Rozdział 18
Wszystko jest nie tak
POV:PETER
Płakałem na dachu budynku gdy nagle poczułem znajomy pajęczy dreszczyk, odwróciłem sie i zobaczyłem Wade'a.
-Wyglądasz jak dzieciak.-Powiedział mężczyzna i cicho sie zaśmiał.-Co sie stało pajączku?-Dodał.
-B-bo o-oni m-mm-m...-Próbowałem z siebie wydusić słowo ale nie mogłem z siebie wydusić ani słowa.
Najemnik rozumiejąc że nie moge z siebie wydusić ani słowa podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Odsuń sie od niego!-Krzyknął znajomy głos za mną.
Wade wstał i odwrócił sie w strone głosu.
-Powiedziałem coś!-krzyknął mężczyzna.
Otworzyłęm powoli oczy i zobaczyłem że tym głosem był Pan Stark który stał teraz naprzeciwko deadpoola.
-Bo co?!-Odpowiedział najemnik.
-Bo skopie ci dupe!-Krzyknął miliarder.
-Jak widać masz kompleksy że sprawuje się lepiej w roli ojca niż ty!-Odpowiedział Wade.
Wstałem i wyszedłem za pleców najemnika tak by stać pomiędzy dwoma mężczyznami.
-Z-zamknijcie s-sie o-oo-oboje...przestancie...-Powiedziałem cicho.
-Peter on jest niebepieczny!-Krzyknął miliarder.
-N-nie jest...on jest m-moim przyjacielem i nie pozwole go skrzywdzić!-Powiedziałem.
-Tak btw jestem nie do zabicia ale dziękuje.-Powiedział deadpool.
-Pete czemu on?! Cholera! Błagałem cie żebyś sie do niego nie zbliżał! Nawet tego nie umiesz zrobić! Żałuje czasem że cie adoptowałem!
Nastała cisza a mi pękło serce...Pan Stark żałuje że mnie adoptował?
Nic nie odpowiedziałem tylko skoczyłem z dachu i bujając sie na sieci pognałem na najwyższy budynek tego miasta.
POV:STARK
Cholera co ja zrobiłem!
-Pete! Ja... Nie chciałem!-krzknąłem zanim pognał w dal.
-A ty co tu jeszcze robisz!-krzyknąłem i spojrzałem na gościa w czerwonym wdzianku.
-Co ja tu robie!? Przez ciebie ten dzieciak może sobie coś zrobić!-Odpowiedział deadpool a mnie zatkało. Miał racje Peter mógł coś sobie zrobić!
Nic nie powiedziałem tylko ubrałem zbroje i poleciałem szukać Petera.POV:PETER
Widziałem już go. Najwyższy budynek, był...wysoki.
Wskoczyłem na niego, stanąłem na krawędzi dachu i spojrzałem w góre, w niebo.
Było takie...piękne. Gwiazdy świeciły a ja na nie patrzyłem.
Z myślenia wyrwał mnie odgłos silników, obejżałem sie za siebie i ujżałem miliardera.
Wyszedł z zbroi i chciał do mnie podejść ale gdy ruszyłem on stanął i powiedział:
-Pete ja, ja nie chciałem...-powiedział
-Rozumiem Panie Stark że jestem śmieciem nie musi Pan kłamać.-powiedziałem
-Pete wcale tak nie jest!-odpowiedział miliarder.
-Przepraszam...-Powiedziałem.
Miliarder wgapiał się w moje smętne,brązowe oczy i wiem że zobaczył wszystko,czego doświadczyłem i wszystko,co nigdy nie powinno się wydarzyć.
Oddycham głeboko, robie krok w przód i pozwalam na to by moje ciało bezwładnie upadło.
Zamykam oczy i widze ciemność...---------------------------------------------------
Uwaga to jeszcze nie koniec!
Kolejny rozdział pojawi się za tydzień💚
Przepraszam że tak długo mnie nie było ale moja wena gdzieś uciekła a nauka zabijała ale już żyje!
CZYTASZ
kiedy nadejdzie nadzieja // irondad spiderson
Teen FictionPeter Parker czyli zwykły chłopak z Qeens który ma pewną tajemnice o której wie tylko on i... Avengers do których przychodzi co weekend jednak czy pewna sytuacja zmieni jego życie aż tak bardzo? Ciocią May ginie w wypadku samochodowym Peter jest bez...