Wyścig 28

125 19 20
                                    


15 sierpnia 2023



Cynthia Greengrass siedziała przy jednym z wolnych stolików w kawiarni. Nie była w stanie pracować, bo tak trzęsły jej się ręce. Kiedy rozlała kolejną kawę z mlekiem, a trzy filiżanki poleciały prosto na podłogę i rozbiły się tak, że nawet Reparo nie działało, jej tata stwierdził żeby zrobiła sobie dłuższą przerwę. Wpatrywała się więc na widok za oknem i ludzi przechodzących Hazelbury Cres. Cynthia starała się powoli oddychać i skupić na czymś myśli. Nie za bardzo jej to wychodziło, ale przynajmniej się starała.

Drgnęła zaskoczona kiedy drzwi otworzyły się szeroko i weszły przez nie trzy dziewczyny, które chichotały pod nosem. To były te same nastolatki, którym tak bardzo podobał się Scorpius. Cynthi wydawało się, że dokuczanie młodemu Malfoy'owi z tego powodu, było jakby w innym życiu. Mimo że działo się to kilkanaście dni temu.

Dziewczyny podeszły do lady gdzie stał Roger i złożyły zamówienie. Cynthia wróciła do oglądania mugoli za oknem, którzy w większości rozmawiali przez telefon. Tak bardzo chciała móc cieszyć się codziennością tak jak reszta. Zadzwonić do Calisty i porozmawiać z nią o planach na końcówkę wakacji, umówić się na wspólne zakupy czy poplotkować. Wyciągnęła nawet telefon z kieszeni spodni, ale dotarło do niej, że przecież i tak nikt nie odbierze. W momencie kiedy miała go schować, ktoś podszedł do jej stolika. Zanim spojrzała się w górę pomyślała tylko żeby to nie był nikt z kuchni. Pracownicy kawiarni w ciągu tych dni byli zbyt opiekuńczy i myśleli, że słodycze spowodują, że przestanie płakać. Nic jednak nie pomagało.

− Przepraszam? – cienki głosik jednej z trzech dziewczyn, które stały przy Ślizgonce, zaatakował uszy Cynthi. Spojrzała na nie, nie mając pojęcia po co w ogóle do niej przyszły.

− Możemy usiąść? – zapytała się inna kiedy Greengrass nie odezwała się. Brunetka rozejrzała się po kawiarni gdzie były jeszcze dostępne dwa stoliki. Westchnęła, przeczuwając, że to nie będzie przyjemna rozmowa.

− Skoro musicie.

Trzy nastolatki usiadły naprzeciwko Cynthi, która uważnie im się przypatrywała. Dwie z nich były blondynkami, a jedna miała pofarbowane włosy na zielono. Wszystkie bardzo chude i ubrane w kolory, które nijak się nie łączyły ze sobą. Siedziały dość niepewnie, a w rękach trzymały parujące papierowe kubki z kawami. Greengrass nie miała zamiaru niczego im ułatwiać. Skoro stwierdziły, że są na tyle odważne (lub głupie – Cynthia nie mogła tego na tym etapie określić), by podejść i zagadać, to niech wykażą się inicjatywą.

− Wiem, że to głupie, ale wiesz przychodzimy tutaj przez całe wakacje, a nawet i w ciągu roku szkolnego – zaczęła szybko mówić jedna z blondynek. Miała szeroko otwarte oczy, skupione na Cynthi i zgarbioną sylwetkę. – No i widziałyśmy cię jak często gadasz ze Scorpiusem, bo tak ma na imię ten przystojny chłopak, nie? – Cynthia kiwnęła głową, ale tak jak myślała, te trzy mugolki przysiadły się do niej tylko po to, aby wyciągnąć jakieś informacje na temat jej kuzyna. − I chciałyśmy się spytać czy coś się stało? No bo wiesz, ostatnio nie widziałyśmy waszej dwójki, a teraz ty jesteś jakaś niewyraźna....

Greengrass nie chciała im nic tłumaczyć. Nie miała ochoty spowiadać się obcym dziewczynom z tego, że właśnie ich grupa przechodzi żałobę. One były tylko mugolkami, które podkochiwały się w Scorpiusie. Niedługo wszyscy wrócą do szkoły i staną się dla siebie tylko wspomnieniem z wakacji.

− Ale czego wy ode mnie chcecie? – zapytała się niemiło Cynthia. Miała już dość. Roger kazał jej tu usiąść i odpocząć, ale jak zwykle nic z tego nie wyszło. Założyła ręce na klatkę piersiową i spojrzała się na dziewczyny. Miała świadomość tego, że wyglądała niezbyt dobrze. Ubrana w czarny, długi fartuch i koszulkę, która była na nią trochę za duża, bo należała do jej taty. Greengrass nie miała siły patrzeć w lustro, dlatego przemyła twarz wodą bez nakładania kremów czy kosmetyków, a włosy miała nierozczesane tylko związane w koka. Sińce pod oczami też nie pomagały, by móc wmówić komuś, że Cynthia czuje się dobrze.

− Chodzi o to, że... Jesteśmy ciekawe...

Całe szczęście to wszystko zostało przerwane przez wejście Albusa, Scorpiusa, Hugo i Anthony'ego. Długi zimny podmuch powietrza jaki powstał przy ich wchodzeniu, spowodował, że Cynthia zadrżała. Jedna z dziewczyn – ta, która miała pofarbowane na zielono włosy i w ogóle nie odzywała się – otworzyła szeroko oczy kiedy zobaczyła kto wszedł do kawiarni. Chłopcy musieli zobaczyć Cynthię zanim weszli do środka (nie było to takie trudne, ponieważ Ślizgonka siedziała tuż przy oknie) i stanęli za fotelem, na którym siedziała. Scorpius Malfoy spojrzał zdziwiony na trójkę dziewczyn, które pod wpływem jego spojrzenia lekko się zarumieniły.

− To może my już pójdziemy...

− Byłoby dobrze. – Głos Cynthi nadal nie był przyjemny. Trzy dziewczyny szybko wstały i o mało nie wpadając na Hugo, opuściły kawiarnię. Zabini patrzył się na to z głupim uśmiechem, ale kiedy tylko spojrzał na Albusa, kąciki ust opadły w dół. Przypomniał sobie po co został tutaj ściągnięty i automatycznie przybrał poważniejszą minę. Ogólnie nadal nie był zbyt chętny do tego, by wrócić do sypania żartami i zabawy.

Kiedy chłopcy usiedli na miejscach, które jeszcze przed chwilą zajmowały dziewczyny, Cynthia spojrzała się na Albusa. Nie miała pojęcia czemu tutaj wszyscy przyszli. Nikt nic jej nie napisał i nie byli też wcześniej umówieni.

− Coś się stało? – zapytała się Cynthia. Każdy z nich miał poważną minę, a Albus ze Scorpiusem rozglądali się po kawiarni jakby z każdej strony mógł wyskoczyć na nich seryjny morderca. Przez ich nerwowość Greengrass próbowała sobie przypomnieć gdzie zostawiła rano różdżkę.

− Albus wytłumacz wszystko co i jak – powiedział Scorpius kiedy tylko usiadł wygodnie na jasnej kanapie.

− Ale jeszcze nie ma wszystkich – prawie wykrzyczał Hugo. – Nie ma Cal...

Weasley przerwał w połowie, bo dotarło do niego co właśnie chciał powiedział. Nie ma Calisty Krum. I nie będzie. Hugo skulił się i odwrócił głowę w bok, wbijając ją w dwuosobowy stolik stojący obok.

Ich grupa składała się zawsze z sześciu osób. To właśnie w szóstkę podpisywali umowę o wzięcie udziału w Wyścigu. To w szóstkę spotykali się i trenowali wspólne latanie. To w szóstkę wymyślili ten cholerny plan podczas, którego zginęła Calista.

A teraz została ich tylko piątka. Czwórka chłopaków i jedna dziewczyna. 




****


Nie za bardzo jestem zadowolona z tego rozdziału i mam wrażenie, że nic się w nim nie dzieje. Chciałam pokazać co się dzieje u Cynthi i wstawkę, że grupa dowie się o podejrzeniach Scorpiusa. Mamy też kolejny raz jak wszyscy są razem. Zrobiła się taka przejściówka do właściwej akcji, ale czasami takie rozdziały są po prostu potrzebne. 

Do następnego, 

Demetria1050 

Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz