1.30

7 0 0
                                    


Obudziłam się tak około 10. Zuza jeszcze spała wydaje mi się, że jeszcze tak z dwie godziny i się obudzi. W tym czasie zrobiłam sobie śniadanie, włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś program. Zajadając się popatrzyłam w telefon i pomyślałam o V. To głupie. Nie mogę do niego napisać, on jest kimś ważnym dla wielu ludzi, a ja muszę się do tego przyzwyczaić. Zależy mi na nim, ale nie mogę do niego wypisywać, ani spotykać się. To, by było absurdalne, ale jakie!

-Heeej- przeciągnęła Zuzia zmęczonym głosem.

-Hej. Jak to się stało, że tak szybko wstałaś. Nie podobne to do ciebie- zdziwiłam się.

-Tak jakoś, zjem śniadanie.- poszła do kuchni i przeglądała lodówkę po czym zaczęła robić dla siebie jedzenie.

Widać, że ją coś gryzło. Możliwe, że przez mój wczorajszy opieprz. Zmartwiło to mnie i Zuzię mimo, że to mała rzecz, jednak ile może być jeszcze takich kłótni. Nigdy się jeszcze nie sprzeczałyśmy. Mieszkanie razem jest trudne dla przyjaciół, wiele legend słyszałyśmy, ale damy radę.

Usiadła obok mnie mając podciągając kolona i stawiając na nich talerz z jajecznica i tostem.
-Jak się czujesz? Bo ja okropnie.- popatrzyła na mnie szczeniackim wzrokiem.

-Ja się dobrze czuje, co się stało?- zwróciłam się do niej chwytając ja za ramie.

-Trochę mnie to zaczyna przerastać. To początek, ale i jaki! To wszystko jest pokręcone.
- nie rozumiałam jej, potrząsnęła ją w ramie. - Nawet nie wiem gdzie i kiedy mam tą prace. Po za tym ty nie masz pracy studiów. Nie mamy tańca. Wszystko co chciałyśmy miałyśmy zawsze podstawiane pod nosem prze rodziców czy innych ludzi. To się zmienia.- popatrzyłam na nią, a ona zakryła twarz w rękach. Nigdy nie widziałam przyjaciółki w takim stanie. Nie panikowała by najmniej. Teraz muszę jej pomóc i wspierać ją w opiekuńczy sposób.

-Zuzia, przeraża cię dorosłość. Jest dużo zmian, które my przejdziemy bez problemu.  Przeprowadzka to jest pierwszy krok do dorosłości i patrz mam mieszkanie, check.
Kolejnym krokiem będą zakupy, więc wstań i chodź ze mną się szykować.- wstałam i pociągnęła ją za ręce, by się podniosła.

Wymyśliłam stylizacje dla przyjaciółki i dla mnie oraz pomalowałam ją. Była jeszcze trochę przygnębiona, ale wiem, że ją trochę pocieszyłam.

-Patrz. Teraz to masz chłopaków nie tylko w Koreii czy w Polsce, ale jeszcze w Stanach, Brazylii czy Hiszpanii.- uśmiechnęła się przyglądając się w lustrze. Przygotowałam dla niej zielone jeansy. biały crop top, na to skórzaną kurtkę i zieloną czapkę z daszkiem. Ja za to ubrałam czarną, jeansową spódniczkę, biały crop top i na to skórzaną, oversizeową kurtkę. -Zrobię Ci ładne zdjęcia na instagrama.- uśmiechnęłam się i poszłyśmy do wyjścia.

~

Po 30 minutach trafiliśmy do sklepu z rzeczami do domu. Znalazłyśmy tam przecudowne rzeczy. Wzięłyśmy drewniane doniczki, rośliny, i pościele. Poszłyśmy jeszcze do sklepu z farbami i kupiłyśmy farby z ciemnym szarym i białymi odcieniami.

-Patrz kto idzie!- krzyknęła cicho Zuzia pokazując na osobą przechodzącą za nami.
To był Marcin. Mój były chłopak którego spotkałyśmy na lotnisku. Co on tu w ogóle robi?

-Gdzie?!- cicho krzyknęłam rozglądając się.

-Ścisz mordę bo cie jeszcze usłyszy.- schowaliśmy się za regałem i pokazywała mi na niego palcem.- O spójrz tam idzie.- nie widziałam go, strasznie dużo ludzi było.

-Nie widzę, kurcze teraz to jest tłok.- spojrzałam na Zuze a ona nad moją głowę. Jej mina pokazywała tylko jedno. Obróciłam się w stronę punktu na którego patrzy.

-Cześć. Kryjesz się przede mną?- spojrzał na mnie z góry.

-Nie..yy... właśnie się schylałam... po...po...- skierowałam lekko głowę w stronę przyjaciółki-Zuza, podaj.- schyliła się i dała mi do ręki plastikowe pudełko, w którym raczej to jedyne bym pomieściła swoje zgubione paznokcie.

-Pudełko... do... wacików- można i to pomieścić.

-Ah tak, dobrze... mam do ciebie pytanie, ale musimy pogadać w cztery oczy.- spojrzał w stronę Zuzi pokazując jej żeby sobie poszła na chwile. Zuzia skinęła głową i se poszła lecz cały czas mnie widziała. Dobrze chociaż to.

-Co chcesz Marcin? Wiesz i widzisz, że zbytnio to nie mam ochoty z tobą gadać.- popatrzyłam na niego zmęczonym wzrokiem.

-To może być głupie, ale... chce do ciebie wrócić. Dużo żałuje a teraz jak się okazało, że będziemy mieszkać w tym samym kraju to nie chce stracić szansy na naprawienie wszystkiego.- popatrzyłam na mnie zmniejszając dystans między nami. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Myślisz, że wszystko naprawisz? Możesz, ale nie ze mną na boku.- popatrzyłam na niego.

-Daj mi szansę, zależy mi, to co było kiedyś było czymś magicznym i naprawdę cię kochałem. Powiedz, że ty też.- chwycił mnie za ramiona patrząc na mnie szczeniackimi oczami.

-No...kochałam cię, ale teraz już nie więc szans sobie nie rób. Mogę już iść? A wiesz co po co jak się pytam. Miłego dnia.- obróciłam się w stronę przyjaciółki po czym poczułam mocne uciśnięcie na mojej talii.

-Nie pozwolę Ci tak łatwo odejść, daj mi szanse. Nie chce żebyś szukała uspokojenie przy kimś innym...- szepnął mi do ucho po czym szarpnęłam go za rękę i popchnęłam.

-Odejdź i już nigdy mi się nie pokazuj!- krzyknęłam na niego. Wszyscy się na nas patrzyli. Zuza wzięła mnie pod rękę i wzięła nasze zakupy. Nie patrzyłam już w jego stronę. Nie chce żebyś szukała uspokojenia u kogoś innego co to w ogóle było. On chce mi zabronić spotykać się z kimś innym? On ma nierówno pod sufitem.

Do kas mówiłam Zuzi jak ja nie nawidzę tego człowieka. Nie dość, że to jest mój były to jeszcze chce do mnie wrócić, a najlepsze jest to, że jeszcze tu jest.
-Marcin jest naprawdę przystojny, jeszcze bardziej niż był, lecz jest jeszcze większym debilem. Czemu takie coś jest zawsze?!- zwróciłam się do Zuzi jak już wyszłyśmy ze sklepu.

-W jednym przypadku tak nie miałaś. Dobrze wiesz o kogo mi chodzi.- Zuza popatrzyła na mnie trzepocząc rzęsami. Wiem o kogo jej chodzi. Tae. Jezu ten Tae. To jest gorszy przypadek. Nie dość, że jest popularny na całym świecie, jest cholernie przystojny to jeszcze nie mam jak do niego się dostać. Po za tym podstawiając się na miejscu ARMY no czyli mnie, to sama bym nie chciała, żeby był z kimś takim jak ja.

-Tae noo... kurcze jak już coś zaczęliśmy to muszę to kontynuować...- zaciągnęłam pieści.

-Wika...mówię Ci szczerze. Jak nie wiedziałaś, że to on to serio widziałam, że Ci strasznie zależało na nim. Walcz, serio.- zatrzymała mnie przyjaciółka i mnie przytuliła. Nagle usłyszałyśmy dziwny dźwięk.

-ZUZA!! WÓZKI!- spojrzałam w stronę dźwięku i zaczęłyśmy biec w stronę zjeżdżających wózków.

Zatrzymałyśmy je w najlepszej chwili. Prawie by trzasło w jakiś samochód.

-Boże, ale my głupie jesteśmy.- zaczęłyśmy się niemożliwie śmiać, prawie nam znowu wózki zjechały. Kocham tą przyjaźń.

_____
Hejka, zmieniłam trochę rozdział 23 i 24. Radzę przeczytać to jeszcze raz bo w 23 rozdziale usunęła mi się cześć tego rozdziału i tego nie zauważyłam wiec dopisałam. W 24 dodałam ważną rzecz po rozmowie V i Wiki.
Buźka💜

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 20, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Golden ticket| KIM TEAHYUNGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz