16 sierpnia 2023
Albus Potter miał dość. Cały wczorajszy dzień był kłębkiem nerwów jak wracał do domu. Bał się teleportować, bo melisa wypita w kawiarni taty Cynthi nie za bardzo pomogła. Może i reszta grupy jakoś nie uwierzyła w teorię, że ktoś na nich poluje, ale Albus miał dziwne przeczucie. Naprawdę sądził, że morderca Calisty może znowu zaatakować.
Żeby przestać o tym myśleć, zajął się rzeczą, która pozwalała mu odpocząć. Wyciągnął zestaw do czyszczenia miotły, który kupił wraz z nową Błyskawicą 10. Wziął do ręki pierwszą – najmniejszą – szczoteczkę do wyczyszczenia uchwytów na nogi. Zawsze zaczynał od tej rzeczy.
Powolny ruch ręki idealnie płynny i dostosowany do każdej krzywizny metalowych uchwytów. Albus wykonywał je jeden za drugim, skupiając się tylko na tym, żeby nie przyciskać szczoteczki za mocno. Musiał zachować wyczucie, być wręcz delikatny w tym co robił.
Calista porównała kiedyś to do głaskania ukochanej osoby. Najważniejsze to znaleźć w tym pewną równowagę – partnerowi musi być przyjemnie, a ty robisz to z płynnością i dokładnością jakbyś chciał się nauczyć jego każdej krzywizny ciała na pamięć. Podobno rzeźbiarze czują to samo podczas pracy. Pod palcami przechodzi im każdy zakręt, zagłębienie czy wypuklenie. Uczą się swojej pracy i znają każdy jej milimetr. A druga osoba nigdy tego nie poczuje, bo ona patrzy na to tylko oczami, a nie sercem i duszą jak artysta.
Albus lubił myśleć, że jego Błyskawica jest jego dziełem. Tak naprawdę została stworzona przez kogoś innego, ale to Potter był jej właścicielem. Wraz z upływem czasu, miotła będzie miała dodatkowe rysy czy odpryski. A chłopak jako jedyny będzie znał historię każdej z nich i jej dokładne położenie.
Kiedy skończył z czyszczeniem, wziął z pudełka kompas z uchwytem do rączki. Musiał założyć go na sam koniec i znaleźć północ. Może i nie latał na Błyskawicy tak długo żeby ją przekrzywić, ale nie miał zamiaru przekonać się o tym w czasie lotu. Zależało mu na tym, żeby miotła słuchała się jego najmniejszego ruchu.
Nie było czego poprawiać, bo czerwona strzałka wskazywała idealnie północ.
Ostatnim elementem jaki został w podręcznym zestawie miotlarskim była pasta Fletwooda.
Albus nałożył na gąbkę przytwierdzoną do zakrętki słoiczka, grubą warstwę przeźroczystej pasty. Chciał, aby rączka miotły była dobrze wypolerowana. Ale zanim zdążył wykonać chociażby dwa ruchy, usłyszał krzyk mamy.
− Obiecałeś mi! Obiecałeś, że będziesz mniej pracować i więcej czasu spędzać w domu!
− Ale... Ginny...
− Są wakacje! Nasze dzieci są w domu, a ty wolisz siedzieć w tym cholernym Ministerstwie Magii i udawać, że cokolwiek robisz!
Albus westchnął głęboko, a ręka z pastą zadrgała nad miotłą. Jak on nienawidził tych krzyków. Były przynajmniej dwa razy w tygodniu, bo mama inaczej nie umiała. Nie pamiętał czy jakiś problem rodzinny był kiedykolwiek przedyskutowany w spokoju. Zawsze mama krzyczała, a tata próbował ją uspokoić.
Najgorsze w tym wszystkim było to jak Lily płakała, James udawał, że go nie ma, a Albus się wtrącał. Zawsze stawał po stronie taty, a umiał krzyczeć tak głośno jak mama. Nie mógł poradzić, że miał tego dość i myślał, że w ten sposób jakoś pomoże.
− Albus prawie codziennie pyta mnie czy są jakieś postępy w sprawie jego przyjaciółki. Myślisz, że nie chciałbym mu pewnego dnia powiedzieć, że mamy mordercę? Ale żeby to zrobić muszę pracować i nie przychodzić codziennie do domu o szesnastej!
Albus przymknął oczy, a kiedy je otworzył, odłożył wszystko co miał w rękach i wyszedł z pokoju. Szedł oświetlonym i jasnym korytarzem w stronę schodów. Rodzice kłócili się w salonie dlatego było ich tak doskonale słychać. Ślizgon zaczął schodzić powoli po schodach, starannie omijając te, które skrzypiały. Na ścianie wisiały rodzinne, ruchome fotografie. Wszyscy wydawali się na nich tacy szczęśliwi, zrelaksowani czy uśmiechnięci.
− Praca zawsze była dla ciebie najważniejsza! Ważniejsza niż ja, niż dzieci! – Ginny wyciągnęła argument, którego używała prawie przy każdej kłótni. Albus nienawidził tych zdań. Harry Potter był najlepszym ojcem na świecie i kiedy chłopak miał siedem lat był tak bardzo dumny z taty. Jego prywatny bohater, który czytał mu mugolskie bajki na dobranoc. Który pił z nim gorącą czekoladę kiedy zimą nie mógł zasnąć.
− Przecież wiesz, że to nie prawda! – Harry tracił już cierpliwość i on również podniósł głos. Albusowi zostały dwa schodki do pokonania i zrobienie kilku kroków, a znalazłby się w salonie razem z rodzicami.
Coś go jednak powstrzymało. Może to kolejne słowa mamy, które były jak cios prosto w jego serce. W zielonych oczach mimowolnie pojawiły mu się łzy, a wszelka chęć, by zrobić chociaż pół kroku – opuściła go. Poczuł jakby na całe jego ciała spadło milion tłuczków.
− Myślisz, że ja chciałam takiego życia?! Męczyć się prawie samotnie z trójką dzieci kiedy ty robisz karierę w Ministerstwie. Być kurą domową jak moja matka?! I po tych wszystkich latach dowiedzieć się, że zawiodłam? Tak, Harry! Zawiodłam. Nasz syn nigdy nie przyprowadzi do domu swojej dziewczyny, nie ożeni się, nie będzie miał dzieci! A wiesz dlaczego? Bo jest gejem! Możemy liczyć jedynie, że wejdzie tu kiedyś za rękę z innym mężczyzną!
Oczami wyobraźni mógł zobaczyć tą całą scenę. Mamę, która ma założone ręce na biodrach, a długie rude włosy są rozrzucone wokół jej twarzy. Tata stoi naprzeciwko niej w szacie Aurora i ma opuszczone ramiona. Ale patrzy prosto na mamę i słucha jej każdego słowa.
− I to takie straszne, Ginny? Tak bardzo przeraża się fakt, że Al. kiedyś zakocha? Nawet jeśli w drugim chłopaku? To nadal jest nasz syn. Ten sam, który nie lubi jak się go przytula i mówi do niego dwoma imionami. To nasze dziecko, Ginny.
****
Ekhm, miało być co innego, ale jest małe przesunięcie z powodu tego, że nieco rozpisałam się na temat kłótni Harry'ego i Ginny.
Ogólnie piszę jakieś głupoty na swoim profilu, ale wiem już ile potrwa jeszcze Wyścig. Myślę, że jeśli znowu się zepnę i zacznę częściej publikować rozdziały to do Wielkanocy może się wyrobię i opowiadanie zostanie skończone? A wtedy obiecuję wstawię tu miniaturkę z Harrym i Albusem, bo ja mogłabym się rozpisać na kilometry nad ich relacją, która tutaj wyszła mi zupełnie przypadkiem.
PS. An1881 chciałaś to masz ;)
Do następnego,
Demetria1050
CZYTASZ
Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry Potter
Fiksi PenggemarO udziale w Wyścigu marzyli od kiedy po raz pierwszy o nim usłyszeli. To było coś innego niż rozgrywki Qudditcha czy wspólne zabawy na miotłach za domem. To była adrenalina w czystej postaci. Nie do końca legalne zawody gdzie uczestnictwo w nim pot...