Rozdział 10

47 1 0
                                    

Evan
Lazłem do jej mieszkania. Przed drzwiami było sporo paczek.
- Mama - mruknął przez sen Michael. Uśmiechnąłem się. Polazłem i ostrożnie odłożyłem go na kanape. Od strony krawędzi położyłem poduszke. Zabrałem do mieszkania wszystkie pudła i siedząc na podłodze obok kanapy postanowiłem je rozpakować. Kojec, łóżeczko, żarcie, zabawki, ubrania i takie inne pierdoły. Michel przekręcił się na bok, ale i tak nadal spał. Zabawki pod postacią grzechotek i gryzaków wylądowały w kuchni bo trzeba je raczej wyparzyć. Włączyłem wodę w czajniku. A kojec dałem pod okno w salonie i przeniosłem tam ostrożnie Mike. A łóżeczko postanowiłem złożyć na górze obok jej łóżka, przy wolnej ścianie. Zagotowała się woda więc wyparzyłem część zabawek. Pluszaki wsadziłem do pralki, potem się przełoży do suszarki. Sporo Naomi zarobiła na sobie, tak jakby nie patrząc. Dziesięc czy tam jedenaście właścicieli. Ale w sumie to czemu on miał pieniędze za nią. Każda stała osoba miała opiekuna czy jak niby ?. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zlazłem na dół.
- Siemka braciszku - odsunąłem się od drzwi.
- Hejka co z nią ? - zlustrowali otwarte i nie otwarte kartony.
- Jest po operacji ale w śpiączce. Jej stan jest stabilny ale będzą ją wybudzać jutro. - odpowiedział Alan a ja pakowałem do koszyczka gryzaki i grzechotki.
- Nie chcesz pojechać do niej ? - spojrzałem na Ethana który grzebał w telefonie w poszukiwaniu jedzenia.
- Nie chce się bardziej dobijać. Wystarczy że po trochu dobija mnie ta śpiąca kulka. - odpowiedziałem spoglądając na kojec. Na lodówce był przyczepiony przepis na jakąś papkę.
- Przesuń się - Alan wygrzebał z lodówki jakieś warzywa.
- Pytanie co każdy z was robi ? - zapytałem lekko zdezorientowany.
- Ja zamawiam żarcie dla nas a Alan zapewne robi jakeś warzywną ciape dla potworka - polazłem do łazienki przełożyć pluszaki.
- Taką samą jak Evan jadł więc spadaj - odpowiedział Alan. Spojrzałem na nich jak rozpakowywali krzesełko do jedzenia czy jak to ma się nazywać.
- To ja spadam dokończyć łóżeczko. Tylko włącz wywietrznik. - dodałem wchodząc na piętro ale nie było mi to dane bo ktoś się zbudził.
- Hejka potworku - że w Ethanie jest tyle miłości to aż dziwne.

***
Siedzieliśmy przed telewizorem a ja z młodym na ziemi i wciskałem w niego ciapkę.
- Sorka Alan ale on tego nie chce - burknąłem, westchnął cicho i do mnie podszedł.
- Jak dobrze że mam doświadzczenie. - wziął Michaela na blat kuchenny. I wręczył łyżkę do ręki, a miske postawił przed nim.
- Bo miałeś na kim trenować - odpowiedział a Michael bawiąc się jednocześnie jadł.
- Chodż zjeść coś - obróciłem się do Ethana i zabrałem kawałek pizzy.
- Ale wiecie co, jakim trzeba być ku ... - spojrzała na dwójke w kuchni. - ojcem żeby chciec go zabrać a potem zabić tak jak matkę. - spojrzałem na Michaela.
- Co on ma na szyji ? - zapytałem z ciekawości.
- Etykietke o danych mamy. Noworodki to miały na kostkach w postaci branzoletek imiennych ale swoich. Nie które dostawały takie. - utkwiłem wzrok na Michaelu jak wcisnął Alanowi łyżke do ust. Alan zdjął mu to coś.
- Się ktoś uczy od Evana - mruknął.
- Evan - spjrzałem na Ethana - zróbcie to o co prosił blondyn - dokończył.
- Sama Naomi stwierdziła że on powinien mieć ojca i żebyśmy zaczeli od początku - prawie cały blat i Michael byli w zupie.
- Ale jednego nie mogę pojąć jak wrednym trzeba być żeby chcieć odebrać dziecko a potem go za odmowe zabić ? - sięgnąłem po drugi kawałek.
- A boja wiem. Ważne że dostaną dożywocie - odpowiedziałem wstając i wróciłem skręcać krzesełko.
- Gdzie masz mokre chusteczki ? - sięgnąłem do kartonu i rzuciłem mu. - dzięki - odpowiedział. Po chwili usiadł na kanapie. I przesunął do siebie pudełko z jakimiś klockami.
- Nie sądziłem że w Ethanie tyle miłości. - zauaważyłem.
- Nie sądziłem że nadajesz się na ojca - odburknął. Gryzie nas to samo że zabiliśmy ojca malca bo woleliśmy działać na własną rękę.
- Ja też nie ale kurde zabijem ojca jego - odpowiedział, Alan z nim wtrynoł się pomiędzy nami. Mały od razu przeszedł do mnie.
- Widziałeś tapete w jej telefonie ? - zapytał Alan. Zjechałem trochę a mały się położył na boku z uszkiem przycisniętym do mojego serca. Położyłem mu rękę pod tyłkiem. Alan dotknął go między łopatkami.
- Na tapecie ma ciebie i jego który ssie twój kciuk - odłożył jej telefon na stolik z włączonym wyświetlaczem.
- Urocze a Alan weź mi wytłumacz - spojrzał na mnie.
- Czy nie jest mu za gorąco - Ethan puścił dom z papieru. - Nie przesadzaj jak kwiatki w ogrodzie. - dodał widząc mój wzrok.
- Evan nie bój się aż tak o niego. Masz tu eksperta - dopowiedział Ethan. Wróciłem wzrokiem na telewizor.
- Poda mi ktoś żarcie ? - zapytałem Alan podał mi talerz.

Pamiętnik K*urwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz