Sześć

1.6K 95 137
                                    


Gdy uśmiech dotknie twej twarzy, nikt nie pyta co cię uszczęśliwia, jednak jak żal i smutek ukarze się w postaci łez, każdego interesuje twoja krótka historia, którą wymyślisz na szybko, by ominąć wspomnień z całego życia. Jest to delikatne oszustwo, aczkolwiek idzie ono na dobre wszystkim.

Ajax wiedział, był pewien, że jest inny. Gdyby Zhongli nagle się uśmiechnął, podczas tej ciszy, która między nimi wita, bez zawahania spytałby dlaczego. Starszy tak samo.

– Kto by pomyślał, że tak do siebie pasujemy – mruknął młodszy, a to iż jego głowa znajdowała się w zagłębieniu szyi drugiego spowodowało zniekształcenie jego głosu.

– Przyznaję, ja nigdy.

Jedyną odpowiedzią nastolatka było mocniejsze wtulenie się w ciało nauczyciela. Ciepło z ich dwóch się łączyło, nadając pomieszczeniu romantyzmu.

Nigdy nie wiesz kiedy jest odpowiedni moment. Kiedy uczucia powinny wypłynąć tak, by nie zawadzać drugiej osobie. Czy ten moment jest teraz? A może jednak lepiej poczekać. Tylko ile?

Tartaglia zrozumiał oraz połączył kilka faktów, po chwili całkiem zarumieniony, odchylił się od Lapisa i spojrzał mu w oczy. Szmaragd zmieszał się z błękitem w tak delikatny sposób, że obydwaj czerpali z tego największą przyjemność. Sekundy trwały dziwnie dłużej niż zazwyczaj, źrenice obydwóch powiększyły się znacząco a rytm serca rozgrywał w ten sam sposób.

– Ajax – szepnął Zhongli.

– Nic nie mów – również szepnął nastolatek, muskając wargi nauczyciela.

Ich powieki przymknęły się oznajmiając zaufanie oraz przyjemność. Motyle pocałunki zamieniały się w bardziej ostre, jednak żaden nie chciał zajść dalej do póki nie zainsynuuje tego drugi.

Childe nagle poczuł ciepło rozchodzące się w jego podbrzuszu, aczkolwiek nie zwrócił na to uwagi i postanowił wykonać krok dalej. Dłonie umieścił na barkach starszego lekko je ściskając a nogi bardziej zacisnął dosuwając się do krocza drugiego. Czując większą przyjemność wydał z siebie nie kontrolowany dźwięk, dzięki któremu lekkie rumieńce zastąpił szkarłat. Zhongli zaś mruknął w usta Tartagli zsuwając ręce na dół jego pleców. Powietrze w pokoju powoli stawało się cieplejsze, lecz też i zaczynało go brakować. Osiemnastolatek odsunął twarz od nauczyciela, ale nadal był blisko. Jego umysł postanowił przyćmić negatywne myśli a uwydatnić podniecenie. Po wzięciu oddechu ponowili głęboki pocałunek dodając więcej intymności. 

Dłonie Lapisa zmieniły swoje umiejscowienie z dołu pleców na rozporek młodszego, w ułamku sekundy go rozpiął i ściągnął je rzucając gdzieś w bok. Dociskając nastolatka do, dość dużej, kanapy przerwał pocałunek. 

- Zhongli, nie przerywaj - mruknął rudowłosy spoglądając na starszego. 

Szatyn widząc zaczerwienioną twarz, delikatnie roztrzepane włosy, zamglony przyjemnością wzrok ledwo co się trzymał. W dodatku członek i jednego i drugiego był twardy, aczkolwiek ten młodszego był bardziej widoczny, gdyż Zhongli ciągle był w jeansach i koszuli, które sekundę później leżały na ziemi razem z tymi Ajaxa. Ten zaś podniósł lekko biodra mrucząc, popędzając starszego. Nie spodziewanie członek rudzielca został bez krzty osłony, jego nogi uniosły się z pomocą silnych ramion Zhongliego, a dodatkowo mógł poczuć jak zwilżone palce suną w okolice jego słabego punktu. Dźwięki przyjemności opuszczały swobodnie usta rudzielca, podniecając tym starszego, jednak ten opanowywał samego siebie, do czasu. Już dwoma palcami nagle natrafił na prostatę Tartaglii. Jego mina diametralnie uległa zmianie, oczy stały się rozbudzone, wargi bardziej uchylone a ciało lekko spięte. 

Amber Eyes - zhongli • childeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz