06. Don't you know that I've got feelings too?

980 119 88
                                    

CH06. Don't you know that I've got feelings too?

Impreza była jednym słowem mocna i Louis niezmiernie cieszył się, że nie zaproponował Harry'emu uczestnictwa w niej.

Kiedy wszedł do domu Chrisa Redmana, od razu uderzył w niego zapach wymiocin, alkoholu, papierosów i potu. Były tłumy, ponieważ Chris obracał się w szemranym towarzystwie, co nie do końca podobało się Louisowi. Ilość i przede wszystkim to, jakie były tutaj osoby przesądziły o tym, że Harry nie mógł tutaj przyjść. Był zbyt niewinny i delikatny na to, żeby dostać w twarz od naćpanego kolesia, nawdychać się mieszanki papierosów z marihuaną oraz zostać wymacanym przez obrzydliwych starszych kolesi. Louis nie był na takiej imprezie pierwszy raz, więc zdążył się zorientować, że ci niewinni zawsze byli wybierani do najgorszych rzeczy. Rok temu kimś takim był Niall — blondyn został zmuszony do ekstremalnej gry w prawda czy wyzwanie i skończył nago na dachu domu Stephanie Reed. To była dla niego taka trauma, że przez następne dwa miesiące nie wychodził ze swojego łóżka.

A Harry na to nie zasługiwał. Louisowi bardzo daleko było od bycia delikatnym, uroczym, kochającym i dbającym chłopakiem, jednak przy brunecie włączał mu się tryb anioła stróża, który musiał zapewnić mu bezpieczeństwo. Sam nie wiedział dlaczego tak bardzo hamował się przed daniem mu alkoholu, papierosów i narkotyków, ale nie zamierzał się uginać. Może to była hipokryzja z jego strony, jednak wiedział, czym skutkowało picie alkoholu i ćpanie, i nie chciał tego samego dla niego. Harry zasługiwał na miły wieczór w ogrodzie, przytulając się do kogoś, kto będzie godny trzymać go w ramionach i dostawać mnóstwo pocałunków. Na miejscu tej osoby, Louis przesuwałby palcami po nagiej skórze, próbując wywołać u niego jak najwięcej reakcji. Chłopak tak uroczo się uśmiechał, kiedy ktoś poświęcał mu całą swoją uwagę. Tak, zdecydowanie zasługiwał na więcej.

Ale Louis nie był godny, by trzymać go w ramionach.

Po tym jak wszedł do domu, został zaatakowany przez rok młodsze koleżanki. Któraś z nich pociągnęła go do kuchni, żeby wypić z nią kilka szybkich, na co Louis się zgodził. Alkohol sprawił, że poczuł się rozluźniony, natomiast marihuana sprawiła, że wszystkie używki weszły tak mocno, że jego umysł przesłoniła mgła.

W którymś momencie przyszedł do niego Zayn, żeby zabrać go do ich grona, w którym odbywały się pijackie rozmowy. Zgodził się, ponieważ w towarzystwie młodszych dziewczyn jedyne, co mógł robić, to korzystać z przyniesionych procentowych dóbr. Dlatego poszedł razem z przyjacielem do salonu i usiadł obok niego na kanapie, żeby mocno wtulić się w szczupłe ciało. Kręciło mu się w głowie i brakowało mu jedynie jednego pochylenia się, żeby zwymiotował. Zayn jednak trzymał nad nim pieczę, więc siedział spokojnie, trzymając alkohol w swoim żołądku, ponieważ tego dnia zjadł zbyt mało, żeby mieć czym wymiotować.

Ktoś zaproponował grę w butelkę, na co wszyscy — poza Louisem, który ledwo kontaktował z uwagi na kilka lub trochę więcej niż kilka szybkich shotów w połączeniu z narkotykami — chętnie się zgodzili. Tomlinson początkowo myślał, że on w tym nie uczestniczy, jednak gdy butelka zakręcona przez Claire wskazała na niego, wszyscy zaczęli gwizdać.

Siedem minut w niebie okazało się być siedmioma minutami w Claire, która nawet w stanie nietrzeźwości nie była dobra. Zresztą Louis sam był pod wpływem, więc nie umiał się nią odpowiednio zająć i była kobietą, czyli kimś, z kim szatyn pieprzył się w ostateczności. Cóż, to pewnie było bardzo okrutne z jego strony, ale w tamtym momencie wszystko wydawało mu się obojętne.

Pieprzył ją przez cztery minuty, zanim doszedł. Potem w ekstremalnie szybkim tempie zajął się jej orgazmem, nie chcąc wyjść na debila nawet pod wpływem. A po wszystkim po prostu wstał i wyszedł z pokoju, żeby wrócić do salonu i przytulić się do Zayna.

Don't judge a book by its cover | larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz