Rozdział III

948 69 8
                                    

Po skończonych wykładach postanowiłam odświeżyć trochę umysł. Z szafy wyciągnęłam szerokie, potargane spodnie w okolicy kolan oraz szary sweterek, po czym założyłam garderobę na siebie. Długa grzywka jak zwykle była dla mnie zgrozą, więc związałam ją w kucyk, resztę włosów pozostawiając rozpuszczoną. Można rzec, że była to jedna z moich ulubionych fryzur, ponieważ bardzo nie lubiłam mieć związanych włosów. Pogoda za oknem wydawała się być ładna, jednak jak to na tą porę przystało, pewnie to złudne wrażenie, więc podjęłam decyzję o ubraniu kurtki. Kiedy byłam już gotowa, rzuciłam ostatnie spojrzenie w lustro. Piękna, młoda, z idealnymi kreskami, brwiami, po prostu idealnym makijażem. Jestem gotowa. Wyszłam z domu udając się do parku. Jak zwykle doszłam w swoje ulubione miejsce, którym było serce całego rezerwatu. Usiadłam na ławce przed fontanną, z której leciała podświetlona różnymi kolorami woda, jednak dzień, nie oddawał jej całego piękna. Około 3 metrów dalej bawiły się dzieci, lub uciekały dramatycznie przed rodzicami, ponieważ nie chciały jeszcze wracać do domu na obiad. Ptaki tego dnia, śpiewały cudownie, niektóre zwierzęta wygrzewały się na gałązkach drzew, ponieważ słońce ochoczo tuliło dziś promieniami. Moje blond włosy, rozwiewał delikatny ciepły wiatr. Grzech nie skorzystać z tak uroczej pogody. Uśmiechnęłam się na widok dziewczynki, zbierającej liście z niskich krzewów, układała je w bukiet, by potem podarować je swojej mamie, która na pewno uważała ten podarunek, jako najpiękniejszy ze wszystkich. W tej chwili, ujrzałam piękno tego świata, wręcz się nim zachwycałam.

Kevin: Hej Ty! - Z moich myśli, wyrwał mnie głos byłego chłopaka. Odwróciłam się w stronę dźwięku i wywróciłam oczami.

Olivia: Ah, cześć. - Odpowiedziałam z uśmiechem, ponieważ nawet widok tego drania, nie mógł mi zepsuć tego dnia.

Kevin: Może w końcu porozmawiamy? - Chłopak usiadł obok mnie na ławce i wlepił we mnie spojrzenie.

Olivia: A mamy o czym? - Rzuciłam krótko ignorując jego reakcję na te słowa.

Kevin: O nas. - Odpowiedział krótko patrząc z nadzieją. Jednak, była ona tutaj całkowicie zbędna.

Olivia: Nie ma żadnych nas. Dobrze o tym wiesz. Podjęłam decyzję i stanowczo będę się jej trzymać. Znasz powód. Wiesz dobrze, że kiedy coś postanowię, będę się tego trzymać, choćby się paliło. - Odpowiedziałam spokojnie, mając nadzieję, że w końcu odpuści i zostawi mnie w świętym spokoju.

Kevin: Poznałaś kogoś innego.

Olivia: Skąd ten pomysł?

Kevin: Ponieważ, kiedy na Ciebie patrzę, zachowujesz się dokładnie w ten sam sposób, jak w momencie, kiedy spotkałaś mnie.

Olivia: Nawet jeśli, to nie Twoja sprawa. - Rzuciłam krótko wstając z miejsca. Nie dam się wyprowadzić z równowagi komuś, kto nawet nie zasługuje na kopa w dupę.

Kevin: ZACZEKAJ! KUŹWA! - Podbiegł do mnie szarpiąc mnie za dłoń.

Olivia: Nie radzę Ci tego robić. Zostaw mnie w spokoju. Nachodzisz mnie miesiącami, mam załatwić zakaz zbliżania się, żebyś w końcu się odczepił? - Wyrwałam się z jego ucisku, po czym ruszyłam na przód, jednak chłopak nie dawał za wygraną łapiąc mnie ponownie i szarpiąc mocniej w swoją stronę.

Kevin: Ale co Ty mi zrobiłaś? Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego CO. TY. MI. ZROBIŁAŚ? - Ostatnie słowa wypowiedział praktycznie przez zaciśnięte zęby, zachowywał się jak kompletny wariat. Cieszyłam się, że był dzień.

Olivia: A Ty zdajesz sobie sprawę, że mam to gdzieś? Nie rób scen, odwal się ode mnie. - Powiedziałam ponownie uwalniając się od napastnika, który w tym momencie gotował się z nerwów.

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz