14. Look for a good in one another

747 86 37
                                    

CH14. Look for a good in one another

Kiedy Louis zauważył Harry'ego siedzącego w ławce, który jadł przygotowaną przez siebie sałatkę, wiedział, że tego dnia musiał zabrać go na randkę. Nie miał pojęcia, czemu tak bardzo rozczulał go widok bruneta, który spożywał jakikolwiek posiłek, ale za każdym razem chciał go wziąć w swoje ramiona i powiedzieć, że wygląda pięknie. Od ostatnich wydarzeń coraz bardziej zwracał uwagę na to, co jadł i cieszył się, że Harry uśmiechał się podczas jedzenia. Rzadko wychodził po tym do toalety, co jeszcze bardziej poprawiało Louisowi humor.

Nie znał się na zaburzeniach odżywiania i nigdy nie znał osoby — lub po prostu nie wiedział o tym — która by chorowała, dlatego tego nie rozumiał. Wpisał w internet słowo bulimia i sprawdzał, na co powinien zwracać uwagę i jak ewentualnie mógłby mu pomóc, ale bez samej rozmowy z Harrym niewiele mógł zdziałać. W ten sposób, trzy dni później skończył swoje poszukiwania i przeszedł do porządku dziennego, jedynie zwracając uwagę na to, co ile i kiedy brunet wychodził do łazienki.

— Cześć, słońce — przywitał się i cmoknął Harry'ego w skroń. — Jak się czujesz?

— Wszystko dobrze. Dalej myślę o tej imprezie i jestem ci taki wdzięczny, że mnie zabrałeś. Przyszło mi jakieś czterdzieści nowych obserwacji i wszyscy mi piszą, że ja i Haroldini jesteśmy słodcy. Wciąż tego nie rozumiem, ale chyba podoba mi się to, jak tak o mnie mówią — powiedział chaotycznie, a w jego oczach błyszczały wesołe iskierki. — A ty jak się czujesz? Ostatnio jesteś jakiś małomówny.

— Ja? — zdziwił się. — Nie, po prostu dużo myślę o tobie.

Twarz Harry'ego rozjaśniła się od uśmiechu.

— O mnie? Co takiego sobie myślisz?

Louis rozejrzał się po klasie, by upewnić się, że nikt się im nie przyglądał, a następnie owinął ramię wokół jego talii i mocno go pocałował.

— O tym, jaki jesteś słodki, kochanie. — Uśmiechnął się szeroko, widząc, jak Harry się zawstydził na te słowa. — I o tym, że zabieram cię dzisiaj na randkę.

— O jeju, tak bardzo się cieszę! Gdzie mnie zabierzesz? Jak powinienem się ubrać? Ile wziąć pieniędzy?

— Zero, bo to ja cię zapraszam. I idziemy po szkole, żeby zdążyć przed zamknięciem, a jestem pewien, że będziesz chciał długo chodzić.

Gdyby wiedział, że to sprawi Harry'emu taką radość, już wcześniej by go zaprosił, tak samo jak na imprezę. Brunet nigdy nie był ponury, ale teraz sprawiał wrażenie tak szczęśliwego, że Louis był pewien, iż to nie było ostatnie zaproszenie na wspólne wyjście.

— Dobrze, nie mogę się doczekać. Ale następnym razem ja płacę, okej?

Louis pochylił się do kolejnego pocałunku.

— Okej, Loczku.

Odsunął się od niego, by pozwolić dokończyć mu jedzenie. W klasie znajdowało się już kilka osób, które co jakiś czas na nich spoglądały. Louis ich zignorował, ponieważ w większości byli to ludzie, którzy nigdy nie zostali zaproszeni na imprezę. Brakowało mu znajomych z liceum sprzed roku. Czasami chciałby, żeby podczas lunchu do jego grupki dosiadła się Lydia, by zacząć narzekać na wszystko dookoła i podrywać Zayna, który kompletnie nie był nią zainteresowany. Louis wciąż pamiętał, jak zaledwie pół roku temu próbowała zaciągnąć go do szkolnego kibla, żeby zrobić mu loda, a skończyło się pójściem na dywanik do dyrektora.

To był zdecydowanie jego ulubiony okres w życiu.

— Nie przygotowałem się na dzisiejszą kartkówkę — wyznał po chwili Harry. — Jak dostanę jedynkę, a na pewno ją dostanę, to mama mnie zabije.

Don't judge a book by its cover | larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz