Rozdział 23

10 0 0
                                    

Evan
Przewróciłem się na drugi bok. Spoglądłem w stronę łóżeczka. Puste jak moje łóżko.
- Eta - spojrzałem na drzwi od łazienki. Okryty w ręcznik z kapturem na głowie Mick na boku Alana.
- Przyniosłem was na górę. Mick już zjadł - rzucił mój brat. Uśmiechnąłem się. Alan posadził mi Micka na brzuchu.
- Hejka - Alan grzebał w szafie. Z Mickiem przybijaliśmy sobie piątki. I śmialiśmy się w najlepsze. Na mojej twarzy wylądował podkoszulek. Zabrałem go a Michael ostrożnie złapał materiał. Niech się wykarze maluch. Próbował włożyć za wszelką cenę podkoszulek. Alan usiadł obok z bielizną i spodniami. Skarpetki jakieś antypoślizgowe. Dziecko nawet się ubrało.
- Mogę poprawić - podniósł rączki a ja ostrożnie mu ją odwróciłem. Pocałowałem go w nos. Zrobił to samo co ja ostatnio Alanowi. Pacnął rękami w moje ramiona i się wtulił.
- Uczy się od ciebie - dodał Alan z małym rozbawieniem. Ubrałem bielizne młodemu i spodenki. Na skarpetki się nie zgadzał. Złapał je i sam próbował wcisnąć. Kocham tego uparciucha jak jasna cholera. Ostrożnie go zsunąłem na bok.
- Zajmijcie się sobą na razie - dodałem do nich i wyjąłem jakieś ubrania z szafy.

***
Wyszedłem z łazienki a chłopców już nie było. Zlazłem na dół. Michel w najlepsze buszował w kuchni z Aną i robili ciasto. Uśmiechnąłem się do niej.
- Żeby jak najmniej myślał o Alice - Ethan stał za mną. Czyli Alan na kanapie. Podeszłem do mojej dwójki.
- Co tworzycie ? - zapytałem opierając się obok nich.
- acho - młody wlał mleko i sięgnął po szklaną butelkę. Wypił trochę i mi podał.
- Jakie ? - upiłem trochę z butelki.
- Orzechowe a co ? - dodała Ana. Na innym blacie je kroiła.
- Ciekawość - rzuciłem, mały wygniatał już ciasto - pomóc ? - przeturlikał po blacie do mnie. Uśmiechnąłem się i wyrobiłem do końca.
- Daj mu do formy i chodz tutaj - oddałem mu, wróciłem do niej. Przesuneła w moją stronę puszki z kajmakiem czy innym karmelem.
- Wylizać ? -
- Wlać - odpwiedziała z uśmiechem. Odwróciłem się do młodego. Forma była obok a on sam siedział z założonymi rękami. Miał focha. Tyrtnąłem Ane.
- Zobacz cała Naomi - szepnąłem. Zabrała telefon i zrobiła zdjęcie. Przesłała mi od razu. Podeszłem do Michaela. - hej zrobimy to razem. - zaproponowałem. Nie odfochował się. Wziąłem formę do siebie i układałem ciasto. Po chwili podałem puszkę. Złapał ją i wlał zawartość.
- Ana - jedyne imię oczywiście oprócz Alana które potrafi wymówić. Odwróciła się do niego. Ostrożnie przesunął formę w jej strone. Wsypała orzechy i wymieszała. Włożyła do piekarnika i spojrzała na Michaela. Podała nam mokre chusteczki.
- Hej dzieciaki - rzucił Alan wchodząc do domu. A więc jednak go nie było.
- Gdzie cię wyniosło ośle ? - zapytałem na wstępie.
- Na zakupach - odłożył na blat i przysunął jedną reklamówke bliżej Michaela.
- Moje ? - Alan kiwnął głową. Małych od razu zanurzył łapki w reklamówce. Spojrzałem na brata i nawet się uśmiechnąłem.
- Łap - przestraszyłem się i złapałem paczkę. Ana je złapała ode mnie.
- Debile z was - Ethan oparł się a Mick walczył z paczką miśków z kremem. Wyciągłem rękę.
- Pomóc ? - odwrócił się do mnie plecami. Zdziwiłem się a reszta próbowała się nie śmiać. Przewróciłem oczami i polazłem na kanapę.
- Eta - mruknął za mną. Odwróciłem się zrobił oczy ze shreka i jednocześnie jak zbity pies. Podeszłem do niego i otworzyłem mu miśki. Wyciągnął rączki podniosłem go. Puścił ciastka i opatulił mi rękami szyje i się wtulił. Masowałem jego plecy uspokajająco.
- Michael spokojnie - szepnełem.
- Mama nie wóci ? - spojrzałem po każdym. Byli zdziwieni i zszokowani. Po chwili się otrząsnąłem.
- Wróci kochanie. Obiecuje ... przecież zawsze wraca Mi - wyszeptałem. Poczułem jego łezki na szyji. - Michael hej spokojnie - poczłapałem na kanapę. Usiadłem i wtuliłem go w siebie. Składałem mu krótkie pocałunki na skroni. Ostrożnie nim kołysałem. Reszta usiadła i delikatnie objęli Micka. Ana bawiła się jego włoskami, Alan go próbował gilgotwać po nodze, a Ethan patrzył na niego. Bał się cokolwiek zrobić, zresztą Alana odkopnął, a Ane odrzucił tak świetnie że dostałem w zęby. Ale przynajmniej zaczął się śmiać.
- Cała aaał - dodał Alan. Wiem że chciał mówić o Naomi za to dostał w udo. Oczywiście ode mnie i oczywiście z kopa.
- Co mu zobie Eta ? - spojrzałem na malucha.
- To Ethan - odpowiedziałem obronnie. Mick rozglądnął się po wszystkich. I dopiero do mnie dotarło że nie rozróżnia moje imienia od imienia Ethana.
- Co z acho ? - zapytał jak zlokalizował Ane wzrokiem.
- Spokojnie dobiero się robi - odpowiedziała. Sięgnąłem po paczkę chusteczek. Zurzyte dostawał Ethan. Żal mi tej kulki. Zadzwonił telefon Alana. Wręcz rzucił się do niego.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz