Rozdział 8

102 1 0
                                    

Naomi
Żle mi się chodziło. A raczej z trudem. Przemierzałam z Evanem korytarz starego magazynu żeby dotrzeć do jednych z nich. Do drzwi blondyna. Widać że magazyn jest opuszczony ale i widać na ścianach ślady krwi. Wpadłam jak po ogień kiedy ktoś miał mu kolejny raz wbić nóż. W oczach poczułam łzy.
- Zostaw go do cholery - facer się odwrócił i zrozumiałam że to Ethan.
- Co wy tu kurna robicie ? - podszedł do nas a ja wyrwałam mu nóż i wyjełam broń.
- Wypierdalać i to obydwoje - warknełam celując to w jednego to w drugiego. - Ethan gdzie są dzieci ? - dodałam.
- Na razie tutaj mogę cię zaprowadzić. - odpowiedział i oboje wyszli z pomieszczenia ja za nimi posyłając spojrzenie że wróce do blondynka. Miał pare ran kłótych nożem który teraz ja trzymałam.
- Naomi o co ci się rozchodzi ? - spojrzałam na Evana.
- Gdybyś wolał rozmawia niż działać na reke wiediałbyś. - Weszliśmy na hale. Dziesięc maluchów każde z branzoletką imienną na kostce. Rozglądnełam się ale to noworodki. Gdzie te starsze.
- Mama !! - ten krzyk wszędzie poznam. Odwróciłam się w strone samochodów. Strzeliłam w opone mimo próśb Ethana żebym tego nie robiła. Maluszek wyrywał się facetowi. Ale ten i tak go nie puszczał, patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Puść go albo strzele ci w jaja - zagroziłam ostrożnie puścił Michaela. I postawił na ziemi, z racji że dopiero co raczkuje przewrócił się i usiadł na tyłku. Podbiegłam i upadłam przed nim na kolana. Drobne ciałko wtuliło się we mnie i zaczeło płakać. Gładziłam jego plecki i delikatnie kołysałam.
- Ciichutko - szepnełam.
- Naomi prosze o wyjaśnienia - spojrzałam na nich z chęcią mordu. Podniosłam się z maluchem na rękach. Wtulił główkę w moją szyję.
- Skoro chcesz - burknełam przechodząc obok niego. Omało nie biegłam do niego. Weszłam do pokoju blondyna. Uśmiechnął się mimo że umierał.
- Blondynek - szepnełam. Pocałował moje wargi i wytarł łze z policzka.
- WIesz że umieram. - kiwnełam głową i posadziłam Michaela na jego kolanach w oczach miałam łzy. - Powiedziałaś im ? - zapytał bawiąc się z maluchem.
- Jakbym powiedziała to tak żeby wam nic nie było. Pokłociłam się z Evanem. Ten dupek za mną. Chciał ode mnie się dowiedzieć jak działał system ale postanowił na własną rękę. - doburknełam ostatnie zdanie patrząc na niego. Ale wróciłam wzrokiem do blondyna.
- Mam co chciałem. Taki biznes - gładził jedną ręką mój policzek. - jaki jest tym razem ? - zapytał.
- Miły i opiekuńczy. Zakochał sie, ale podejrzewam że tylko po to żeby to rozwalić. - odpowiedziałam.
- Czyli życie przed - dodał. Po moich policzkach spływały łzy. Poczułam na ramieniu rękę Evana.
- Spierdalaj bo ci poprawie - fuknełam strącając ją.
- Naomi dla mnie to koniec a dla ciebie i Michaela początek. Pod warunkiem że ten chuj za tobą jest opiekuńczy. - uśmeichnełam się nawet.
- Jest - odszepnełam między łzami.
- Spokojnie zajme się tą dwójką - pokazałam mu środkowego palca.
- Nie nawidze cię - dodałam patrząc na niego. - czemu taki jesteś odwracasz się od człowieka a potem mówisz że będziesz się nim opiekować - dodałam. Spuścił głowę.
- Ej maluchu - spojrzałam na blondyna. Przysunął mnie trzymając ręke na mojej tali. - pogudż się z nim, wychowaj tego potworka, i bądz szczęśliwa. Widzisz obiecałem ci normalne życie i masz. - szeptał do mnie zapewne mając nadzieje że nie słyszy tego Evan.
- Evan gdzie - Ethan zamilkł w drzwiach widząc nas. - mogę ? - Evan spojrzał na mnie. Kiwnełam głową. Ethan zamknął drzwi na klucz i usiadł obok zmartwionego do granicy bólu Evana.
- Myślałem że z tobą - blondyn sięgnął do kieszeni spodni i wyjął kartę wcisnął mi ją do ręki. Złapał mój kark i przybliżył do siebie.
- Na niej są wszystkie pieniądze jakie dostawałaś za siebie i jakie zarabiałaś. Jeśli chcesz będziesz mogła odejść od ... - spojrzał na chłopaków. Słyszeli to.
- Evana -
- Evana i zacząć od początku. Zarobiłaś pięćset miliardów złotych, a ja sto milionów. Wszystko tu jest - złapał dłoń z kartą. Przytulił mnie a ja płakałam.
- Chce z tobą - wymruczałam.
- Spokojnie Naomi - widziałam te rany na brzuchu.
- Nie ty - oderwałam się i spojrzałam na Ethana - przeżyjesz pojedziemy do szpitala i wszystko będzie dobrze. - blondyn spojrzał na niego.
- On ma moje imie - wskazał na potworka.
- Ethan ! - krzyknełam. Wracając spojrzeniem na starszego Michaela.
- Naomi to naprawdę koniec - zakryłam twarz dłońmi. Blondyn mnie wtulił w siebie.
- Przepraszam ... chciałam mu powiedzieć o tobie jakby tylko mi powiedział swój plan ... chciałam żebyśmy miezkali razem ... tak jak planowaliśmy w małym domku z ogródkiem ... Michael proszę ... Ethan proszę - szeptałam płacząc - dlaczego nie ? - dodałam.
- Bo w całym burdelu zatruliśmy wodę a po drugie trochę dostał - wyznał ze skruchą. Uścisk Michaela słabł popatrzyłam się w jego oczy. Pocałował mnie w wargi.
- Spokojnie maluchu, wszystko będzie dobrze - szepnał, przymykając oczy. Nie puszcze go, nie chce. Poczułam jak Evan mnie przytula.
- Spierdalaj - podniosłam dziecko i wyszłam rzucając - do domu -

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz