15. What makes us different?

677 97 45
                                    

Drugi na dziś!!

CH15. What makes us different?

Teraźniejszość.

— Nie pozwolili mi — mruknął Louis. Od pięciu minut siedział w gabinecie terapeutki i przez ten czas nie odezwał się ani raz. — Ale nie chcę dzisiaj o tym rozmawiać. Po prostu chciałbym kontynuować opowieść.

— Dlaczego nie chcesz o tym rozmawiać? Zrobiłeś przez to coś złego?

Louis pokręcił przecząco głową.

— Nie, tylko sprzeklinałem swoją siostrę. Znaczy, to nie jest nic dobrego, ale nikomu nie zrobiłem krzywdy. Nawet sobie, chociaż miałem ochotę.

Od trzech lat ledwo powstrzymywał się przed samookaleczeniem. Ból i odcięcie od narkotyków tak bardzo go wymęczyło, że potrzebował czegoś nowego, co odwróci uwagę od emocji, które nim targały. Na szczęście uświadomił sobie, że to mu w niczym nie pomoże, więc w ostatniej chwili zrezygnował i wyrzucił żyletkę.

Poprawił się na swoim miejscu i spojrzał na zegarek, by upewnić się, że zostało mu wystarczająco dużo czasu. Miał wrażenie, że jego milczenie trwało wieki, podczas gdy była to jedynie mała chwila wyjęta z terapii.

— Dwa dni później Harry się przeziębił. Nie dziwię się, w końcu był już październik i wieczorami było chłodno, a my siedzieliśmy na łące przez dwie godziny. Pierwszy raz wrócił do domu o dwudziestej trzeciej bez wcześniejszego uzgodnienia tego z rodzicami. Nie wiem, ale czuję ogromną złość, kiedy myślę o Anne i Robinie. Anne zachowywała się w stosunku do niego okrutnie — wyznał cicho, chociaż w jego głosie słychać rozdrażnienie. — Kurwa, ona go myła do czternastego roku życia, mimo że prosił ją o to, by mógł robić to sam. Nawet paznokci nie mógł sobie obciąć, bo się skaleczy, nie mówiąc już o samotnym wyjściu na spacer. To był cud, że pozwalali mu czasami wyjść do sklepu. — Przerwał, by wziąć głęboki oddech. — A kiedy Harry postanowił się usamodzielnić, to się na niego obrazili. Nie pamiętam, ile razy płakał, że jego mama już go nie kocha i ile musiał cierpieć, gdy wychodził z domu. Nigdy nie poznałem gorszych ludzi, ale to nawet ich zachowanie mnie tak nie zszokowało. Rozumie pani, że Harry dalej bardzo ich kochał?

— To bardzo częste. Mówiłeś, że go adoptowali, jak miał dziewięć lat? — zapytała, na co Louis kiwnął głową. — Nie znam Harry'ego i nie chcę oceniać jego stanu, ale podejrzewam, że mogło to mieć związek z tym, że wyciągnęli go z poprzedniej, może toksycznej rodziny i...

— Oni sami byli toksyczni. Nie wyobrażam sobie, żeby moje przyszłe dziecko było tak ograniczone do osiemnastki i żeby płakało, że go nie kocham, bo chcą żyć po swojemu.

Po tych słowach zrobił krótką przerwę. Przetarł twarz dłonią, czując, że już zaschło mu w gardle przez to, co miał zamiar powiedzieć. Zawsze bał się przyznać do swoich błędów. — Okej, nie o tym chciałem porozmawiać. Pierwszego dnia, kiedy zachorował przyszedłem do niego.

***

Przeszłość.

Mama Harry'ego nie była zadowolona, kiedy otworzyła mu drzwi. Przed zobaczeniem Louisa uśmiechała się szeroko, mając telefon przyłożony do ucha, ale kiedy zorientowała się, kto pukał, niemal wykrzywiła się w niesmaku. Szatyn nie czuł się tym urażony, ponieważ on sam tak reagował na rodzicielkę Harry'ego z uwagi na to, jak okrutnie zachowywała się do swojego syna. Zawsze krajało mu się serce, kiedy brunet ze łzami w oczach mówił, że na pewno go już nie kocha, ponieważ chce być sobą.

— Przyszedłem odwiedzić Harry'ego — oznajmił z przesadnym uśmiechem. — Napisałem mu wcześniej. Przyniosłem mu kubełek z KFC, bo wiem, że lubi.

Don't judge a book by its cover | larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz