Prolog

689 3 0
                                    

Okładka : xnriod

Znowu byłam sprzedawana. Już nauczyłam się obojętności na to wszystko i posłuszeństwa. Znudziłam się już chyba dziesiątemu panu. W tym burdelu już każdy mnie znał. Znowu szliśmy korytarzem do kobiety która nas malowała i ubierała. Mnie już nie malowała. Podała mi jak zwykle skąpą czarną koronkową bielizne, a do tego wysokie szpilki. Kiedy się ubierałam przypomniałam sobie moje prawie szczęśliwe dzieciństwo. Kiedy rodzice mnie sprzedali bo uważali mnie za człowieka który do niczego się nie nadaje. Buntowałam się, płakała i biłam każdego kto chciał się zbliżyć. Ale z czasem, z kolejnymi karami pod tytułem bicie, gwałt, nie dostanie jedzenia czy coś innego stwierdziłam że koniec z buntownością. Trzeba zostać służącą. Wyszłam sama z pokoju do pomieszczenia za sceną. Minełam parę osób w kominiarkach. Wcześniej mnie łapali za niby próbę ucieczki. Ale kiedy w końcu zorientowali się że już jestem nową Naomi przestali. Otworzyłam drzwi od pokoju. Dziewczyny stały w kolejce przestraszone swoim losem. Ja obojętnie stanełam z boku i oparłam się o ścianie. Oglądałam swoje paznokcie z nudów.
- Czemu jesteś taka spokojna ? - nawet nie spojrzałam na dziewczyne. Wiedziałam że rozmowy słychać na sali i jeśli nie chcesz dostać kary. Czyli szybki numerek z którymś z kolesi. To lepiej siedzieć cicho. No chyba że numerem z tym młodym blondynkiem. On jeszcze nie jest aż tak okrutny i zajebiście z nim jest.
- Naomi - usłyszałam obok szept. Na niego już spojrzałam. Moje oczy się zaświeciły. Złapał moje ramie i wyprowadził z pokoju. Lazł na drugi koniec starego hotelu.
- Blondynek ? - mruknełam z uśmiechem.
- A jak chodż szybkiej - zdjełam szpilki i zaczełam biec w stronę jednego pokoju. Jego pokoju. W nim tylko mnie zaliczał.
- Klucze - mruknełam. Rzucił mi je otworzyłam drzwi i wparowałam do środka. W kojcu siedział maluch.
- Mame - objęłam go z czułością - jede - kiwnełam głową. Pocałowałem jego czoło.
- Lepiej ci ? - szepnął
- Jak najbardziej - rzuciłam
- Chodź Nao - uderzyłam go w ramie. - ej - mruknął. Wróciliśmy do pomieszczenia a ja od razu poszłam na scene. Wzrok wbity przed siebie ale ponad głową innych. Nie reagowanie na reflektory oślepiające ciebie i powodujące że nic nie widze. Kolejne głosy, kolejne ceny, kolejny pan. Sztuczny uśmiech na gębie. Po paru minutach ktoś wszedł na scene i jak zwykle mnie zabrał do pokoju gdzie czekamy na nowych panów. Usiadłam na parapecie i wpatrzyłam się w drzwi.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz