Nazywam się David Nelson, jestem łowcą nagród. Ale nie ludzka nagroda, nie. Poluję na coś znacznie mniej przewidywalnego. Poluję na zwierzęta, które zaatakowały ludzi, tropię je i albo je chwytam, albo zabijam. Ale czasami ludzie płacą mi za polowanie na rzeczy, które nie są tak łatwe do wytłumaczenia, takie jak Chupacabra czy Wielka Stopa. Ostatnio miałem wielu ludzi, którzy chcieli mnie zatrudnić do polowania na Slendermana, odrzuciłem ich. Jestem człowiekiem moralności, wiedziałem, że Slenderman nie istnieje i nie zamierzałem brać ich pieniędzy i nie dawać im nic w zamian. Niedawno wyruszyłem w jedną z moich bardziej nietypowych wypraw i gdy wróciłem z pustymi rękami, pozostało mi niezła opowieść.
Zostałem wynajęty przez kobietę do polowania na stworzenie, które, jak twierdziła, uratowało jej życie. Nie zdradziła mi szczegółów. Chciała, żeby było żywe i zapewniła mnie, że może zaoferować odpowiednią rekompensatę. Wbrew mojemu lepszemu osądowi zgodziłem się. Jak zwykle pożegnałem się z żoną i trójką dzieci i udałem się w odosobnione miejsce, które mój cel nazywał domem. Po wyjściu wyciągnąłem folder, który dał mi mój badacz, dotyczący stworzenia. Nie przesadzam, kiedy mówię, że ta rzecz wyglądała jak coś prosto z piekła. Miał ogólną postać człowieka, ale tak nie było, był to rekin. Przedstawiony był w pozycji zgarbionej, z krwią pokrywającą jego dłonie i usta. Jego oczy były bezduszne i pełne nienawiści. Byłem już wcześniej naprowadzany na trop rzekomych obserwacji ryboludzi, w rzeczywistości były one dość powszechne, ale ten był inny. Jego najbardziej niezwykłą cechą była para rogów, jakie podobno miał sam diabeł. To był rodzaj szczegółu, którego nie lubiłem oglądać, kiedy ludzie wymyślają, mają tendencję do utrzymywania dość standardowych twierdzeń, jak wielka stopa lub nessie. Wszyscy widzą to samo, ponieważ to wszystko jest w ich głowie. Wszystko oparte na jakimś oryginalnym oszustwie, które było oparte na rzeczywistości, więc wydawałoby się prawdopodobne. Z drugiej strony, gdy sprawy zaczynają się nie zgadzać, istnieje duża szansa, że świadkowie coś widzieli. Kobieta nie miała najmniejszego pojęcia, gdzie jest to coś, ale mój badacz zakulisowy zawęził to do niewielkiego pasa wybrzeża około 20 mil na wschód od miejsca, w którym mieszkała. Chwyciłem karabin i pułapki i wsiadłem do ciężarówki.
Zaledwie pięć minut po przybyciu na miejsce, miałem już ukształtowany teren, zauważyłem w pobliżu starą latarnię morską i skierowałem się w jej stronę. Gdy podszedłem bliżej, mogłem zobaczyć, dlaczego został opuszczony, pod jego fundamentami znajdowały się jaskinie, a całość zapadła się na około dziesięć stóp pod ziemię. Teraz nie trzeba być geniuszem, aby zobaczyć, że było to zdecydowanie najlepsze miejsce do zamieszkania. Próbowałem ostrożnie zejść na dół, ale poślizgnąłem się, nie jestem już taki młody jak kiedyś. Na dole słyszałem ciężki oddech. Nie jak sapanie i sapanie zmęczonego biegacza, bardziej jak oddech czegoś dużego. Było ciemno, więc wyciągnąłem latarkę i rozejrzałem się. Mój wzrok przykuł błysk metalu, który wyglądał jak złoto. Na początku myślałem, że to mój szczęśliwy dzień, ale kiedy trzymałem na nim latarkę, zniknęła na chwilę i wróciła. Potem się poruszył.
Kiedy to, na co patrzyłem, wkroczyło w moje światło, nagle bardzo się zaniepokoiłem. Powód, dla którego zniknęło złoto, był prosty, nie był to jakiś luźny dublon piratów ukryty w piwnicy starej latarni morskiej. Była to złota kula w lewym oczodole tego samego stworzenia, na które polowałem.
Tego nie ma na zdjęciu, które pomyślałem, gdy rozejrzałem się za swoim karabinem, leżał on na ziemi zaledwie kilka stóp za mną. Chwyciłem go i odwróciłem się do bestii, ale już do mnie dotarła. Chwycił lufę mojego karabinu i wyrwał mi ją z ręki, rzucając przez pokój. W drugiej ręce był nóż. Nie, nie trzymało go, metalowe ostrze wydawało się wychodzić spod skóry stworzenia. Przyłożył twarz prosto do mojej, złote oko zwróciło się w swoim oczodole, gdy spojrzało na mnie. Potem wstał i zaczął odchodzić.