Dziesięć

889 80 116
                                    


  Co robicie!? – po mieszkaniu rudzielca rozniósł się głośny ryk.

– Aether. Po pierwsze: spokojnie. Wiem, że brzmi to strasznie dziwnie ale zaraz ci wyjaśnię – ujażmił Ajax.

  Blondyn bez sprzeciwu dał wytłumaczyć całą sytuację wyższemu. Minę miał spokojną, jednak skrycie nie rozumiał niczego. Jego przyjaciel z wychowawcą? Jego przyjaciel w związku? To nie możliwe, sam Ajax przyrzekał, że związki są nie na jego nerwy. W dodatku co Lapis ma w sobie takiego, że Childe mu zaufał w takim stopniu? I tak szybko.

– Dlatego aktualnie ty tu jesteś a nie on – dokończył niebieskooki – Jeszcze raz cię przepraszam. Nie chciałem ci mówić na początku, bo nie byłem pewien co do samego Zhonga.

– Jasne. Rozumiem – złotooki przysunął się lekko do drugiego i przytulił go – Cieszę się, że otworzyłeś się na bliższe relacje, wiesz? – mruknął cichutko.

  Ajax odwzajemnił uścisk, odpowiedział cichym podziękowaniem i wrócili do oglądania bajki wraz z zajadaniem się przekąskami. Wreszcie nastolatek poczuł się lepiej. Przy swojej blond serotoninie. No cóż, jednak przyjaciele się przydają.

***

  Brak spięcia. Dusza pełna szczęścia, spokoju i wolności. To zawsze czuł Zhongli gdy brał się za robienie wieczornej herbaty. Jednak nie tym razem.

  Wkładając torebkę zielonej herbaty do kubka czuł zaniepokojenie. Bał się o swojego Ajaxa, który aktualnie podjadał lody z kubełka swojego przyjaciela. Bał się o ich relację. Bał się o samopoczucie młodszego. Bał się o przyszłość.

  Wiele ludzi na świecie odczuwa niekontrolowany lęk. Czy to z powodu swojego wyglądu, posady, obowiązków czy nawet tej cholernej przyszłości. W dodatku ponad połowa tych osób nie wie jak zapobiegać temu odczuciu. Lapis należał do mniejszości, do tych, którzy posiadali wiedzę ,,jak stopować uczucia". Przydatne.

  Mężczyzna usiadł na ciemną, matową kanapę w swoim salonie. Odpalając telewizor sięgnął kubek z herbatą. Ustawił kanał z kryminałami i zaczął delektować się naparem jak i programem.

  Po kilkudziesięciu minutach, z transu wyrwał go dźwięk dzwonka do drzwi.

– Kogo niesie o tej porze?– pomyślał po zobaczeniu godziny dwudziestej drugiej na zegarze nad drzwiami.

  Bursztynooki nie spodziewał się zobaczyć za drzwiami zielono włosego mężczyzny. Przez moment wytrzeszczał wszelkie możliwe mózgowe mięśnie, by przypomnieć sobie kim jest ten tajemniczy człowiek, jednak nic to nie dało.

– Dobry wieczór. Kim Pan jest? – zapytał z powagą Lapis.

– Dobry wieczór. Muszę z tobą pilnie porozmawiać Zhongli – odparł z lekkim uśmieszkiem – Mógłbym wejść?

– Jasne – powiedział nieco zszokowany. Skąd ten facet zna jego imię? I skąd wie gdzie mieszka?

  Obydwoje weszli do mieszkania Zhongliego, który prowadził gościa do salonu. Wskazał dwa dostojne fotele, na których mieli siąść. Tak też zrobili, jednak nieznajomy wyciągnął czarną teczkę i położył ją na stół.

– Tutaj masz wszystkie informacje o Ajaxie. Od urodzenia, przez pierwsze kroki, po dzisiejszy wieczór – odparł brązowooki spoglądając na Zhongliego z ciągłym uśmieszkiem.

– Przepraszam, ale nie rozumiem – oznajmił zakłopotany Zhongli. Aczkolwiek już po chwili zrozumiał co się święci.

– Nazywam się Baizhu Balist. Doszukiwałeś się wiadomości o tym chłopcu, a jako iż je mam to przyszedłem ci je dać. Udało mi się dorobić roboty jako detektyw, a dla starego kolegi z technikum zawsze chętny jestem pomóc - mówił azjata.

Amber Eyes - zhongli • childeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz