Rozdział 24

24 0 0
                                    

Naomi
Otworzyłam oczy ale widok miałam zamglony i nie ostry. Evan siedział obok a po chwili wstał. Nie mogę się ruszyć ani mówić.
- Acejkoane - słowa zlewają się i są nie wyrażne. Dotknął mojego policzka. Chce go objąć do cholery przytulić. Wzrok mu latał również po pomieszczeniu gdzie jestem. Do pokoju wpadło parę osób. Evana odsunęli a ja miałam ochotę zmielić kołdrę w dłoniach. Spiełam całe ciało i wbiłam przerażony wzrok w Evana. Odepchnął ich i coś wrzasnął. Odchodził od łóżka. Chciałam krzyknąć ale nie mogłam. Poczułam ugięcie materacu obok. Ostrożnie mnie położył na swojej klatce. Złapał moje dłonie i zakrył swoimi, przełożył na dekolt. Rozlużniłam się a moje czoło opadło na jego przedramię.

Evan
Zauważyłem że otworzyła oczy ale ... wzrok jej błądził i był zamglony. Wstałem i ostrożnie dotknąłem jej policzka.
- Naomi ej kochanie - nie zrozumiała nic. Widze to w jej oczach. Widziałem zdezorientowanie. Zauważyłem pielęgniarke a ona mnie. Po chwili wpadła z inną i lekarzem. Odsunęli mnie od Naomi i zaczęli ją odpinać. Wbiła we mnie przerażone spojrzenie. Dam sobie głowę uciąć że oni nie posiadają kompetencji. Cała się spieła a oni tego nie widzieli. Odsunąłem ich siłą.
- Wypierdalać bo ją przestraszyliście ! - krzyknąłem. Ominąłem łóżko i położyłem się obok niej. Ostrożnie ją przeniosłem na moją klatke. Położyłem swoje dłonie na jej i przeniosłem pod jej cycki. Rozlużniła się a głowa opadła. Jej czoło wylądowało na moim przedramieniu. Brakowało mi tego jak jasna cholera. Poprawiłem jej głowę i oparłem skroń o jej skroń. Do pokoju wpadł spanikowany Alan. Spojrzał na nas i się uśmiechnął.
- Brakowało mi jej - szepnąłem, jak zasne to nie moja wina. Tylko wina tej kruszyńki.
- Wiem Evan - dodał i zabrał z parapetu kubek z resztą mojej kawy.
- No ej - mruknąłem.
- I tak zaśniesz - odmruknął i spojrzał na nasze dłonie. Powędrowałem jego wzrokiem.
- Cholera zajebie ich - podniosłem jedną dłoń która lepiła się od krwi. Alan zniknął w czeluściach łazienki. Wrócił po chwili z mokrym ręcznikiem.
- Prosze bardzo ale najpierw to ty mi prześpij noc. - ostrożnie wytarłem jej dłoń. A po chwili swoją, oddałem Alanowi ręcznik. Zabrał go do łazienki.
- Co z małym ? - uśmiechnął się pod nosem.
- Uspokój się jest cały z Ethanem i Aną - odpowiedział w drzwiach.

***
Obudziło mnie wiercenie. Tyle że nie moje. Spojrzałem na moje strwożonko. Miała wpatrzony we mnie nie zrozumiały wzrok.
- Czemu wróciłeś przecież mnie nie chc - złączyłem nasze wargi. Żałuje z całego serca za to co odwaliłem te pieprzone trzy dni temu. Oddawała mi drobne pocałunki. Ostrożnie przesunąłem ręcę na jej dół pleców, a drugą na podbródek. Jej dłoń wylądowała na moim policzku. Ostrożnie przygryzłem jej wargę. Przymkła oczy i gładziła mi opuszkami policzek. Drażniłem jej podniebienie i słyszałem te ciche pomruki. Odsunąłem się odrobinę.
- Kocham cię skarbie i cholernie żałuje tego co odwaliłem. - wyszeptałem opierając swój nos o jej. Patrzyła mi w oczy i milczała. Po chwili wtuliła się w moją szyję i mnie objeła. Masowałem ostrożnie jej plecy.
- Co z Mickiem ? - wymruczała cicho, ale słyszałem to załamanie w głosie. Patrzyłem na nią i tylko na nią.
- Jest z Aną i Ethanem. Wszystko w porządku. - poczułem jak coś się wtrynia pomiędzy naszą dwójkę - Raczej był - mruknąłem i spojrzałem na uradowanego Alana. Naomi podniosła rękę i przekręciła głowę. Mała kulka wtuliła się w nas.
- Mama - omało nie krzyknął. Naomi wycierała mu łzy z policzka.
- Mówiłam że wszystko jest dobrze - spiorunowała wzrokiem Alana. No tak kłamstwo wyszło na jaw. Delikatnie masowała jego plecy.
- Alan - dodałem i wskazałem drzwi. Mruknął coś i wyszedł. Przekręciłem się na bok ostrożnie zrzucając dwójkę. Objąłem ich i wtuliłem w siebie.
- Kocham was - narzuciła mi na nogi kołdrę. Masowałem jej plecy a ona maluchowi.
- Dobra który mi podjebał malucha ? -
- Zamknij się - rzuciła Naomi i pocałowała jego czoło. Ja nawet nie spojrzałem na Ane. - po drugie on jest mój i Evana - dodała i podniosła na mnie wzrok
- Się jeszcze przelećcie -
- Jak mi tu wpadnie Ethan to wstane i wam jebne - odpyskowała Naomi, wstając i opierając się o mój bok ręką.
- Też mi miło - rzucił zdarła kołdrę, a ja złapałem jej ramie - o cholera dobra to narka - rzucił i trzasneły drzwi.
- Wracaj tu - popchnąłem ją na materac i nas poprzykrywałem. - spokojnie, uspokój nerwa. - dodałem szeptem. Mick powoli zasypiał jak i Naomi.

***
Ostrożnie zabrałem moją śpiącą dwójkę. A przynajmniej chciałem ale Alan zabrał malucha.
- Trzeba się dzielić - burknął
- Naomi na pewno nie - odpowiedziałem i wdrapałem się po schodach na górę. Odłożyłem Naomi do łóżka, a mój brat Michaela. Naomi oczywiście że się przebudziła. - śpij kochanie - spuściła wzrok i wbiła w kant łóżeczka. Uklęknąłem obok łóżka i ją objąłem. I tak leżała na boku.
- Zostaw mnie - mrukneła
- Nigdy przenigdy - odpowiedziałem ze spokojem. - naprawdę żałuje tej kłótni - objeła moje plecy. I oparła głowę o klatkę.
- Zostawisz mnie teraz ? - wstałem i widziałem jak bezwładnie opadła jej ręka. Usłyszałem też ciche westchnięcie. Ja jedynie obeszłem łóżko i rzuciłem się za nią. Wtranżoliłem się pod kołdrę oraz ją odwróciłem do siebie.
- Powiedziałem że nigdy cię nie zostawie. - szepnąłem i przygryzłem jej skórę na szyji robiąc malinke.
- Ej no - mrukneła i spojrzała na mnie. Złożyłem jeszcze jeden pocałunek.
- Ethan - nawet na niego nie spojrzałem. Przykryłem naszą dwójkę kołdrą. - odwcięcze ci się. - wstałem jak trzasneły drzwi i przekręciłem klucz. Wślizgnąłem się pod kołdrę a Naomi nie było.
- No weż - jęknąłem zrzucając kołdrą. Przewróciłem się na plecy kiedy poczułem ciężar na brzuchu i łapy na nadgarstkach. - Naomi - ostrzegłem i już wiem że za ostro bo zniknął i ciężar i ręce na nadgarstku.
- Sorka - szepneła - hej spokojnie minionku - doszepnełem a ja spojrzałem w stronę łóżeczka. Ostrożnie go przykryła i poprawiła mu miśka a teraz gładziła jego plecy. Wstałem z łóżka i objąłem w tali podnosząc podkoszulek. Całowałem jej szyje.
- Wracaj kotku - szepnąłem z czułością i ją podniosłem. Położyłem się i tak samo ją usadowiłem. Zdjąłem jej podkoszulek i zrzuciłem na podłogę.
- Tu jest dziecko - wyszeptała
- Śpi -
- Na dole są ludzie - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nie zlicze ile razy Alan kogoś sprowadzał i nie dawał mi spać. - na wszystko mam wymówke. Ale skoro nie chce to rozumiem. Michael jest z gwałtu. Nie raz była gwałcona i nie zdziwie się że nie chce. Po prostu chce się podroczyć.
- Jestem nieletnia -
- Od trzech dni jesteś. Wtedy kiedy miałaś wyjść my mieliśmy ogarnąć dom na osiemnaste. - przewróciła oczami i westchneła - kombinuj dalej - jej dłonie wylądowały na mojej szyji, a moje na jej tali.
- Mam okres - przewróciłem oczami
- Wiem że nie bo ostatnio wyrzucałem śmieci z łazienki, po drugie nie opacznie wywaliłem zawartość twojej kosmetyczki - warknęła i zacisneła trochę dłonie.
- Głowa mnie boli - sięgnąłem do szuflady nakaslika.
- Ibubrom prosze bardzo, po wodę sama sięgnij - widziałem to zmieszanie i zdenerwowanie. Jej wzrok latał po pokoju.
- Po wypadku jestem - ja pierdzieleee.
- Dobrze wiem że możesz uprawiać seks po nim - zacisneła mi dłonie i potrzepała mną. Złapałem brzegi kołdry i narzuciłem na jej ramiona. Dłonie przeniosłem na policzki - Naomi jeśli się boisz to wiesz że nie jestem jak twoi ... wiesz o kogo mi chodzi. Ale jeśli się boisz to powiedż, nie zamierzam cię zmuszać - dodałem spokojnie. I taka jest prawda. - Możesz mnie nie podduszać ? - wystraszona się odsunęła. Zeszła ze mnie i założyła na szybko podkoszulek. Wybiegła za drzwi. Wstałem i ułożyłem kołdrę. Po chwili zeszłem na dół.
- Coś wam nie poszło ? - zaśmiał się a ja posłałem spojrzenie Anie.
- Alan zamknij się, ona sporo przeżyła - podeszła do mnie. I wytarmosiła do przedsionka.
- Nie zmuszałem jej tylko się droczyłem. Wymyślała dlaczego nie a ja odpowiadałem potwierdzając że kłamie. Jak jej brakło argumentów to powiedziałem ż nie jestem jak inny i nie ma się mnie co bać - zatkała mi usta dłonią.
- Przestań mi pierdolić. Wiem jaki jesteś. Ethan wypad mi za drzwi -
- Ale -
- Aaa wyjazd - odmruknął coś pod nosem i trzasnął drzwiami. - znam cię Evan, nie tak dobrze jak Naomi ale jeśli ona czuje się dobrze to znaczy że jesteś godny zaufania. - dodała i mnie puściła. Ubrałem się i wyszłem na poszukiwanie Naomi.

***
Szła poza miastem po lasku. Ostrożnie złapałem jej dłoń.
- Wystraszyłeś mnie - szepneła a dymek wyleciał z jej ust.
- Zjebałem kolejny raz wiem. I dlatego myśle że - patrzyła na mnie pytająco - będzie dobrze jeśli zakończymy ten cyrk - dokończyłem co nie było tak łatwe.
- Jaki cyrk ? - zapytała cicho. Za cicho nawet jak na nią.
- Nasz związek, na każdym kroku sprawiam ci problem i - pokręciła przecząco głową.
- Evan - spojrzałem na nią - pomogłeś mi podjąć decyzję - dodała i dalej lazła przed siebie.
- Jaką decy - puściła się cholernym biegiem.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz