Stałam tam kipiąc ze złości, świadoma wszystkich tych wścibskich spojrzeń i zszokowanych min. Mogłam trzasnąć go w twarz z całej siły i wybiec z tej sali, albo przyjąć rzucone mi wyzwanie. Najchętniej wybrałabym pierwszą opcję, jednak wyszłabym na rozkapryszoną histeryczkę. Tego na pewno nie chciałam pokazać wszystkim arystokratycznym pijawkom siedzącym na sali i diabłu przede mną. Chciał rzucić mi wyzwanie? Cóż.. zostało przyjęte. Patrzyłam mu prosto w roziskrzone oczy. Był tak cholernie z siebie zadowolony. Miałam ogromną ochotę zetrzeć z jego przystojnej twarzy ten arogancki uśmieszek. Ale później. Obiecałam sobie w duchu, że odegram się na nim na osobności. Tak, zdecydowanie odpłaci mi za to później.
Uśmiechnęłam się do niego pomimo burzy emocji jaka we mnie zaistniała. Cień zaskoczenia ale i aprobaty przeszedł przez jego twarz. Parszywy drań.
Puścił moją dłoń. Odsunęłam się dwa kroki w tył, a niezręczną ciszę wypełnił takt muzyki. Na parkiet występowały kolejne pary, a ja korzystając z okazji wymieszałam się w tłum.
Naprędce odszukałam Liv chcąc opuścić to pomieszczenie.
Dopiero po chwili dotarło do mnie co tak na prawdę się stało.
Moja suknia stanęła w ogniu. A ja nie miałam pojęcia jak to się stało.Liv złapała mnie pod rękę i zaprowadziła do jednej z wnęk sali.
-Co to było?
-Powinnaś raczej zapytać brata.
Zmarszczyła swoje idealne brwi. Spojrzała na kogoś ponad moim ramieniem. Na szczęście tym kimś nie był Kaspar.
-Niezłe widowisko.
Astan oparł się o jedną kolumnę przyglądając mi się badawczo.
-Co jeszcze potrafisz?
Zacisnęłam i rozluźniłam dłonie.
-Problem w tym, że nie wiem.
Liv odchrząknęła.
-To co widziałeś się nie zdażyło się wcześniej.
Uniósł brwi.
-To mi nie wygląda na nic ludzkiego. Może w twoich żyłach płynie krew jakiegoś maga?
-Musiałaby być potomkinią potężnego maga, a wszystkich takich znamy. I nie mają córek, a przynajmniej nie tak młodych.
Na dźwięk tego głosu niemal się zjeżyłam.
-Kasparze jak miło, że zaszczyciłeś nas swoim towarzystwem- zakpił Astan- Jak widzę nadal uwielbiasz bawić się w dworskie intrygi.
Kaspar wyglądał na zadowolonego z siebie. Z wielką ochotą rozkwasiłabym mu nos. Albo cokolwiek byle przestał się tak szczerzyć.
-Widzę, że ogień nadal Cię nie opuszcza- zaśmiał się, a gdy chciałam chwycić najbliżej stojący mnie przedmiot, zamarł- Nie zrób niczego głupiego.
-Bo bo? Ugryziesz mnie? A może zabijesz?
Jego źrenice rozszerzyły się, a mina spoważniała.
-Jeśli mnie do tego zmusisz.
Wyczułam napięcie w Liv gdy chwyciła mnie za dłoń.
-Daruj sobie te suche groźby bracie. Marnuj je na kogoś kto się nimi przejmie.
Nie dodając nic więcej ruszyła w kierunku bocznego wyjścia ciągnąc mnie za sobą.Szłyśmy właśnie jakimś bocznym korytarzem gdy Liv wreszcie się odezwała.
-Kaspar chce cię wciągnąć w jeden ze swoich teatrzyków. On kocha grać i manipulować. W dodatku jest w stanie zrobić wszystko byle dopiec ojcu.
-Nie mam zamiaru tańczyć jak mi zagra.
Zaśmiała się bez cienia wesołości.
-Nawet jak przystawi ci nóż do gardła?
Moje serce zamarło na jedną, straszną chwilę.
-Byłby do tego zdolny?
Liv stanęła nagle, że niemal na nią wpadłam. Wyglądała jakby toczyła bitwę sama ze sobą.
-Nie będę cię oszukiwać. Kaspar byłby zdolny do wszystkiego byle tylko osiągnąć swój cel. Nie wiem co teraz chodzi mu po głowie, ale na pewno nie jest to nic dobrego.
-Może nie powinnam tu przebywać. Może jest inne miejsce gdzie mogłabym się zatrzymać.
Liv przygryzła wargi po czym zamyśliła się przez chwilę.
-Znam jedno takie miejsce. Wyjedziemy gdy tylko się spakuję.
Skinęłam głową i ruszyłyśmy w kierunku naszej komnaty.***
Język mi ścierpł i dłonie drżały gdy przemierzałem korytarz próbując je znaleźć. Astan skutecznie zatrzymał mnie rozmową aż całkowicie straciłem je z oczu. Pierwszym miejscem jakie sprawdziłem była Komnata Liv, lecz nie zastałem ich tam. Gdy okrążyłem już niemal cały zamek usłyszałem cichą wymianę zdań.
CZYTASZ
Upadłe królestwo
FantezieZasada numer jeden: Nie ufaj nikomu Jedno zdarzenie może wywrócić świat do góry nogami.. tylko który? Nie znam swojego imienia, swojego przeznaczenia i swojej przeszłości. Lu zostaje wmieszana w sprawy świata, o którego istnieniu nawet nie śniła...