1.27

23 1 1
                                    

-Dobry wieczór jeszcze raz. Z przyczyn pogodowych niestety musimy...opóźnić lot o 4 godziny- powiedział głos przemawiający z głośnika. Boże. Myślałam że przekładają lot na inny dzień czy coś, ale nie. W sumie nawet gdyby przełożyli to nie było by źle może bym trochę więcej spędziła czasu z rodziną. Jednak cieszę się że od dłuższego czasu w końcu spotkam się z babcią.

-Czy ty to słyszysz?! O 4 godziny?! Co ja mam robić przez tyle?- Stefan zaczęła panikować. Jak Zuza nie ma co robić to czyta wattpada, ale teraz to się nawet zdziwiłam.

-To czytaj tą swoją kolejną książkę.- zaproponowałam, lecz ta nadal miała założone ręce i patrzyła na fotel z przodu.

-Nooo! Właśnie! Dzięki że mi przypomniałaś. Przez tą adrenalina zapomniałam że istnieje takie coś jak Wattpad.- zaczęła się śmiać a ja na nią spojrzałam z zażenowaniem.

~

Zleciały 3 godziny a już Zuza przeczytała 2 książki. Ja bym nie dała rady. Ja przeczytałam jedynie 1 książkę, ale krótką. Teraz czytałam zwykłą książkę, którą zamówiłam od autorki z wattpada.

Odłożyłam książkę na taki jakby blat i próbowałam zasnąć, ale uniemożliwiła mi tego Zuza.

-Wikaaaa...- szturchała mnie palcem po czym się podniosłam i zadałam takie szybkie ,,co?". -Nie kojarzysz skądś tego chłopaka?- pyta się mnie Zuza pokazując palcem na chłopaka siedzącego prawie koło naszego miejsca.

Przyjrzałam się chłopakowi wpatrzonym w telefon. W końcu gdy uświadomiłam sobie kto to jest zaczęłam panikować.

-Boże Wika, co się dzieje?- spytała się mnie, chwytając mnie za ramiona i sztuczka psychologiczna je masować.

-Tam...tam....je-jest...mój...by-były- pokazałam znowu palcem na niego na co Zuza się zdziwiła.

-To jest Marcin!? Co on tak nagle jeszcze przystojniejszy sie zrobił?- popatrzyła sie na nogi Zuza robiąc flirciarski wzrok skierowany na mojego byłego.

-Nie mam pojęcia. Ale co on tu robi? Czemu akurat w tym samolocie? Zakryć mnie kocem!- miałam mnóstwo pytań ale zero odpowiedzi. Zakryłam sie kocem, po czym usłyszałam ten aaaa super głos.

-Cześć Zuza.- odsłoniłem lekko koc, ujrzałam Marcina stojącego przy naszym fotelu. Postanawia usiąść na chwile koło nas.

-Cześć Ma-Marcin co t-ty tu robisz?- mówiła zasłaniając mnie swoim ciałem.

-Tak właściwie to lecę do Koreii, ponieważ dostałem niezłą prace, która może mi ukształtować przyszłość.- tłumaczy Zuzi cały czas mnie nie widząc.

Marcin, tak to mój były. Poznaliśmy sie kiedyś w liceum, ale już wcześniej sie znaliśmy, ale tak nie jak w liceum. Nasze mamy sie znały bo chodziły kiedyś razem do szkoły. Marcin w Liceum był bossem nad bossami. Tytuły w szkole: mogła bym wymieniać godzinami ale powiem tylko tyle; najprzystojniejszy chłopak, najlepszy sportowiec, najsympatyczniejszy kolega. Był strasznie bogaty ale jedyne co nosił fest drogiego to buty, wtedy jeszcze nie lubił tego pokazywać, że na wszystko go stać. Podczas imprezy, którą wyprawiała jego przyjaciółka zakochaliśmy sie w sobie i zaczęliśmy ze sobą chodzić. Obdarowywał mnie prezentami, okazywał często uczucia i brał mnie na wycieczki. Było bardzo magicznie. Jednak po roku zaczął być taki strasznie samolubny i zakochany w sobie. Wynikało to z jego nowej pasji czym był modeling oraz przyszłe stanowisko dyrektora firmy jego taty. Już nosił drogie ciuchy i kolegował się tylko z tak zwaną elitą. Pamiętam, że to ja z nim zerwałam, ale nie pamiętam czy on podjął tą samą decyzje co ja. Teraz obydwoje jesteśmy na studiach (teraz już nie) i nasze drogi się rozeszły.

-Dobra już idę na miejsce, bo za chwile lecimy, a i pozdrów Wiktorię.- powiedział przesiadając się na swoje miejsce.

-Tak jasne.- odwróciła się w moją stronę i powiedziała z pedofilskim wzrokiem ,,pozdrawia cie".

Byłam cała czerwona ze stresu oraz byłam cała mokra od potu. Odkryłam koc i napiłam się schowanej prze zemnie wody.

-5 minut do loty proszę państwa.- przygotowałyśmy się do lotu i się odstresowałyśmy, nabijając się ze zdjęć z BTS.

~

-AAAAA!!! UNOSIMY SIĘ!!-zaczęłam panikować. Powoli się wznosiliśmy aż po same chmury. Widok był niesamowity bo był już zachód słońca, a ja miałam szczęście że siedziałam przy oknie. Od stresowałam się przy ty widoku. Był taki ładny...

-Ej wstawaj, wychodzimy.- budzi mnie Zuza pokazując mi lotnisko w Koreii. Byłam w niebo wzięta. Doleciałaby całe i zdrowe. Jak wyjdziemy zrobimy fotę i wyślemy rodzicom.

Wyciągałam bagaż podręczny nad naszymi głowami jednak niefortunnie opuściłam bagaż przy wyciąganiu. Złapał mi je... Marcin.

-Wiktoria.- spojrzał na mnie rejestrując moją twarz oraz ciało.

-Marcin.- to samo i ja zrobiłam. Zmieniliśmy się od czasów liceum, o wiele lepiej wyglądamy.

-Czemu ukrywałaś się pod kocem?- spytał się mnie pokazująca koc na siedzeniu.
Ja szybko wzięłam koc.

-Jaaa...yyy... pewnie spałam.- wypowiedziałam pierwsze co mi wrzuciło się do głowy.

-Lukałaś na mnie co  jakiś czas. To nie nazywa się spaniem?-  spytał się podnosząc brew wyglądając przy tym naprawdę hot. Miał ciemno blond proste włosy z grzywka do góry. Ubrany w koszule białą i jeansy.

-Lunatykiem ... jestem- przerwałam się na chwile widząc przebijającego się przez koszule abs. Boże gdzie ja patrze.

-Dobra to idźmy bo przecież stoimy na przejściu.- posunął mnie w stronę wyjścia i rażeni weszliśmy ze schodów. Próbowałam się od niego rozdzielić ale nie dawał ani jednego kroku do tyłu.

~
Na lotnisku.
Szliśmy sobie korytarzami, a  za nami Marcin. Szedł tak jeszcze 10 min.

-Możesz za nami nie chodzić?!- zaczęłam krzyczeć.

-Nie idę za wami tylko po bagaże co jeszcze.- w ten sposób poszłyśmy po bagaże. Po tym jak wszystko wzięłyśmy, nie przeszłyśmy nawet metra a już nic nie utargałyśmy.

-Pomóc wam, ja mam tylko 2 walizki wezmę jeszcze dwie i wam pomogę.- zaproponował pomoc Marcin z jakimś  panem obok.

-Nie nie dziękujemy. Poradzimy sobie.-  zatrzymałam go.

-Wika daj mu szanse.- Zuza próbowała mnie na mówić, ale ja nic nie powiedziałam i próbowałam podnieść walizki potym razem poszłyśmy do zamówionej przeze mnie taxi.

-Mam nadzieje że do zobaczenia.- pokiwał mi Marcin i poszedł w swoją stronę.

-No.- tylko odpowiedziałam krótko i zwięźle.

Weszłyśmy do taxi i pojechałyśmy w stronę przystanku autobusowego gdzie miałyśmy jechać do Deagu. Czeka nas jeszcze dłuuuuga podróż.

________________
••••••••••••••••••••••••
Dziś więcej nie dam rady napisać.
Mam nadzieje że podoba wam się ta książka.

* i kom.
I purple u💜

Golden ticket| KIM TEAHYUNGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz