Rozdział 13

16 4 0
                                    


Noc nie zapowiadała się spokojnie. Cały dzień po niebie wędrowały ciemne chmury grożąc deszczem bądź co gorsze burzą. W powietrzu wisiało też coś cięższego i niemalże elektryzującego. Nie potrafiłam tego nazwać ale od zaistniałego napięcia aż włosy stawały mi dęba. Siedziałam na łóżku obejmując własne nogi. Nie miałam ochoty dłużej czytać ksiąg, ani nie znalazłam w sobie odwagi by zajrzeć do tej o wampiryzmie. Może to było głupie z mojej strony, że nie chciałam dowiedzieć się o nich jak najwiecej, ale i bez tego żyłam w ciągłym strachu bacznie obserwując ich ruchy. Nie potrzebowałam ściągać na siebie kolejnych nieszczęść i zmartwień.
Nie widziałam się z nikim przez cały dzień. Od ciągłego tkwienia w tym pokoju mózg odmawiał mi posłuszeństwa. Chciałam stąd wyjść jak najprędzej. Od dziecka nie potrafiłam usiedzieć długo w jednym miejscu, ciagle rwało mnie naprzód. A teraz siedzę zamknięta w czterech ścianach z możliwością spaceru na balkon bądź do łazienki.
Kaspara nie widziałam od ostatniego zajścia ani razu. A było to jakieś kilka dni temu. Za to codziennie odwiedzała mnie Liv. Chociaż na towarzystwo nie mogłam narzekać.
Mimo to dziś nie przyszedł nikt aż do późnego wieczora. Zbierało się właśnie na burze gdy drzwi mojego pokoju otworzyły się z potwornym trzaskiem. Liv wparowała jak błyskawica zbierając w biegu pare książek.
-Choć. Nie zostaniesz tutaj. Musimy przenieść cię na tę jedną noc.
Osłupiała nie miałam pojęcia o czym do mnie mówi.
-Ale jak to? Z jakiego powodu muszę się przenieść? I to tylko na jedną noc?
Wygadała na zdenerwowaną i jakby.. wystraszoną?
-Mamy dziś święto. Wielkie Polowanie. Czytałaś księgę?
Zaprzeczyłam kręcąc głową, a moje nerwy zaczynały zwijać się w kłębki.
-Szlag. Może to i lepiej. Wytłumaczę ci jutro jak będzie po wszystkim, ale teraz musimy się spieszyć. Niedługo się zacznie.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Niemalże biegła kierując się w stronę drugiego skrzydła zamku.
-Dlaczego tak biegniesz? I dokąd idziemy?
Byłam już nieźle zdyszana podczas gdy ona nie miała nawet lekkiej zadyszki. Jak mniemam to zaleta wampiryzmu.
Obejrzała się na mnie, ale nie zwolniła tępa.
-Chodzi o twoje bezpieczeństwo. Dziś przenocujesz w wierzy. Są dostępne tylko dla rodziny królewskiej i najwyższej szlachty. Tam nikt prócz nas cię nie znajdzie.
-Zaczynam się obawiać o swoje życie..
Zaśmiała się lecz bez cienia wesołości w głosie.
-Jeśli byś wyszła na ulicę bądź została w swoim pokoju ta obawa byłaby słuszna. Tej nocy nikt z nas nie będzie mógł cię pilnować dlatego nikomu nie możesz otworzyć drzwi.
Zrobiło mi się słabo. Zaczynałam łączyć fakty z czym może wiązać się Wielkie Polowanie. Jak za dawnych czasów polowano na zwierzęta .. może oni polują na ludzi?
Albo i gorzej.
Wejście do wierzy znajdowało się na trzecim pietrze zamku, a sama wierza sięgała jeszcze wyżej. Czułam się jak księżniczka zamykana w wierzy, tylko im nie groziła śmierć.
-Biegnij na górę, ja zamknę drzwi na dole, a ty na gorze. Klucz znajdziesz w drzwiach. Kaspar nie powinien tu przybiec. Specjalnie trzymał się od ciebie z daleka by nie zwabił go twój zapach. Wrócę po ciebie jak będzie po wszystkim.
Żołądek wywrócił mi się do góry nogami. Będą polować na ludzi, a ja mogłam się stać potencjalną ofiarą. Nogi zaczęły mi drzeć. Skinęłam szybko głową i pognałam na górę w panice potykając się o stopnie kamiennych schodów. Dopiero gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi wierzy odetchnęłam z ulgą. Rozejrzałam się wokół przytulając do siebie stosik książek. W wierzy znajdowała się sofa, dwa fotele i stolik na którym stał dzbanek z herbatą i jakimiś przekąskami. Wyjrzałam też przez okno. Widok padał głównie na dachy domów, ale ujrzałam także fragment głównego dziedzińca. Był za daleko bym mogła dokładnie ujrzeć co się tam dzieje. Widziałam tylko, że mieszkańcy tłumnie schodzili się w to miejsce. Przeszedł mnie dreszcz. Cokolwiek będzie się działo nie chce tego widzieć.
Odsunęłam się jak najdalej od okna i przyjrzałam książkom jakie wzięła Liv. Dwóch z nich jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Rozjaśniłam nieco lampę i rozsiadłam się wygodnie na sofie. Przynajmniej będę miała czym zająć myśli do świtu.

Upadłe królestwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz