ROZDZIAŁ 4

1.2K 57 30
                                    

ROZDZIAŁ 4
KIEDY TRACISZ NADZIEJE

POV: TONY
Po minucie siedzieli już praktycznie wszyscy na kanapie.
-To opowiesz nam co sie stało Tony?- spytała pierwsza Natasza
-Więc wiecie że Peter mieszkał z swoją ciotką...-zaczołem.
-Jak to mieszkał?-zapytał Clint.
-Dziś zgineła...była to ostatnia żyjąca osoba z jego rodziny.
-Co z nim teraz będzie...-zaczął Stev.
-Dasz mi dokończyć?!-zapytałem wkurzony i kontynułowałem.
-Więc kiedy zobaczyłem w wiadomościach ten wypadek odrazu poleciałem do niego był opatulony folią i płakał pytał co z nim będzie, policjant zaczął coś gadać ale go nie słuchałem i dałem mu numer no Furrego ale zanim policjant zdążył do niego zadzwonić wyprzedziłem go i szybko powiedziałem Nickowi o całej sytuacji i stwierdziliśmy że najlepiej będzie jak zaadoptuje chłopaka bo jest mi bardzo bliski a w sierocincu by nawet nie miał jak pajączkować a co gdyby go zaadoptowała jakaś psychiczna rodzina?! wiec chłopak mieszka z nami.-powiedziałem i zobaczyłem zdziwienie innych.
-Nasz mały Avenger płakał...-stwierdził smutny Clint.
-Sprawdziłeś chociarz czy sie trzyma?-spytała Nat u której właczał już sie madczyny tryb.
-Jest jeszcze pewnie w szkou...-stwierdziła Wanda.
-Zaproponowałeś mu chociarz jedzenie bo zwykle o tej porze dopiero wraca do domu.-Powiedział Banner.
-Powiedział że nic nie przełknie.
-Ide do niego zobaczyć jak sie trzyma stwierdziła Natasza i udała sie w kierunku pokoju który urządził dla niego kiedyś urządziłem a ja jeszcze musiałem znosić pytania innych.

POV: NATASZA/CZARNA WDOWA

Pojechałam windą na góre gdzie znajdowały sie pokoje prawie wszystkich.
Gdy doszłam do tych właściwych zapukałam.
-P-prosze...-powiedział cicho ochrypnięty głos chłopaka.
Otworzyłam je i ujrzałam chłopca owiniętego na łóżku kordłą wyglądał wtedy na jeszcze bardziej młotrzego niż był w rzeczywistości.
-Hej Pete jak sie trzymasz?-spytałam spokojnym głosem.
-D-dobrze- powiedział ale wiedziałam że kłamał.
-Napewno?- spytałam i usiadłam na łóżku obok niego.
-Nie chcesz czegoś zjeść? napewno jesteś głodny wkońcu nie jadłeś kolacji i obiadu.-stwierdziłam.
-N-nie dziękuje, n-nie przełkne nic.
-Dobrze Pete jak coś to powiedz jarwisowi a ktoś napewno przyjdz...-niedokończyłam bo chłopak mocno sie we mnie wtulił co mnie zszokowało ale i poczułam ciepłe coś w moim sercu.
Oddałam uscisk a chłopak zasnął po minucie, skierowałam sie po cichu do wyjścia a następnie do salonu gdzie jeszcze wszyscy siedzieli.
-I jak z nim?-zapytał pierwszy Sam.
-Widać że cierpi, jak weszłam był zawinięty kołdrą i widać było że płakał i to mocno, po tem sie we mnie wtulił i usnął.
-Nie dziwie mu sie że płakał...-stwierdziła Wanda.
Po obgadaniu wszystkiego każdy poszedł w swoją strone a noc mineła spokojnie jednak to co sie stało następnego dnia wszystkich zaniepokoiło...


---------------------------------------------------

Jutro kolejny rozdział💚
I to dzięki wam bo gdyby nie wasze miłe komentarze to by wogule tego nie było a tak to wiem że chcecie wogule aby to było kontynuowane i dziękuję wam za to 💚💚💚

kiedy nadejdzie nadzieja // irondad spidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz