Rozdział 21

21 0 0
                                    

Evan
Wgapiałem się za okno. Alan usiadł na drugim końcu. Milczał bo nie chciał mnie bardziej urazić.
- Kurwa facet serio ją odtrąciłeś ?! - krzyknął Ethan wchodząc do domu.
- Roztrzaskałeś ją o skały kretynie ! - krzykneła za nim Ana.
- Michael mówił żebyście razem go wychowali a ty ją wypierdoliłeś ! - krzyknął Ethan.
- KURWA - wrzasnąłem przez co zamilkli - nie wyrzuciłem. Naomi sama stwierdziła że on i Michael jest dla mnie ciężarem a to nie jest prawda. Chciałem z nią pogadać o Sashy i o tym jak urodziła Michaela. Nie wiem po prostu kurwa nie wiem czemu stwierdziła to po pytaniu czy mi ufa, że nie dziwi ją że myślałem o Michaelu jako o dziecku Sashy. Bo porwał Alana za nich - westchnąłem cicho. Mam ochotę coś rozwalić. Nie patrzyłem na żadnego z nich. Straciłem dwie kruszynki za jednym razem.
- Sasha nigdy nie chciałby zabić własnego dziecka. Po drugie on był dla niej najgorszy. Najwięcej razy gwałcił i katował. Za każdą drobnostke. Pamiętam jak stłukła głupią miske, bo jej nie zauważyła na schodach do ganku. Dostała za to kare siedemdziesiąt razy. Wrzeszczała bardziej niż zwykle ... stanełam w jej obronie że starczy. Była wtedy w ciąży. Podniosła głowę dostała tak że rozwaliła głowę o kant stolika. Sasha ją rzucił na podłogę była ledwo przytomna. Złamał mi za to dwa żebra i nadgarstek. - spojrzałem na Ane. Pusty wzrok pełen łez wbiła w podłogę. Alan wstał i przygarnął do siebie. To zapewne jej się śniło jak obudziła się z krzykiem i popłakana. Walczyła o Michaela na każdym kroku a ja prawie że oddałem go do sierocińca.
- Nie wiedziałem o tym - wstałem i prztuliłem Ane, i przy okazji Alana. Ethan też się przypałętał.
- Jesteśmy jedną rodziną musimy ją zawrócić - Ana się wyplątała.
- O kurwa - dodała stojąc twarzą do okna. Za oknem jest śnieżyca a Naomi z Michaelem wyjechali.
- Co ja zrobiłem - szepnąłem i nie omylnie zatoczyłem się do tyłu.
- E e e e - Alan złapał moją rękę i postawił do pionu.
- Nie mogłeś przewidzieć pogody Evan - dodała Ana. Zesłałem dwójkę kruszynek na pewną śmierć.

Naomi
Odpiełam pas i przeszłam do płaczącego Michaela. Odpiełam mu pasy i posadziłam na moich kolanach. Podałam misia.
- Cichutko spokojnie - wyszeptałam wiedząc że nas zasypie. Nie gasiłam silnika tylko po to że dalej szła klima. Ale szlak to trafi jak nas zasypie. Tuliłam do siebie małe ciałko ze strachem. Po co nam ta kłótnia była.

***
Sypie od godziny. Michael zasnął a samochód padł. Robi się chłodniej. Dziecko biedne zapięte po szyje i w szczelnym moi uścisku w kurtce. Bierz ciepło do siebie, mi nie jest potrzebne. Jedną ręką dorwałam się do bagażnika i wyjełam koc. Michael drgnął i się obudził.
- Eta ? - mruknął do mnie i przetarł oczy piąstkami.
- Nie myśl o tym - szepnełam - coś chcesz ? - dopytałam.
- Jam - sięgnełam do jego torby. Wyjełam mus i odkręciłam zębami. Nadal sypie, cholera jasna. Wychyliłam się do przodu żeby coś kliknąć, ale przypomniałam sobie że padł. Kurwa jego pierdolona mać pomyślałam.
- Ciepło ? - kiwnął głową. - nie zmiernie się cieszę myszko - pocałowałem jego czubek głowy. Wrzucił puste opakowanie do torby.
- Zapiewa ? - zapytał cicho Michael. Otuliłam jego ramiona moim szalikiem.
- Na toaletce obok lustra
W białych baletkach wychylona
W powietrzu uniesiona nóżka
Nudzila sie wśród bibelotów - cicho nuciłam. Oparł o moje ramię główkę. - Kurz wyłapując w suknie złotą
I tylko z dolu perski dywan
Czasem jej puszczal perskie oko.
Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Nie miala taty ani mamy
I nie tesknila ani, ani - patrzyłam w jego błękitne oczy. Odmarzały mi już dłonie i kark.
- Nebese - dotknął moich warg. Wiem szkrabie.
- Nie martw się to szminka - problemem jest taki że on widzi kiedy kłamie.

***
Nie dam rady już mówić. Michael śpi otulony w dodatkowy koc. Chce mi się żywnie płakać. Stracił ojca, a teraz przez moją głupotę również i matkę. Kto by pomyślał że trafie na liste osób zaginionych podczas śnieżycy. I jeszcze moje maleństwo. Oparłam o czubek jego głowy policzek. Wzdrygnął się biedak. Jestem jego całym światem. A teraz się zawali, jak jebany domek z kart.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz