Cieszę się, że jednak udało mi się tutaj dotrzeć. Trochę czasu to zajęło, ale w końcu po 55 rozdziałach jest to definitywny koniec z Wyścigiem Życia.
Na początku chciałam podziękować osobom, dzięki którym ta historia prawdopodobnie nigdy by się nie skończyła, bo przerwa jaką zrobiłam w publikowaniu ostatnich rozdziałów jest wyłącznie moją winą, ale fakt, że to opowiadanie doczekało się jednak końca jest tylko dzięki kilku osobom, które wypytywały czy Wyścig będzie kontynuowany. Dziękuję również każdemu kto przeczytał, dał gwiazdkę czy skomentował :D To dużo dla mnie znaczyło i znaczy nadal.
Początek Wyścigu, był wtedy, gdy moja faza na Młode Pokolenie Harry'ego Pottera miała się jak najlepiej i przez chwilę nawet prowadziłam z jedną dziewczyną na Blogspocie katalog opowiadań z fanfiction z Młodym Pokoleniem w roli głównej. Stare, dobre czasy.
Pierwotnie to nie była historia, w której miało być coś takiego jak Wyścig. Na początku to miała być historia o dziewczynie, której matka uciekała od męża tyrana, którego rodzina miała pewną klątwę. Potem stwierdziłam, że to będzie córka Dafne Greengrass. Kolejna zmiana miała nastąpić po przeczytaniu kilku opowiadań gdzie Harry Potter stawał się członkiem gangu w mugolskim świecie, złodziejem i bierze udział w nielegalnych wyścigach. Mój mózg stwierdził, że taki pomysł fajnie by było przerobić dla Młodego Pokolenia i faktycznie tak zrobiłam. Mam nawet fragment pierwszego rozdziału napisany w tym klimacie:
Za każdym razem bolało tak samo. Upadek z takiej wysokości nie mógł się skończyć dobrze. Musiałam lądować wtedy w szpitalu Św. Munga i leżałam tam kilka dni. Najczęściej kończyło się na wstrząsie mózgu i kilku złamanych kościach. Za każdym razem przebyłam kilka rozmów z lekarzem prowadzącym i psychologiem. Nie mogli zrozumieć czemu zaraz po wyjściu z szpitala biegną ile sił w nogach na kolejny wyścig. Nie rozumieli, ze jedynie wtedy czuj, że żyje. Potrzebowałam tej zabójczej prędkości i powiewu wiatru w włosach. Trzymanie mocno trzonka tak, że bielały mi knycie a oddech był jedynie obłączkiem pary, to było w tej chwili jedyne czego potrzebowałam. Musiałam stąd jak najszybciej wyjść. Nie wiedziałam czy wytrzymam w tej sali jeszcze pół godziny. Te wszelkie samo zapełniające się pergaminy przy każdym łóżku i zapach eliksirów, którym był przesiąknięty cały szpital, aż drażnił oczy.
– I jak się czuje moja ulubiona pacjentka?
– Jak nowo narodzona.
Moje serce stanęło na dobrą minutę i magomedycy nie wiedzieli co robić. Za dużo we mnie zainwestowali czarów żeby teraz pozwolić mi umrzeć. Nie mam do nich pretensji, ale jestem ciekawa jak wygląda życie po drugiej stronie. Jeśli jest tak jak to opisują w książkach to ja wole zostać przy swoich wyścigach i bandzie. Lekarz uśmiecha się na moje słowa.
– Za dwa dni będziesz mogła już wyjść.
– I tak tu jeszcze wrócę.
– Oby nie.
Lady, twierdzi, że mój doktorek jest uroczy. Ale ona leci na każdego faceta jaki jest w zasięgu jej wzroku. Chciała nawet umawiać się kiedyś z naszym kochanym Pegazem, ale stwierdziła, że nie miałaby o czym z nim rozmawiać. W sumie ma rację, bo blondyn siedzi cały dzień przy szkicach albo motorze. Kiedyś chciałam go wypróbować czy nadaje się dla mnie na miasto. Do tej pory nie wypłaciłam mu kasy za koszty naprawy. I prawdopodobnie tego nie zrobię. Rodziny przecież się nie okrada. Kiedy doktorek wychodzi zostaję sama i nie wiem co mam robić. Laptop tutaj nie działa i zaczyna mi to działać na nerwy. Za tydzień kończy nam się umowa i trzeba zdobyć tą przeklętą bransoletę, ale nikt jeszcze nie wymyślił jak obejdziemy zabezpieczenia. Czasami mugolska technologia mnie przeraża i to bardzo. Jednak kiedy zobaczyłam zdjęcie bransolety i ilość zer jakie facet za nią oferuje, od razu się zgodziłam. Jeśli poszedłby do konkurencji, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Nigdy więcej takiego błędu nie popełnię. Jakoś dwa lata temu mieliśmy zatrzęsienie z ofertami od różnych ludzi. Przyjmowaliśmy te najbardziej opłacalne i o krótkim terminie. Jeśli facet chce więcej niż dwóch tygodni to znaczy, że musi zebrać kasę, albo chce nas w coś wrobić. Przyjmowanie zlecenia bez zobaczenia odpowiedniej ilości kasy nie jest żadnym zabezpieczeniem. Ale popełniliśmy błąd. Zorientowaliśmy się kiedy wisiałam trzydzieści centymetrów od kolii a jej tam nie było. Alarm włączył się sekundę później, a ja nie wiedziałam co robić. Wciągnięcie mnie na górę było niemożliwe.
W momencie zdecydowania się opublikowania Wyścigu Życia z taką fabułą jaka ostatecznie jest, miała tylko ogólny zarys tego co się będzie działo. Dużo bardziej miała rozplanowany sam pomysł na Wyścig. Ale to i tak było dużo więcej niż mam publikując, niektóre historie.
Śmierć Calisty. Dobra, tego nie było w planie. To powstało przy pisaniu opisu opowiadania na Wattpad żeby dodać jakiegoś dreszczyku i zaciekawić czytelnika oraz żeby był jakiś punkt kulminacyjny. Szczerze, zakończenie tego wątku, było kijowe, bo nie ujawniłam kto ją zabił. Miałam kilka pomysłów jak to zrobić. Był nawet plan żeby w Ostatecznym Wyścigu zginął ktoś jeszcze z grupy. W końcu zdecydowałam, że nigdy nie dochodzą do tego kto zabił, dlaczego i czy tego nie powtórzy. To była ta niepewność przez wszystkie te rozdziały, z tym wątkiem, ale nigdy nie dochodzi do wyjaśnienia.
Jestem ciekawa jakie były wasze pomysły na to dlaczego Calista Krum zginęła.
Wyścig Życia miał być moim treningiem. Lekkim opowiadaniem, z tysiącem słów na rozdział, z nie do końca wymagającą fabułą... I tak, owszem, był treningiem, ale efekty trochę mnie zaskoczyły. Okazało się, że jakiekolwiek narzucanie sobie limitu słów na rozdział, był zbyt dużym ograniczeniem i miałam wrażenie, że się duszę i nie pokazuję dokładnie rzeczy, które chciałam pokazać. Nie umiem pisać czegoś lekkiego (to już wiedziałam, ale Wyścig tylko to zatwierdził). Chociaż nauczył mnie przeskakiwania na różne perspektywy bohaterów, a nie trzymanie się tylko głównego.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą dostałam w związku z Wyścigiem. Udział w Winnym Klubie. I szczerze, nie wspominam tego najlepiej, ale to było ciekawe doświadczenie. Chociaż nadal nie jestem w stanie wrócić do komentarzy, które są pod pierwszymi trzema rozdziałami Wyścigu. Nie pamiętam co tam za bardzo jest, ale pamiętam swoje nerwy jak je widziałam i zaczynałam czytać.
Dobra.
Rozdziały Wyścigu są na tyle ciekawe, że czytając je po jakimś czasie (by na przykład znaleźć jakiś mały szczegół, który mi umknął, a potrzebowałam do tego wrócić), umiem stwierdzić kiedy to było pisane, nie patrząc na daty. Prawie zawsze udawało mi się wpleść tam jakieś zdanie, które powiedziałam czy usłyszałam na dniach kiedy pisałam rozdział, słowo czy kolory, które miały odbicie w mojej rzeczywistości.
Fajnie mi się pisało o rodzinie Potter i Malfoy. O tym jak wygląda ich życie po zakończeniu w kanonie. Jak nic nie jest idealne. Bogowie, miałam wrażenie, że Malfoy'owie są lepszą rodziną niż Potterowie.
Miałam w planach napisanie Dodatku do Wyścigu o ucieczce Albusa z domu. Mam spory kawałek tego, ale teraz troszeczkę po podrasuję i opublikuję ją jako osobną miniaturkę w Różdżce w górze, jeśli ktoś byłby ciekawy.
Dobra, teraz proszę o rozgrzeszenie. Wiem, że Wyścig Życia powinien mieć swoje zakończenie dawno, dawno, dawno temu. Zrobiła jednak duży błąd i załapałam się na nim dopiero po fakcie. Rozpisałam sobie ostatnie rozdziały, wyliczyłam ile ich powinno być, co w nich będzie i w głowie kliknęło mi, że ja skończyłam Wyścig, skoro wiem jak to się wszystko skończy. Nic nie wiedziałam tak naprawdę, bo do ostatniej chwili nie wiedziałam czy mają wygrać Ostateczny Wyścig czy nie. Ale tak naprawdę gwoździem do trumny okazał się przeskok z października do czerwca w fabule, który był planowany dużo wcześniej, ale nie miałam pojęcia, że to tak bardzo zniszczy Wyścig. Cholera to był fatalny błąd, dla mnie jako autorki, ale również dla samej fabuły. A myślałam, że po Portrecie Trumiennym przeskoki w czasie mam opanowane.
Trochę dziwne. Pożegnanie z Wyścigiem, z którym pożegnałam się już jakiś czas temu, ale teraz to jest oficjalne i ostateczne.
Jeszcze raz dziękuję 😉
Zapraszam do innych historii, które są na moim profilu i mam nadzieję do zobaczenia.
Demetria1050
CZYTASZ
Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry Potter
Fiksi PenggemarO udziale w Wyścigu marzyli od kiedy po raz pierwszy o nim usłyszeli. To było coś innego niż rozgrywki Qudditcha czy wspólne zabawy na miotłach za domem. To była adrenalina w czystej postaci. Nie do końca legalne zawody gdzie uczestnictwo w nim pot...