CH13. I'd love me if I were in your shoes.
— Jesteśmy teraz chłopakiem i chłopakiem?
— Cały czas byliśmy chłopcami.
— Punku, nie łap mnie za słówka.
Louis zaśmiał się i cmoknął Harry'ego w czoło. Brunet westchnął cicho, po czym ścisnął zaczepnie nos Tomlinsona, za co dostał uderzenie w nadgarstek. Spojrzał z oburzeniem na Louisa, który uniósł brwi i uderzył go tak samo mocno, tylko w ramię.
— Nie bij mnie, Punku — powiedział obrażonym głosem. — Bo już więcej tutaj nie przyjdziesz i nie pozwolę ci się przykryć moim kocem, a tym bardziej nie będziesz mógł leżeć na łóżku z Haroldinim.
— Ten kot kocha mnie bardziej niż ciebie. On sam do mnie przyszedł.
— To ja zrobię tak, że już nie będzie do ciebie przychodził. Mieszka ze mną w pokoju od siedmiu lat, więc zawsze będę u niego na pierwszym miejscu — oznajmił, a następnie poprawił się, by było mu wygodniej. Od godziny leżeli w łóżku w jego pokoju, przytulając się do siebie i co jakiś czas skradając sobie małe pocałunki. Louis przyjechał do niego, ponieważ stęsknił się po zaledwie dwóch godzinach rozłąki. Cóż, to był jego pierwszy związek, więc wszystko dla niego było nowe i pragnął jeszcze więcej. — Nie mogę uwierzyć w to, jak szybko leci czas. Znamy się już miesiąc, czyli już miesiąc chodzę do szkoły i jeszcze się trzymam.
Louis uśmiechnął się do niego i odgarnął pojedynczy kosmyk włosów z jego czoła.
— Widzisz, mówiłem ci, żebyś nie rezygnował. Naprawdę bardzo dobrze sobie radzisz i masz predyspozycje do zostania jednym z najlepszych uczniów w tym semestrze.
— Naprawdę? — zapytał z delikatnie zarumienionymi policzkami.
— No naprawdę, Loczku. Poprawiłeś tę jedynki z matmy i niedawno dostałeś jako jeden z niewielu piątkę. Jesteś mistrzem.
Harry wcisnął twarz w zgięcie jego szyi, zawstydzony i szczęśliwy, po czym przytulił się do niego jeszcze mocniej.
Komplementowanie go weszło Louisowi w nawyk. Były momenty, w których myślał, że przesadzał z ich ilością, próbując oczyścić swoje winy względem chłopaka, ale później przypominał sobie, że Harry był cholernym aniołem, który na to wszystko zasługiwał. Poza tym uwielbiał patrzeć, jak brunet reagował na każde miłe słowo — uśmiechał się jeszcze szerzej niż zazwyczaj, chował swoją piękną twarz w dłonie i mruczał nieśmiało pod nosem, to nie jest prawda. Miesiąc znajomości to było krótko, jeśli chodziło o stwierdzenie, że się kogoś kocha, więc na ten moment Louis mógł powiedzieć, że był zauroczony nim do tego stopnia, że nie mógł przestać o nim myśleć i bardzo podobał mu się ten stan.
Narkotyki na chwilę przestały być problemem, ponieważ poza ostatnim incydentem, Louis jedynie palił trawkę. Podświadomie wiedział, że to wcale nie było nic takiego, gdyż będąc pod wpływem coraz częściej tracił nad sobą kontrolę (poprzedniego dnia nakrzyczał na swoją mamę i wywalił się na prostej drodze podczas jazdy motorem, a przed wypadkiem uratowało go jedynie to, że dopiero miał się rozpędzać), jednak starał się nie dopuszczać do siebie tej myśli.
Brakowało mu jedynie tego, że nie pamiętał każdej rozmowy z Harrym, nawet jeśli podczas niej nie był pod wpływem. Z jego pamięcią z dnia na dzień było coraz gorzej, dlatego musiał założyć zeszyt, w którym zapisywał najważniejsze informacje. Harry kilkakrotnie pytał go, czy na pewno ma wszystko pod kontrolą, na co on jedynie się śmiał i mocno go całował.
CZYTASZ
Don't judge a book by its cover | larry
FanfictionLouis Tomlinson był typowym bad boyem - w każdy weekend widziany był na alkoholowo - narkotykowych imprezach palącego papierosa. Przeklinał, obrażał innych, miał najgorsze oceny i ścigał się na motorach. Podczas szkolnej nocy filmowej poznaje Harry'...