Rozdział 1

478 3 0
                                    

Naomi
Do pokoju wszedł brunet krótko obcięty i końcówki pomalowane na czerwono. Czarne oczy niczym smoła. Biała koszula z rękawami podciągniętymi ponad łokcie. Czarne spodnie garniturowe i marynarka w ręcę. Podszedł do mnie. Od razu wstałam spuściłam głowę, wzrok wbiłam w podłogę a ręcę miałam wzdłuż tali.
- Jak masz na imię ? - jego głos był miły i spokojny.
- Naomi - odpowiedziałam moim bezemocjonalnym tonem.
- Masz jeszcze nadzieje na normalne życie ? - powoli ubierał mi marynarkę. Nie mogę mu pomóc.
- Dla mnie to jest normalne życie - odpowiedział. Kucnął przedemną i zapiął guziki.
- Chodzi mi o życie zanim tu się dostałaś - odpowiedział jego głos był mocno spokojny.
- Nie, to jest teraz moje życie - jeszcze rok temu bym machneła ręką na całe to pomieszczenie. Ale nie teraz.
- Którym z kolei jestem ? - złapał moje dłonie i delikatnie gładził skórę dłoni.
- Najprawdopodobniej dziesiąty lub jedenasty panie - odpowiedziałam. Wstał i mnie przytulił. Był wyższy ode mnie, bo wtulałam się w jego mostek.
- Chce ci pomóc żebyś była taka jak przed tym miejscem - odpowiedział - i proszę mów do mnie Evan. Pojedziemy do domu, możesz robić co chcesz. - delikatnie mnie odsunął.
- Dobrze Evanie - odpowiedziałam. Podniósł mój podbródek.
- Naomi postarasz się ? - wpatrzył się w moje oczy. Boże ile troski w tych oczach.
- Dobrze Evanie - westchnął cicho. Złapał moją dłoń i wyszliśmy z budynku. Na parkingu stało trochę sportowych samochodów. Była tam jedna limuzyna do której się kierowaliśmy.
- Przepraszam ale nie miałem innego wyboru - od kiedy pan mnie niby przeprasza.
- To twój wybór Evanie - odpowiedziałam. Otworzył mi drzwi i nawet mnie przepuścił. Pozwalając samej wejść. Usiadłam na kanapie i położyłam dłonie na kolanach. Wzrok wbiłam w podłogę.
- Wygodnie ci tak ? - usiadł obok mnie.
- Tak Evanie - odpowiedziałam bez chwili wachania. Podał mi spodnie jeansowe. - ubierz się - wziełam od niego spodnie. Wstałam i zaczełam je ubierać. Kiedy chwyciłam zamek kierowca za mocno zahamował. Upadłam z piskiem na kolana Evana. Od razu wstałam.
- Przepraszam Evan bardzo przepraszam Evan - zapięłam na szybko spodnie. Poprawiając marynarkę. Usiadłam obok niego tak jak wcześniej. Objął mnie ramieniem i delikatnie pociągnął w swoją stronę. Opierałam teraz głowę o jego ramie.
- Naomi to nie twoja wina. Nie masz za co przepraszać. Mam wrażenie że niezbyt ci wygodnie. - powiedział.
- Wygodnie mi Evanie - odpowiedziałam. Puścił mnie i podał mi kieliszek z najprawdopodobniej czerwonym winem - Nie mogę przecież Evanie. - odpowiedziałam.
- Proszę cię Naomi. Nie masz u mnie zakazu, - wziełam kieliszek. - usiądz wygodniej, - delikatnie zjechałam w dół i oparłam się wygodniej - dziękuje po drugie nie mów cały czas do mnie po imieniu. - wbiłam wzrok w kieliszek - I proszę nie bądż jak służąca - zachłysnełam się winem który akuratnie teraz postanowiłam się napić. Nie z tego że to prawda tylko z tego że usłyszałam taką prośbę od nowego pana. - Ej Naomi - wyjął mi kieliszek z dłoni i odstawił razem ze swoim. Delikatnie poklepał mnie po plecach. Kiedy zaczął to robić zamkłam oczy. Powoli zaczełam łapać oddech. - spokojnie młoda bo się udusisz. - spojrzałam na niego otwierając oczy.
- A ty to co ? - dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co powiedziałam - przepraszam Evan. - dodałam spuszczając wzrok.
- Ej to na początku mi się podobało. I to właśnie chce w tobie odbudować. - podał mi kieliszek. - A wracając do tematu to mam 20 lat. - Wbiłam spojrzenie w kieliszek. - A ty ? - spojrzał na mnie.
- A który dzisiaj mamy Evanie ? - zapewne się zdzwił ale tak to bywa.
- dwudziesty ósmy luty 2022 - kurwa kiedy to mineło. Na szybko obliczyłam w głowie.
- Czyli za miesiąc osiemnaście wpada - wypiłam cały kieliszek na raz.
- Czekaj przecież w tym badziewiu siedzisz ponad dwa lata - sięgnął po butelkę i mi dolał. Spojrzałam na niego i znowu wypiłam cały kieliszek.
- Miałam piętnaście lat kiedy rodzice mnie sprzedali do nich. Zgadłeś. - objął mnie i przytulił. Po raz pierwszy od trzech lat.
- Wiem że to zapewne nic dla ciebie nie znaczy ale ... przykro mi - miał racje nic dla mnie nie znaczyły te słowa. Chociaż gdzieś tam zapaliła się iskierka szczęścia.
- Obiecujesz że będzie lepiej ? - zapytałam nie pewnie.
- Muszę kupić więcej wina, bo się po nim rozmowna robisz - wróciłam na swoje miejsce.
- Ale to nie oznacza że łatwiejsza chociaż ... - wgapiłam się w podłogę. Czy jeśli nie broniłam się od dwóch lat przed gwałtem to znaczy że jestem ?. Czyli jednak jestem łatwa skoro daje się zgwałcić przy każdej zachciance pana. A może już znudzona tym popierdolonym życiem. Wyrwało mnie z zamyśleń dotknięcie Evana.
- Zamyśliłaś się - spuściłam wzrok i przymkłam powieki. - Każdemu się zdarza. A po drugie obiecuje wiem że to ukrutnie zabrzmi - popatrzyłam się na niego z politowaniem.
- Moje życie okrutnie brzmi - mruknełam pod nosem.
- I tak to słyszałem - odpowiedział. Oj strach mnie powoli otula.
- przepraszam Evanie - wydusiłam z siebie. Podał mi kieliszek.
- Napij się bo wtedy lepiej się z tobą gada. - zabrał kieliszek i posłusznie wypiłam zawartość. Ale strach nie znikł.
- Ile zostało ? Tak z ciekawości - zapytałam. Wiedział do czego zmierzałam i podał mi butelkę.
- Tylko się nie upij bo miło się gada. - dopowiedział. Zanim przytknekam butelję do ust odpowiedział.
- Upijam się dopiero przy drugim litrze wódki - było z pół butelki. Wszystko wypiłam i jak zwykle nic. Zero ukojenia a nie strach mi zniknął.
- Nie zła jesteś. A wracając po raz drugi obiecuje zresztą widzisz że jest inaczej. - tu miał racje. Chociaż jakby się doszukiwać. Nie Naomi ma być lepiej.
- Co chcesz jeszcze wiedzieć ? - spojrzał na mnie przenikającym wzrokiem.
- Samookaleczałaś się ? - spuściłam wzrok ze wstydu.
- To było pytanie czy stwierdzenie ? - szepnełam. Było mi w cholere głupio.
- Coś czuje że raczej stwierdzenie. - oparłam łokcie o kolana i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam jak oplata mnie jedną ręką i opiera podbródek o moje ramie. - Pokażesz mi kiedyś ? - spojrzałam na niego z wielkim zdziwieniem.
- Wiesz że możesz zerwać ze mnie ubrania, skoro kupiłeś mnie jako dziwkę ? - wiedziałam że to co mówiłam może mnie sporo kosztować.
- Naomi spójrz mi w oczy i powiedz to jeszcze raz - nie wierzył. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Wiesz że możesz zerwać ze mnie ubrania, skoro kupiłeś mnie jako dziwkę ? - mówiłam to powoli i bezemocjonalnym głosem. Widział zdziwienie w jego oczach.
- N-naomi - spuściłam wzrok. I takoś jakoś z automatu wepchnełam się w róg kanapy. Skuliłam się podciągając kolana do klatki piersiowej. Schowałam głowę i opatuliłam się rękami.
- Proszę nie - powiedziałam to cholernie cicho z powodu braku odwagi.
- Naomi owszem kupiłem cię w takim a nie w innym miejscu ale po to żeby cię odbudować. - słyszałam smutek w jego głosie. Trochę się przesunął. - Chodż tutaj kulko - owinął mnie szczelnie i wtulił w siebie. Delikatnie bawił się moimi włosami. Uspokajałam się dzięki jego gestom. Przymkłam powieki.
- przepraszam - mruknełam zasypiając.
- Sam się o to prosiłem. - odpowiedział - Naomi ? - nie byłam już wstanie odpowiedzieć. - cieszę się - dodał. Mruknełam coś i odpłynełam.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz