Dwadzieścia trzy

149 17 9
                                    


  Minęło sześć dni. Sześć długich dni, w których nie wydarzyło się nic, co mogłoby dać spokój komukolwiek. Każda osoba w okolicy czuła, że doszło do czegoś tragicznego, że nic nie jest takie same jak było. Całą ulicę opętał smutek oraz żal. Uczucia te wydobywały się przez te sześć dni z mieszkania mężczyzny, który nigdy nie rzucał się w oczy sąsiadom.

  Spowodowane to było faktem, iż Aether spał razem z Zhongiem i Ajaxem. Po nieudanych poszukiwaniach, blondyn wrócił do domu Lapisa i po prostu położył się na kanapie i zasnął. Od tamtej pory nie rusza się z salonu, no może do toalety. Bezmocy tej towarzyszą mu: smutek, żal, bezsilność, ból i straszliwa rozpacz. Mordująca, kpiąca z jego starań i uczuć, cholerna rozpacz. Lecz cicha. Z nastolatka nie wypływały żadne łzy, jego mimika twarzy nie różniła się zbytnio od tej z jaką wrócił. Zmęczenie i wypalenie życiowe. To można było stwierdzić po spojrzeniu na znikającego Aethera.

  Nie lepiej było z resztą mieszkańców. Ajaxowi nasiliły się stany lękowe, mimo zdrowszego trybu życia wyglądał przemęczenie. Ironią, gdyż to prędzej Lapis powinien tak wyglądać. To brunet dba o dwójkę chłopaków, gotując im wartościowe potrawy, pilnując by nie zrobili sobie krzywdy i wiele innych. To on szuka zajęć, by oczyścić ich głowy choć trochę. Jednak to wszystko na nic. Głowa Tartaglii przepełniona jest lękiem, stresem i czarnymi myślami. Co dziwne, zapytany o nie unika odpowiedzi. Chowa się, woli spać sam, przestał nawiązywać kontakt wzrokowy i otwarcie mówi, że siebie nie cierpi. 

  Cała ta sytuacja przeraża dorosłego mężczyznę. Czuje się zagubiony, we własnym domu obcy. Przytulając swojego partnera ma wrażenie, że dotyka pustej porcelanowej lalki. Pokruszonej, kującej, brudnej lalki. Nic nie jest w porządku. Co noc Lapis łka do pustej pościeli. Boli go cierpienie podopiecznych, ale jeszcze bardziej boli go tęsknota za kochankiem, mimo że ten jest tuż obok. Cierpienie - to jedyne co może ciebie przywitać w tym mieszkaniu.

- Aether, chcesz obiad? - zapytał bursztynooki.

- Nie - odparł słabo i sięgnął po butelkę wody stojącej na stoliku.

  Mężczyzna westchnął i wrócił do kuchni z talerzem. Ajax siedział przy stole kuchennym i patrzał w nicość. Zhongli usiadł naprzeciw niego i stuknął go w ramię.

- Nie je odkąd wrócił, będę mu dodawać witamin do wody, żeby przynajmniej nie umarł.

- Dobrze - wziął głęboki wdech - Zhongli.

- Tak?

- Kocham cię - powiedział to. Po wielu dniach Lapis mógł usłyszeć te słowa. 

  Niekontrolowany uśmiech pojawił się na jego ustach. Mężczyzna podszedł do nastolatka i przytulił go. Poczuł ciepło, nie chłód. Ucieszył się. Mimo tragicznej sytuacji, cieszył się, że rudzielec wciąż go kocha. 

- Ja ciebie też - odparł po chwili - Zjemy obiad? Zrobiłem ryż z warzywami i kurczakiem.

- Jasne!

  Zhongli postawił na stole talerze i jedli w ciszy, co chwilę spoglądając na siebie. Jak kiedyś. Jednak w głowie Ajaxa już nigdy nie będzie jak kiedyś. Lecz tego na głos nigdy nie powie. Miał iskierkę nadziei, że nie skończy się to tak szybko. Znał się z Lapisem dopiero kilka miesięcy. 

***

  - Witaj, jak dzisiaj się czujesz? - rozbrzmiał dobrze mu znany głos.

- Lepiej niż ostatnio - odparł sucho - Przychodzisz tu raz dziennie?

- Owszem, o tej samej porze, punkt jedenasta rano.

- Czyli jestem tu sześć dni. Trudno to określać nie widząc słońca, bądź księżyca - mówił spokojnie brunet.

Amber Eyes - zhongli • childeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz