ROZDZIAŁ 20

583 28 21
                                    

Coraz gorzej

POV: PETER
Nie wiem co sie działo ale jakimś cudem przeżyłem.
Ciało mniej mnie bolało, chumor też miałem lepszy ale to była tylko cisza przed burzą...

Otworzyłem powoli moje oczy i zobaczyłem ten sam biały pokój oraz oczywiście Pana Starka tylko że był...był inny taki smutny jak nigdy.
-P-Panie Stark? Coś sie stało?- Spytałem
-Oj Pete...-Powiedział zakrywając twarz rękami, usiadł na uklęknął obok mnie.
-Co sie stało?-Ponownie spytałem.
Nagle wszedł Bruce.
-Peter już sie obudziłeś. Stark jesteś pewnien że mam mu to powiedzieć?-Spytał smutnym głosem.
-Tak od dziś zero kłamstw.-Powiedział miliarder a ja nie rozumiałem o co chodzi.
-Peter bo...bo twoja moc jest za silna jak na twój organizm, a jak skoczyłeś...to sie jeszcze bardziej pogorszyło,jakby to powiedzieć...twoja moc zabija cie od środka już od jakiegoś czasu a teraz tylko jeszcze bardziej przybrała na sile...-Powiedział smutny Bruce a ja zrobiłem sie blady. Ja wiem że chciałem umżeć ale nie przez moją moc!
-Ile mi zostało?-Spytałem.
-3 tygodnie max.-Powiedział Bruce spuszczając głowe a następnie wyszedł płacząc.
-Pete czy jest coś co moge dla ciebie zrobić?-Spytał irom-man.
-Chce sie ostatni raz spotkać z przyjacielem.-Powiedziałem.
-Ochhhhh...chodzi o deadpoola? ale wiesz że jest naprawde niebezpieczny?
-Prosze...
-Okej Pete , a o której?-Spytał miliarder
-O 18 ?
-To teraz, to zaraz wracam!-Powiedział Stark a następnie wybiegł.

POV:STARK
Musiałem go znaleźć, dla Petera. Kocham tego dzieciaka wkońcu to mój adoptowany syn! Nie moge sie pogodzić z tym że umrze ale musze być silny, dla niego!

Latałem nad miastem w zbroi aż wkońcu zobaczyłem kolesia w czerwonym stroju.
Gdy wylądowałem na dachu na którym znajdował sie najemnik wyszedłem ze zbroi a deadpool od razu podbiegł do mnie.
-Co z nim?!-Spytał
-Jego m-moc go zabija od środka zostały mu 3 tygodnie max
-N-nie nie nie! -Krzyknął najemnik i opadł na kolana.
-Czemu on! Jest tylko dzieckiem! Czemu nie ja! - Dalej krzyczał deadpool.
-On chce sie z tobą widzieć, wiesz naprawde cie nie znosze ale dziekuje ci...bo o-on cie naprawde kocha j-jesteś jak jego starszy b-bratt- Powiedziałem i zacząłem płakać jak małe dziecko.
-Też nie chce go stracić...on jest jak tęcza po deszczu...-Powiedział najemnik.
Po płakaniu zabrałem Wad'a do Petera.
-Pete jesteśmy!-Powiedziałem robiąc sztuszczny uśmiech.
-Płakał Pan?-Spytał młodszy a ja zaklnołem w myślach, nie chciałem być słaby przy nim.
-Nie Pete to nic takiego, zostawie was samych jak coś to naciśnij kuzik obok łóżka a sie zjawie.-Powiedziałem wychodząc.

POV:PETER
Teraz gdy zostałem sam z Wedem wiedziałem że to bedzie tródna rozmowa.
-Wede ja przepraszam za tamto.-Zacząłem.
-Nie spide nie przepraszaj za coś co nie jest twoją winą.
-Jesteś moim bohaterem wiesz?-Powiedziałem i słabo się uśmiechnąłem.
-Moge zobaczyć twarz mojego bohatera?-Spytałem.
-Tak spide, pewnie.-Powiedział miło deadpool i ściągnął maske, ujżałem nie normalną twarz a całą głowe i twarz w bliznach.
-To pewnie nie to czego sie spodziewałeś co?-Spytał z uśmiechem Wade.
-T-ty...-zacząłem.

---------------------------------------------------------

No tak... Eeee nie wiem co powiedzieć no dużo się tu działo!
Następny rozdział chyba w następnym tygodniu.
A w następnym rozdziale bedzie dużo i to dużo się działo!
I to tyle pa pa! 💚

kiedy nadejdzie nadzieja // irondad spidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz