Evan
Siedziałem z przodu a z tyłu Naomi spała z głową opartą o fotelik. Michael też spał w najlepsze.
- Słyszałeś wszystko co mówiła ? - zapytał Ethan i upił łyk kawy.
- Tak i mam wrażenie że Alan zakochał się w Anie - zaśmialiśmy się cicho. Odwróciłem się i zarzuciłem Naomi koc.
- Nic nowego za godzine będziemy na promie. - kiwnąłem głową - Czyli ja biore Naomi a ty Michaela - dodał.
- Jasne ... czekaj co ? - odwróciłem się i popatrzyłem na niego. Próbował się nie śmiać.
- Więc, jednak słuchasz - mruknął, uderzyłem go w ramie. A przynajmniej miałem taki zamiar ale ktoś złapał mój nadgarstek.
- Weżcie się nie bijcie - mrukneła Naomi i przewróciła się na bok.
- A ponoć śpisz - puściła mi nadgarstek.
- Drzemie. - odmrukneła i usiadła jakoś nawet krzywo.- ma któryś coś do żarcia ? - spojrzeliśmy na nią obydwoje.
- Zapomij - sięgneła do torby Michaela. Wyjeła jakieś krakersy.
- To nie - mrukneła.
- Alice daj - wyjeła paczkę do przodu.
- Tylko pomyślcie następnym razem. Bo dzieciaka nie chce okradać - burkneła. I oparła głowę o moje ramie.
- Zakaz seksu w tym aucie - warknął ostrzegawczo Ethan i zjechał z autostrady.
- Wredny bywasz - mrukneła.***
Zanosiłem ją do pokoju. A Michaela Ethan. Do tego torby.
- Wyglądamy jak osły - mruknął za mną.
- Otwieraj te drzwi a nie marudzisz - zrobił to a ja polazłem ja górę. Odłożyłem ją do łóżka, mrukneła z zadowolenia jak ją przykryłem i przeciągła się. Ethan ostrożnie odłożył malucha do łóżeczka.
- Przyjdziesz jeszcze do salonu - zapytał w drzwiach.
- jasne - zamknął za sobą drzwi. Zdjąłem Naomi spodnie i podkoszulek. Po chwili i stanik oraz założyłem jej swój podkoszulek. Przebrałem jeszcze Michaela którego niechcący obudziłem. - spokojnie maluszku - zasnął za nim się rozpłakał. Zamkłem drzwi i polazłem na dół.
- Chodz to znajdziemy coś w lodówce - zapronował.
- A może chodzmy na dół ? - skinął głową, zamkliśmy apartament i zeszliśmy na dół.Naomi
Obudził mnie trzask. Nie to co potworka. Zbiegłam na dół. Dopiero wtedy orientując się że jestem przebrana. Dwóch nawalonych facetów stało w salonie.
- Naomi skarbie - chciał mnie przytulić ale go wyminełam i weszłam na schody. - ej no moge chociaż spać w naszym łóżku - wyszłam na górę i usiadłam obok łóżeczka. Evan wlazł za mną.
- prosze bardzo - mruknełam.
- Naomi skarbie nigdy cie nie skrzywdze. - podszedł do mnie i objął, a po chwili podniósł.
- Mówisz o dziwo mądrze jak na pijanego - przytulił mnie i gładził mój brzuch. - Evan - przygryzłam wargę jak nacisnął ręką.
- Naomi - odszepnął i położył się ze mną do łóżka. - spokojnie tylko za twoją zgodą. - dodał. Delikatnie się wtulił.
- Wierze - odpowiedziałam ale i tak chyba nie przekonująco. Bo wstał i wyszedł. - Evan - szepnełam. Opadłam na poduszki a w oczach miałam łzy. Wstałam zrezygnowana i poszłam do łazienki. Wyjełam ze swojej kosmetyczki nieodrębny element czyli żyletkę. Zdjełam bluzkę i zrobiłam pare lini.
- Naomi wszystko dobrze ? - zapytał pukając.
- Tak - odpowiedziałam chowając wszystko, wycierając papierem i ubierając się.
- Wiem że nie - wyszłam a on mnie objął, jego ręka od razu powędrowała do koszulki.
- Evan nie - odwrócił mnie i spojrzał w oczy.
- Idziemy - podniósł mnie i postawił w łazience. Zerwał z siebie koszulkę. - ile sobie zrobiłaś ? - zatkało mnie. Grzebał mi w kosmetyczce.
- pięć - odpowiedziałam cicho. Usiadł na brzegu wanny z żyletką w dłoni. Złapał mnie mocno w tali i przysunął do siebie. Dlatego że byłam między jego nogami oplótł mnie nimi z tyłu.
- Zrób mi tyle samo - to był rozkaz jestem tego cholernie pewna.
- E Evan nie - dodałam patrząc mu w oczy. Widziałam jedynie determinację i rządze. Wepchnął mi żyletke do ręki.
- Zrób mi pięć kresek. - rozkazał ponownie - chce czuć to samo co ty zanim ci sprzedam kolejnego kopa - dodał. Kręciłam przecząco głową a w oczach miałam łzy. Pozwolił mi upaść na kolana, odrzucić żyletkę i schować twarz w dłoniach.
- Nie zrobię tego. Nie nie nie - wymruczyłam i odchyliłam głowę żeby przywalić w kant wanny. Zamiast w nią trafiłam w tors Evana. Uderzałam go pięściami jak popadnie po torsie. Cierpliwie czekał i wszystko znosił. Uderzyłam go dwiema w ramiona i zostawiłam tak piąstki, oparłam czoło o jego mostek. Cała drżałam i ryczałam. - nie błagam, nie zmuszaj mnie do tego. Już nigdy więcej tego nie zrobię możesz zabrać wszystkie ale nie karz. Wiem jesteś moim panem i możesz mi robić wszystko, ale błagam nie to - słowa same wypadają mi z ust. Sama do końca nie wiem co mówie. Poczułam jak jego ramiona mnie oplatają i jedną ręką gładzi moje włosy, policzek oparł o mój czubek głowy. Pokazał mi jak on się czuje. A przynajmniej podobnie w takich chwilach.
- Spokojnie już maluchu, mam nie odparte wrażenie że zrozumiałaś wszystko - głos miał spokojny i cichy. Znowu cierpliwie czekał, uspokajając mnie tym samym. Po chwili jego jedna ręka zniknęła a pojawiło się pudełko chusteczek z blatu. Jedną miał w ręcę i wycierał mi łzy z policzka. Złapałam drugą i wysmarkałam nos. Pocałował moje czoło, obie skronie na końcu wargi które nadal mi drżały. - nie płacz już kochanie. Przepraszam ale musiałem cię do tego doprowadzić - wyszeptał patrząc mi w oczy i składając drugi pocałunek.
- Wiem Ethan i ci wierze - oddałam pocałunek i przesunełam moje dłonie na jego kark. Był ostrożny zresztą jak zwykle. Wbiłam mu trochę palce w kark, ostrzegając żeby nie przesadzał z nią. Przygryzł mi warge. Drażnił moje podniebienie na co przymkłam oczy. Co jakąś chwile próbował robić mu to samo ale to on jest panem i władcą. Przestałam mu wbijać paznokcie, a jedynie drapałam. Tylko tak aby nie miał śladów. Odsunął się po chwili z uśmiechem. Podniósł mnie i wróciliśmy do łóżka.
- Chodź tutaj - położył mnie na sobie i przykrył kołdrą. I tak zjechałam trochę z niego i jedynie miałam głowę i ramie na nim. Delikatnie gładził mój brzuch.Alan
Sasha znowu mnie gdzieś wlókł. Poczułem chwilowy dotyk Any.
- To co powiesz mi o Michaelu ? - zapytał Sasha poczułem mocny uścisk lin i stan nieważkości. Zerwał mi opaske.
- Urocze dziecko które nikomu nie zawiniło - odpowiedziałem. Uderzył mnie z pięści w brzuch.
- Nie pytam o charakter - warknął.
- A to sorka. - mruknąłem - mieszka z Naomi i Evanem. - odpowiedziałem.
- Dalej - ponaglił mnie.
- Są szczęśliwą rodziną - dodałem. Zaczął mnie uderzać z całej siły. Wyplułem krew na połogę.
- Powiesz mi gdzie jest ? - zapytał.
- hej przyniosłam ci kawe braciszku - spojrzałem zamglonym wzrokiem na Ane. Sasha zabrał kubek i upił dwa łyki. Odwrócił się do mnie ale dziewczyna się nie ruszyła z miejsca.
- Co chcesz ? - warknął odwracając się, w pewnym momencie zamar i upadł.
- To chce - rzuciła i podeszła do mnie. Przecieła liny i a ja upadłem na kolana - wstań Alan. - złapał mnie za ramiona. Zrobiłem to z trudem. Doczłapaliśmy się na kanape.
- Co mu zrobiłaś ? - wyszła z pokoju. Opadłem na poduszki z jękiem. Wróciła po chwili ze stosami ubrań.
- Alan proszę cię ubieraj to, to i to - wylądowały na mnie koszulka z długim rękawem, kalesony i bluza.
- Czemu przecież Evan - znikła znowu w pokoju.
- Jesteś ślepy ?! - krzykneła z drugiego pokoju a ja jako tako się ubierałem.
- Ale -
- Ale on cię chce zabić do cholery ! - odkrzykneła. I weszła była tak damo ubrana jak ja.
- Ana - ubrałam nieprzemakalne spodnie, wysokie buty i kurtke. Ubrała plecak.
- Ja tu nie zostaje - rzuciła w drzwiach.
- Czekaj - zwlokłem się i z trudem lazłem do niej. Podeszła do mnie i pomogła doubrać. - przepraszam ale -
- Martwisz się rozumiem, ale idziemy do miasta w którym na bank się będą musieli zatrzymać. Pilnuje tego terenu ochrona, powiemy im o nas i komu przekazać. - dopowiedziała. Przytuliłem ją.
- Dziękuje. - dodałem.
CZYTASZ
Pamiętnik K*urwy
RomanceHistoria dziewczyny która nie miała wymarzonego życia albo rodziny. Zero przyjaciół jedynie ona i jej Pan. Wszystko się zmienia podczas jednej sprzedaży. Naomi zaczyna widzieć jak popierdolonej jest jej życie, i w jakim paradoksie mieszkała. Kupił j...