Rozdział 19

19 0 0
                                    

Evan
Obudziłem się i delikatnie się przeciągłem.
- Ej weż bo zimno - Naomi złapała mi rękę i się wtuliła.
- Nie prawda - dotknąłem jej czoła. - ty masz gorączke maluchu - dodałem.
- Brawo - mrukneła. Wstałem z łożka ale mnie złapała. Owinąłem ją kołdrą i podniosłem. W sumie z dwojga złego, znowiu jest moją przylepą. Zeszłem na dół. Ana spała na kanapie.
- Wiesz gdzie ma jakieś leki ? - zapytałem wtulone strwożonko.
- Szafka na górze przy lodówce - otworzyłem a Naomi zaczeła tam grzebać. Wyjeła dwa listki czegoś i wzieła sobie po jednej. Włączyłem wode na herbatę.
- Co wy robicie ? - mrukneła Ana stojąc. Zlustrowała nas wzrokiem i odchyliła kołdrę - ty wogóle oddychasz ? - Naomi nalała wody i połkneła tabletki.
- Nie - wymruczała.
- No i przez tego chuja się rozchorowałaś - spiorunowałem ją wzrokiem.
- Nie prawda - sięgnęła po chusteczki.
- Nie wcale. Dom z papieru ? - spojrzałem na uśmiechnięta Naomi. Zeszła ze mnie i chwiejnie lazła na kanapę. Podpierała się czego tylko się da. Ana ją złapała i zaniosła na kanape. Polazłem za nimi i usiadłem obok. Usłyszeliśmy huk na schodach. Zerwałem się ja i Anna też.
- Kurwa -
- Alan ! - krzyknąłem. Na wpół leżał na schodach. - Oszalałeś - dodałem pomagając mu się podnieść. Przytulił mnie.
- Ej - Ana stała obok.
- Idz do niej. Ona cię tu przyniosła i niańczyła - odsunąłem go do niej.
- Ty mnie niosłaś ? - Ana go przerzuciła sobie przez ramie i schodziła ze schodów. - dobra przepraszam. A ten trup ? - zapytał jak go stawiała.
- Jeszcze nie ale jakiś cwel postanowił mnie wrzucić do zaspy. - odpowiedziała a mnie zaatakował potworek.
- Jak ty wyszłeś ? - zapytałem podnosząc.
- Magia - odpowiedział Ethan. Zeszłem na dół potworek wyrywał się do ALana. Postawiłem go i potuptał do niego.
- Hejka - pomógł mu wdrapać się na kolana. Michael go objął chyba całą swoją dzieciecą siłą jaką miał.
- Ewidentnie mi go przekupiliście - mrukneła Naomi przewracając się na plecy. - Przepraszam Alan bo w sumie to przeze mnie cię porwał ... bo go znałam i może nawet zalazłam za skórę. - usiadłem na podłodze obok niej.
- Naomi nie prawda moja bo mu nie chciałem powiedzieć gdzie ta pirania jest - położyła głowę na moim ramieniu. Miała rozgrzany oddech.
- Lepiej ci ? - zapytałem zmieniając temat. Ana przyniosła dzbanki z herbatą i kubki. Rozlała wszystkim i podała.
- Troche - mrukneła i upiła trochę herbaty. Po chwili Ana wróciła z zapasem przekąsek dla nas i młodego.
- A to drugie ? - spojrzałem na Alana.
- Bywało lepiej - mruknął - młody to może oglądać ? - dopytał.
- Spójrz na niego - mrukneła Alice. Głowa mu spadła z kolan Alana i miał ją teraz na stopach Naomi.
- No dobra, Naomi zsuń się - Alan ostrożnie podniósł stworka i mi oddał. Położył się za Naomi a ona bardziej do mnie się przykleiła. A po chwili zasneła.

Naomi
Nie błagam kurwa. Jeszcze tylko czterdzieści ale nie dam rady. Nie tym razem.
- Gdyby nie to że się spuściłaś z kimś to bym cię gwałcił a nie lał - warknął nad moją głową. Ciemniało mi przed oczami. Najgorsze jest nie ból a to że przyciska mnie do swoich kolan.
- Sasha zostaw ją. Wiesz przecież o tym że jest w ciąży. - Ana stała w drzwiach od pokoju.
- Mogła się nie puszczać - warknął i uderzył mnie pomiędzy łopatki bo podniosłam głowę. Uderzyłam czołem o kant stolika.
- WIdzisz debilu ! - Sasha mnie zrzucił z siebie. Upadłam plecami na podłogę. Po raz kolejny usłyszałam trzask kości.
- Jeszcze raz smarkulo - rzucił Sasha. Poczułam dotyk na policzku. Ana dostała z pięści i się przewróciła a Sasha wrócił do mnie z wrednym uśmiechem.
- Naomi ej - cała się zaczełam trząść i płakać. - Naomi ! - ten krzyk mnie obudził. Chociaż zerwałam się z własnym. - Ej maluchu - zjechałam z kanapy na czyjeś kolana. Próbowałam zabrać z siebie jego ręcę.
- Naomi już wszystko dobrze - Ana. Poczułam zapach perfum Evana.
- Ana ma racje. - objełam go i wtuliłam się w niego.
- Co wy wyprawiacie o dwudziestej ? - Ethan zlazł na dół.
- Nie wiem - mruknął Evan. Próbował mnie odsunąć ale nie ma takiej opcji. - Naomi ej no, leki weż bo czuje jakie masz gorące czoło - mruknełam coś w odpowiedzi.
- Masz - Ana siedziała na moim miejscu i podała mi tabletkę i kubek herbaty. Trochę się odsunełam od Evana i wypiłam lek. Skorzystał z tego bo odciągnął mnie całkowicie.
- A teraz mi powiesz co ci się śniło ? -
- Nam - poprawił go Ethan. Odnalazłam wzrok Any i wlepiłam swój w nią.
- Chłopaki zostawcie ją w spokoju, jest chora - broniła mnie.
- Ta na mózg - mruknął Alan. Spojrzałam na niego ale kiedy on na mnie wróciłam wzrokiem do Any. - nie chciałem cię obrazić - dodał. Mam dość.
- Oj nie usprawiedliwiaj jej musi się nauczyć o tym gadać a nie ... - zeszłam z jego kolan i ruszyłam na schody.
- Nie musisz kończyć. Już i tak bez twojego gadania wiem że jestem pierdoloną szmatą do podłogi. Dziwką bez honoru, i kretynką która nie umie gadać o swoich uczuciach i ma mętlik w głowie. A woli sobie zadawać jeszcze więcej bólu, ale obiecuje ci jedno - trzymałam drzwi żeby je zatrzasnąć. - Kolejna rana wykończy na dobre mnie - zamkłam drzwi i poszłam do łazienki. Zamkłam się na klucz i weszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę, która przyjemnie przypalała mi skórę.

Evan
Spojrzałem na Ane. Wstałem z podłogi i podeszłem do wyspy.
- Pani adwokat - zacząłem.
- Sasha był dla niej najgorszy nie patrzył na to że jest w ciąży. Po prostu ją lał. A to małe to jest cudem. - dodała i wlepiła w niego spojrzenie.
- Jak każde dziecko - odpowiedziałem. - nie wiem czemu ale cholernie się o nie martwi - dodałem.
- A co ci powiedziała na jego temat ? - wróciłem na nią spojrzeniem.
- Że urodziła i miała go w burdelu - odpowiedziałem.
- Oraz że blondyn wziął go i podpisał że będzie jego opiekunem - dodai Ethan, spojrzałem na niego z ukosa.
- Świetnie gratuluje jej kreatywności. - podeszła do śpiącego malucha. - Sasha raz posunął się za daleko, dzgbął Naomi rozcinając jej brzuch. Zabrałam ją i jego samochód tutaj. Jak dojechaliśmy zadzowniłam do agencji. Sasha otrzymał dożywotni zakaz zbiliżania się do Naomi i dziecka. Przez parę miesięcy nie wystawiali ją. - odpowiedziała i delikatnie gładziła plecy malucha. A mnie zatkało.
- To ja pójdę zobaczyć co z nią - mruknąłem. Wlazłem do pokoju ale jej nie było. Z łazienki usłyszałem szum wody. Zapukałem i chciałem wejść ale się zamkła. Zlazłem na dół po nóż.
- Po co ci ? - zapytał Ethan, pilnjący zahipnotyzowanej Any. Wróciłem na góre i wypuściłem nóż z wrażenie. Złapałem rękę Naomi i ją wytargałem spod prysznica. Cała czerwona skóra. Spuściła wzrok i się popłakała.
- Przepraszam Evan ... przepraszam przepraszam ... tylko się nie złość błagam ... przepraszam - w między czasie zdążyła upaść na kolana. Zamkłem drzwi na klucz. Usiadłem na piętach naprzeciwko niej i ostrożnie objąłem.
- Cii skarbku - płakała. Znowu. I znowu mam wrażenie że przezemnie. Ostrożnie ją odsunąłem od siebie i zdejmowałem podkoszulek. - to moja wina kruszynko, nie powinienem cię zmuszać - odpiąłem jej stanik, ale jeszcze go nie zdjąłem.
- Nie obraże się - mrukneła mi w szyję. Zdjąłem i sięgnąłem po balsam. Postawiłem buteleczkę za nią i trochę zabrałem na rękę. Ostrożnie jej wcierałem w plecy.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz