Rozdział 13

23 1 0
                                    

Alan
Było w cholere zimno a pod nogami chrzęścił śnieg.
- możesz się przestać trząść ?- warknął Sasha który mnie prowadził.
- Tu jest kurwa zimno a mam krótkie spodnie i podkoszulek. A nie dałeś mi jakiś płaszcz - odfuknąłem. Puścił mnie i uderzył z całej siły w brzuch. Wylądowałem z jękiem na ziemi.
- Jeszcze chcesz pyskować ? - warknął podnosząc mnie. Splułem krwią na oślep.
- Nie - prowadził mnie dalej a w końcu poczułem jakieś ciepło. Zabrał mi płaszcz a ja otuliłem się ramionami.
- Sasha ja go popilnuje a ty idz - poczułem jej dłoń na łokciu.
- Tylko jak zacznie pyskować -
- Uspokój się - warkneła i gdzieś mnie zaprowadziła. Po chwili staneliśmy. - zamknij oczy - dodała do mnie zrobiłem to i poczułem jak zsuwa mi materiał z oczu.
- Mogę ? - spytałem.
- Jasne - dodała. Stałem w kuchni, a ona zalewała kubki herbatą. Podała mi jeden od razu go opatuliłem rękami.
- Dobrze się czujesz ? - zapytała i podeszła do lodówki.
- W sensie - dopytałem upijając łyk.
- No nie wiem gorączka ? Słabo ci ? - wyjeła z szafki jakieś tabletki. I podała m dwa opakowania. Przeciwprzeziębieniu i na ból. Zabrałem pierwszą.
- Czemu taka jesteś ? - zapytałem jak zabierała się za gotowanie.
- Szczerze - oparła się o blat na przeciwko mnie i wpatrzyła się we mnie stalowym spojrzeniem - co ty masz wspilnego z Naomi i Michaelem. Tylko tyle że przyjażnisz się z Evanem. - odpowiedziała i wróciła do gotowania.
- Racja - mruknąłem.
- Tam masz łazienke. - wskazała mi drzwi na lewo od kuchni. - przyniose ci jakieś dresy, podkoszulek i bluze. - dodała. Wstałem z krzesła.
- Nie potrzebuje teraz bluzy - uśmiechnąłem się nawet co mi odwzajemniła. Weszłem do łazienki cała na biało. Podeszłem do umywalki.
- Sorka ale prosze tu masz jeszcze szczotke do zębów paste weź moja i płyn. Podpisane masz - odłożyła to na blat. Wyszła a ja się zamkłem - w szafce pod zlewem masz ręcznik ! - dokrzykneła. Zrzuciłem ubrania i ułożyłem na pralce. Weszłem pod prysznic ciepła woda mnie otuliła.

***
Wróciłem do kuchni. Na blacie była opaska, spojrzałem na nią.
- spokojnie. Sasha nie chce cię rozpieszczać. Będe musiała. - dodała i na blacie przedemną wylądował talerz z naleśnikami. Usiadłem na swoim miejscu.
- Ana - dodała.
- Co ? - zapytałem jedząc.
- Moje imie. Ale nie licz na luksusy. - zacząłem jeść na szybko. Po parunastu minutach wstałem. - chodz bo przyjechał - mrukneła. Lazłem za nią. Mały pokój z łóżkiem na środku, kominek, dywan przy łóżku. Stos książek.
- Miałaś racje - mruknąłem.
- Książki ci przyniosłam - uśmiechneła się pod nosem.
- Dzięki - dodałem, staneła na piętach. Schyliłem się, żeby jej było łatwiej.
- Dziękuje ale na razie masz na czole - dodała z uśmiechem. Wyszła z pokoju i zamkła na klucz. Opadłem na łóżko. Chwila spokoju i wpadł Sasha.
- Dobra kochani co jest ze starszym Michaelem ? - zapytał opierając się o drzwi.
- Nie żyje. Za pomogą Ethana - odpowiedziałem.
- A z młodym ? - o nie nawet o tym nie myśl.
- Żyje - odpowiedziałem krótko.
- Gdzie ? - milczałem tego nie powiem. Poderwał mnie z łóżka. - Gdzie ta dziwka go wywiozła ? - warknął.
- Nie powiem ci nawet o tym nie myśl - dostałem z pięści w twarz. Krew spłyneła mi po skroni.
- Gdzie. Go. Wywiozła. - wywarczał. Milczałem za co dostałem. Rzucił mną o ziemie.
- I tak ci nie powiem - wymramrotałem.
- Serio dasz się okładać za jakiegoś gówniarza ?! - krzyknął i mnie kopnął bo próbowałem się podnieść.
- A tobie co zrobił ? - zapytałem i spojrzałem na niego.
- Zabrał mi najlepszą dziwkę jaką miałem - warknął i mnie kopnął.
- Naomi nie jest dziwką - warknąłem. Kopnął mnie mocniej a mi pociemniało przed oczami.
- Może się zrobisz gadatliwy - mruknął i wyszedł. Nie mam siły się podnieść. Jęcze cicho ale to nie moja wina.
- Z góry przepraszam - ktoś szepnął i mnie podniósł. Zagryzłem pięść z bólu. - przyłoże ci coś zimnego - odłożyła mnie na łóżku.
- Ciekawe skąd weżmiesz - otworzyła okno i zabrała sporo śniegu.
- Podwiniesz koszulkę czy z tym też ci pomóc ? - jako taką próbowałem. Wyrzuciła śnieg i podwineła mi koszulkę. - Ostrzegałam - dodała. I z powrotem nabrała śniegu.
- Ale i tak dzięki - mruknąłem.
- Jak chcesz to odlatuj. - dodała - tylko w ciemność a nie w wesołą krainę. - ona naprawdę jest ładna.
- Jesteś za tym co on robi ? - syknąłem kiedy położyła mi zimne.
- Jestem jego nie chybnie mówiąc siostrą ale szczerze go nienawidze. - starła mi krew ze skroni. Uśmiechneła się a ja przymkłem oczy.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz