Rozdział 18

21 0 0
                                    

Evan
Siedziałem przy zasypiającym na moich kolanach Michaelu, i wgapiałem się w ogień.
- Chodż ciocia cię weżmie do spanka - Ana go podniosła a ja na nią spojrzałem. Usiadła na piętach obok mnie.
- Ana -
- Zna to miejsce i okolice jak własną kieszeń. Nie musisz się martwić. Moge go wziąść ? - przerwała mi.
- Jasne tylko wrócisz na dół - uśmiechneła się i zaniosła Michaela.
- Evan nie chce kłótni - ostrzegł Ethan, wchodząc do salonu z łazienki. - ale oboje macie niekiedy odpały na siebie. I albo zróbcie od siebie przerwe albo zerwijcie. Wiem wiem Michael, ale da się wychować bez ojca. - westchnąłem cicho. Usłyszałem trzaski szafek.
- Ana poszła odłożyć potworka - od razu spuścił z tonu jakim zamykał szafki.
- Hej mam lepszy pomysł - Ana zeszła ze sporą ilością wina.
- Jaki ? - rzucił Ethan. Wstałem i poczłapałem do wyspy przy której usiadłem. Wlewała wino do garnka.
- Grzane wino czyli to czego w Los Angeles nie znają. Podasz tamto pudełko ? - Ethan jej podał w cióla dużo przypraw.
- Nie za dużo tego ? - spojrzała na mnie i wsypała z połowe.
- Zaufaj specjalistce - odpowiedziała, wstałem z krzesła - wracaj tutaj i przestań się tak martwić - przewróciłem oczami.
- A do kibla już nie można - mruknąłem.
- W drugą stronę - dodał uradowany Ethan. Przewróciłem oczami i zawróciłem minąłem ich i polazłem do łazienki.

***
Byliśmy już trochę podpici a jej nie ma już dziesiątą godzinę.
- Ej bo tak w sumie dziesięć godzin temu wyszła - mruknąłem. Oglądaliśmy jakieś horrory.
- Pij a nie marudz - mrukneła Ana opierając brodę o moje ramie.
- A czy ja marudze ja nigdy nie marudze - zauważyłem cień na schodach i reszta też.
- Naomi ! - krzyknął Ethan. Wstałem i chwiejnym krokiem polazłem na górę. Była w naszym pokoju. Zapukałem a po chwili wlazłem.
- Nie chciałam przeszkadzać - od razu się na nią rzuciłem i przytuliłem.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Przepraszam mimo że zapewne to słowo słyszane ode mnie nie ma dla ciebie żadnej wartości. To nie twoja wina że masz zjebaną psychike, chociaż po trochu może i moja. To ja jestem tym problem nie ty to wszystko to moja wina. Ale naprawdę mimo to że jestem dupkiem i idiotą to się martwiłem. - płakałem i szczerze mówiłem. Objąła mnie z czułością.
- Nie jesteś przepraszam że tak pomyślałeś. Ale musiałam to wszystko sobie poukładać, a teraz chwila bo musze komuś awanture zrobić - zbiegła po schodach a ja wytarłem policzki i za nią.
- Naomi -
- Wy zdrajcy jedni jak mogliście, cały garnek wychlaliści i się nie podzieliliście ! - krzykneła i założyła ręcę.
- Alice oj nie prawda - podbiegła do blatu i wyjeła kubek nalała od razu i wypiła.
- Szczęście macie - przytuliłem ją, i poczułem chłód w gaciach. Każdy się śmiał. Odsunąłem się z zimna. Naomi trzymała drugą śnieżke.
- Ty dziadu - krzyknąłem. I polazłem do łazienki.

Naomi
Nalałam nowy kubek i ostrożnie walłam się na kanape do Any.
- Tylko mi tak nie rób - jęknął Ethan.
- Spokojnie to jego musiałam ostudzić - jak na zawołanie złapał mnie i przerzucił przez bark. Wyprowadził na zewnątrz.
- Zapłacisz za to - mruknął.
- NIEE - wrzasnełam kiedy wrzucił mnie w zaspe. Pisnełam ze strachu. Po chwili mnie wyjął, cała się trzęsłam. Wrócił do domu i usiadł ze mną obok kominka i podał kubek.
- Jak się to trzęsie - zaśmiała się Ana a ja ją spiorunowałam wzrokiem. Wypiłam wszystko.
- Inaczej cię ogrzeje - podniósł nas.
- Nawet mi się nie ruchać ! - rzuciła Ana. A Ethan się zaśmiał. Zamknął nas w łazience, od razu złączyłam nasze wargi. Patrzył mi w oczy. Wbił mi palce w talie i wlazł ze mną pod prysznic. Puścił ciepłą wodę. Przeniosłam pocałunki na szyje.
- Naomi - złapałam jego dłonie wsunełam pod bluzkę. Zacisnął je od razu na moich piersiach. Przygryzłam mu skórę.
- Skorzystaj skoro proponuje - odszepnełam. Jego dłonie złapały koszulke w dekolcie i ją odchylił. Całował moje rany i szyje. Jego dłoń zjechała niżej i zsuneła mi spodnie.
- Oj napewno skorzystam - szepneł. Robił okrągłe ruchy na mojej kobiecości. Przygryzłam mu obojczyk. Wsunął we mnie dwa palce. Przygryzł mi szyję.
- Ej bo mi się sikać chce ! - krzykneła Ana pukając.
- Nie tylko jej ! - dodał Ethan. Zaczął wsuwać i wysuwać ze mnie palce. Byłam cicho bo się tego nauczyłam.
- Jaka ty jesteś ciasna - wyszeptał.
- EJJ - wydarła się Ana.
- Chwila do jasnej bo jeszcze mi się przeziębi ! - odkrzyknął Ethan. Przygryzłam mu mocniej skóre i doszłam. Ubrał mnie i opatulił ręcznikiem. Zakryłam mu rane.
- Sorka - mruknełam cicho. Zakręcił wode i wyszedł.
- Ty jesteś kobitko zbyt radosna - mrukneła Ana zamykając się. Nalał mi jeszcze troche picia. Poleżliśmy na górę i od razu walneliśmy się do łóżka.
- Kocham cię - mruknął za mną.
- Ja ciebie też - odmruknełam i obróciłam się na drugi bok wtulając się w jego tors.
- Ale dalej jesteś zamarznięta. - dodał.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz