Rozdział 2

251 2 0
                                    

Evan
Cholernie uroczo wyglądała jak spała. W salonie siedział mój brat i jego kumpel.
- Ocho wrócił biały rycerz. - przewróciłem oczami skręciłem w stronę schodów. Bardzo mało ważyła. Odłożyłem ją na łóżku i zdjąłem jedynie jej marynarkę. Przykryłem delikatnie kołdrą. Boziu jak można skrzywdzić taką ładną istotkę. Dobra wróciłem na dół odwiesiłem marynarkę przy drzwiach.
- Ten który zgadnie ile ma lat stawiam pizze - powiedziałem siadając na kanapie.
- Skoro siedzi w tym prawie trzy lata to dziewietnaście ? - Alan spojrzał na mnie.
- Nie - odpowiedziałem.
- Dwadzieścia jeden - odpowiedział Ethan.
- Pudło za miesiąc ma osiemnastkę - spojrzeli na mnie jak na kretyna. - rodzice ją sprzedali w wieku piętnastu lat - dopowiedziałem.
- Ja pierdole - Ethan wstał i wrócił z trzema kieliszkami i butelką wódki. Nalał i nam podał.
- Ty to jednak masz łeb na karku - mruknął zszokowany Alan. Wypiliśmy od razu. Usłyszałem szmery na górze.
- Zamów pizze braciszku. - dodałem włażąc po schodach. Wlazłem do jej pokoju nigdzie jej nie było. Jedynie snużka światła z łazienki. Po cichu podeszłem do drzwi. Kurwa jej ciało było boskie. Zacisnąłem ręcę w pięści żeby się powstrzymać kiedy zauważyłem jej rany na biuście. I to nawet świeże. Złapałem ręcznik za drzwiami. Rozłożyłem go i podeszłem do Naomi. Zawinąłem ją.
- Bosko wyglądasz kochanie - szepnąłem delikatnie się nachylając aby oprzeć brodę o jej ramie - Czemu nie zamknełaś drzwi ? - z ciekawości zapytałem.
- Bo nie chciałam cię wkurzać Evan - zauważyłem na blacie nową bielizne i bardzo krótką spódniczkę oraz krótki top.
- Od teraz się zamykaj. Nie wolisz ubrać na przykład dresów czy jeansu z podkoszulkiem. Znaczy wiesz nie wątpie że wyglądałabyś bosko. - odpowiedziałem.
- Dobrze Evan - odpowiedziała. Nosz cholera jasna.
- To ja idę poszukać jakiegoś wina a ty się ogarniaj. Tylko zamknij drzwi na zamek. - miałem już wyjść kiedy zapytała.
- Widziałeś je prawda Evan ? - odwróciłem się. Spodziewałrm się kryształowych oczu ale nie zero płaczu i bezemocjonalny ton.
- Wiesz że możesz płakać ? - tak się tylko zapytałem i podeszłem do niej.
- Nie potrafię. Już nie. - odpowiedziała, cholernie żal mi się jej zrobiło. Ręką sięgnąłem do końca jej ręcznika i delikatnie odchyliłem. Nie robiło to na niej żadnego wrażenia.
- Mogę ci to opatrzyć ? - spojrzałem w jej szare oczy.
- Jak tylko chcesz Evanie - no nie już mam dość.
- Czekaj chwile - wyszłem z jej pokoju i wpadłem do kuchni. Zacząłem wyciągać po kolei butelki kiedy wreszcie trafiłem na tę jedną. Czerwone, słodkie winko. Schowałem flaszki i wyjąłem korkociąg.
- O boże tylko nie romansidło. - burknął mój brat.
- Przepraszam Evanie, jak tylko chcesz Evanie, dobrze Evanie, jak sobie życzysz Evanie - odburknąłem. Od razu zrozumieli o co mi się rozchodzi - zrobili z niej pierdoloną służącą - warknąłem.
- W limuzynie odkryłeś jej prawdziwe wnętrze ? - wiedzieli że tam zawsze miałem jedną flaszkę wina. Wyjąłem kieliszek.
- Tak wtedy zachowuje się jak normalna oso ... - zamarłem na szczycie schodów stała Naomi. Wygląda jakby płakała ale bez łez. I ta bezemocjonalność
- Przepraszam - powiedziała. Spuściła głowę i po prostu stała, czekając na wyrok. Ładnie jej jest w tych dżinsych i podkoszulku. Podeszłem do dziewczyny i ją delikatnie podniosłem. Miała spuszczoną głowę a ważyła tyle ile piórko. Ciekawe co teraz się jej roiło pod czaszką. Zanosiłem ją do pokoju.
- Naomi - zacząłem ale ona milczała. - przepraszam po prostu byłem zły jak mogli przerobić taką piękną i młodą osóbke - nie odpowiedziała. Wpatrywała się w podłogę. Bała się odezwać, czy za mocno ją zraniłem. - proszę powiedz coś - zauważyłem jak jej oczy latały po korytarzu. Ona nie wie co odpowiedzieć - chyba że nie chcesz. Też zrozumiem. - była przerażona a mętlik w jej głowie sięgał chyba ponad skalę. Zamkłem drzwi nogą, widziałem jak jej palce zaciskają się na dole podkoszulka żeby go zdjąć. Zakryłem jej piąstki swoją dłonią. Od razu puściła materiał. - Naomi chce wiedzieć czy mi wybaczysz czy nie - znowu to przerażenie.
- T-tak Eva ... pan ... - nie wiedziała co mi odpowiedzieć. Nie miała jasnego polecenia jak do mnie mówić.
- Spokojnie - usadowiłem ją na blacie. Odwróciłem się po apteczkę. Podeszłem do niej. Wpatrywała się w jeden punkt. Boi się mnie.
- Evan ? - spojrzała na mnie. Ale kiedy odchyliłem bluzkę. Spuściła wzrok.
- Śmiało mów Naomi - powiedxuałem do niej, delikatnie przemywając rany.
- Naprawdę żałujesz ? - czy ona serio o to zapytała.
- Tak Naomi. - wyprała się z uczuć. Przytuliłem ją do siebie. - proszę cię - objęła mnie i się wtuliła. Obudziła się wniej wielka czułość. Kurwa miałem wrażenie że zaraz się rozpłacze. Mimo tego że nie potrafi. Czy ją kocham ?. Powoli tak chociaż problemem jest to że nie może wrócić do rodziców.
- Sama w to nie wierzę ale ufam ci Evan - szepneła. Delikatnie się odsunąłem i wpatrzyłem w jej oczy.
- Zrobisz coś dla mnie ale tak po swojemu ? - widziałem ten dziwny błysk w oku.
- A co Evanie ? - jej głos był ... miły a nie bezemocjonalny. Złączyłem nasze usta. Nie spieła się ani nic. Zwykła codzienność. Przejechała mi dłońmi od ramion na kark. Delikatnie mnie przycisneła do siebie. Przygryzła mi wargę a ja warknąłem z bólu. Od razu mnie puściła a nawet próbowała zabrać ręcę. Ale złapałem jej nadgarstki i z powrotem położyłem jej dłonie na karku. Odsunąłem się i wpatrzyłem w jej oczy. Spuściła wzrok.
- Hej ja się cieszę - szepnąłem. Zadzwonił dzwonek do drzwi. - idziemy coś zjeść ? - widziałem lekkie zdziwienie.
- A zasłużyłam ? - trzymajcie mnie bo zaraz się przewróce.
- Skarbie ... proszę cię ... u mnie będzie lepiej i ... tu nie ma kar. - plątałem się bo nie zbyt wiem co mam niby odpowiedzieć.
- Przepraszam Evan - o nie.
- Chodż najpierw trzeba cię będzie upić - odpowiedziałem. Zeskoczyła z blatu i poszła za mną do kuchni. Butelkę już otworzyłem. Chciałem nalać do kieliszka ale delikatnie i z wielką ostrożniąścią chwyciła butelkę. - proszę bardzo uczy się od miszcza. - reszta chłopaków weszła do kuchni a ona zerowała flaszkę.
- Hejka młoda - rzucił któryś z nich.
- Ten brunet to nie wydarzony mój brat czyli ALlan a to drugie to Ethan - wyjaśniłem na szybko. Młoda od razu odstawiła butelkę.
- Przepraszam was - wyjaśniła i prawie biegiem rzuciła się do sypialni. Patrzyliśmy za nią.
- Mam wrażenie że coś jest nie tak - spojrzałem na brata.
- Nie żebym marudził ale kiedy polazłem do niej miała nie zamknięte drzwi od łazienki. - westchnąłem biłem się z myślami iść na górę czy nie iść.
- Nie idz, lepiej jak sama sobie trochę posiedzi w samotności. - dodał mój brat. Poszliśmy na kanape.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz