Rozdział 38

297 18 5
                                    

Spałem kiedy to nagle obudził mnie jakiś huk, otworzyłem natychmiastowo oczy i dostrzegłem otwarte okno.Obruciłem głowe i zobaczyłem Wade'a w stroju.
-Zawału bym dostał!Co tu robisz?-spytałem a on stał jak kamień i nie odpowiadał.
-Wszystko w porządku?-kontynułowałem a on przechylił powoli głowe w moją strone.
-Czy znienawidziłbyś mnie po śmierci?-spytał a mnie przeszły ciarki, mówił to martwym tonem jakby to nie był on.
-Zależy jak bym umarł ale chyba nie.O co tak właściwie ci chodzi, coś sie stało?-spytałem i usiadłem na łóżku.
-Pamiętasz jak sie mnie pytałeś czy bym cie zabił gdybym dostał na ciebie zlecenie?-spytał a zaczynałem sie martwić i o niego ale i o siebie.
-Tak pamiętam,powiedziałeś że nic byś mi nie zrobił.Powiedz co sie dzieje?!-powiedziałem stanowczo.
-Miałem kiedyś siostre wiesz,miała na imie Vanessa, była przeciwieństwem mnie,zawsze sie o wszystkich troszczyła i bała sie o nawet najmniejsze zwierzątka,kochałem ją ale pewnego dnia ją zabito przynajmniej tak myślałem,wczoraj zadzwonił do mnie jakiś numer powiedział że jest w śpiączce i że mi ją oddadzą jak przyniose im martwego ciebie.-powiedział a mnie zamurowało.
-Ale chcesz mnie zabić?-spytałem zestresowany.
-Jesteś taki podobny do niej,nawet nie wiesz jakie to ciężkie-powiedział i w jego głosie było słychać że płacze.
Szybko wyjąłswoją katane i chciał przeciąć mi głowe lecz w ostatnim momęcie złapałem ją ręką z której zaczęła sie sączyć krew.
-Możemy to załatwić inaczej!Odzyskasz ją w lepszy sposób!Zrozum oni chcą cie wykorzystać, nawet nie masz pewności że napewno ją mają!Co jak cie okłamali,przemyślałeś to w ogule!-krzyczałem a on upuścił katane i opadł na ziemie.
-Przepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszam...-powtarzał jak mantre.
Wstałem i zabrałem od niego broń i rzuciłem ją w kąt pokoju,ręka bolała mnie jak diabli.
-Daj mi telefon.-powiedziałem stanowczo a on mi go podał.
-Fridey zawołaś szybko Pana Starka!-powiedziałem a pare sekund później w dzrzwiach mojego pokoju stał miliarder w piżamie.
-Co tu sie dzieje!?I co ci sie stało w ręke!?-krzyczał miliader wymachując rękami.
Wytłumaczyłem mu wszystko i powiedziałem że możemy namierzyć tego mężczyzne przez numer jaki dzwonił do Wade'a.
-Nie.Nie pomoge komuś kto chciał cie zabić,zrozum Peter to nie jest dobry człowiek.
-Czy zły człowiek uratowałby mi życie pare razy?!On sie po prostu pogubił!-Krzyknąłem.
-Pogubiony człowiek nie robi takich rzeczy!Pete przepraszam cie ale dzwonie po Furreg'o.-powiedział miliarder a ja prubowałem go przekonać że sie myli,ale to było na nic,usłyszałem kroki domyśliłem sie że to gość zaproszony przez miliardera wiec szybko podbiegłem do Wade'a
-Znajde ją,rozumiesz?Znajde ją i ocale.-powiedziałem.
-Dziekuje i-i przepraszam.-powiedział mój chyba przyjaciel.
Tarcza zabrała deadpoola,nawet nie stawiał oporów.Teraz w pokoju zostałem tylko ja i ironman.
-Chyba odpuszcze to kino.-powiedziałem.
-Czemu Pete?Coś sie stało?Tylko mi nie mów że chcesz to załatwić sam.-powiedział Pan Stark a mnie zamurowało.
-Skąd Pan wie?-powiedziałem na co on sie uśmiechnął.
-Też byłem w twoim wieku, no tródno prubowałem grać mądrego rodzice ale jak widać nie wyszło.Pomoge ci Pete ale robie to tylko dla tego aby tobie sie nic nie stało.A teraz idź spać bo rano masz szkołe.-powiedział na co odetchnąłem z ulgą.
Rano szybko sie ogarnąłem i wbiegłem do auta miliardera.
-No hejka Peter!Co tam?-spytał na co odpowiedziałem że całkiem całkiem.
Gdy byliśmy już pod szkołą miałem wysiąć z auta jednak ktoś z klasy zauważył legendarne auto miliardera.
-Ej patrzcie to auto Tonego Starka!Parker tam jest!-ktoś krzyczał.
Nagle wokuł auta zebrała sie wielka grupka ludzi robiąca nam zdjęcia i prosząca ironmana o autograf.
-No i stało sie.-powiedział przerażony Pan Stark.
-Mam teraz iść do szkoły?!-spytałem.
-Nie na razie nie możesz.Co jak ktoś cie zapyta o to?-powiedział Hogan.
-Racja, Happy jedź do wieży.-powiedział miliarder a chwile później byliśmy już na miejscu.
Wpadliśmy do domu jak szaleni.
-Wow co sie stało?-spytał Sam.
-Włączcie wiadomości.-powiedział Stark.
Telewizor sie włączył a każdy kto był w salonie(Sam,Bucky,Nat,) patrzyli z niedowierzaniem.
-Czy słynny Stark ma adoptowanego syna?Wydaje nam sie że tak ale nie możemy być pewni wiec bedziemy czekać na wywiad z nimi!-Powiedział głos w telewizorze i pojawiły sie na nim nasze zdjecia z auta.
-No to jesteśmy w dupie.-podsumował Bucky.
—————————————————————Hejka💗po jutrze pojawi się kolejny rozdział💗Jak zwykle prosze was o zagłosowanie i dziękuje wam z całego serca za wszystkie komentarze💗💗💗💗💗
Kocham was kochani papa💗💗💗

kiedy nadejdzie nadzieja // irondad spidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz