Rozdział XXXVII

371 16 29
                                    

- Więc nasz plan diabli wzięli! - Cedrik kopnął jeden z kamieni leżących na ścieżce, który pod wpływem uderzenia upadł kilka metrów dalej.

- Dzwonię na policję! - Lilly odruchowo włożyła rękę do kieszeni w której znajdował się jej telefon.

- Nie, Lilly! - Powiedziałam stanowczo łapiąc za dłoń dziewczyny. - Nie teraz. Jeśli Richy zostawił wskazówkę, to nie będziemy mieć szansy na znalezienie jej.

- Olivia ma rację. - Wtrącił Jake. - Ja, Liv i Cedrik pojedziemy na miejsce wskazane przez Richy'ego.

- Dlaczego tylko wy? - Cleo teatralnie przekręciła oczami, robiąc przy tym niezadowolony grymas.

- Zastanów się Cleo. - Zakpił Cedrik. - Nie możemy przyciągnąć uwagi. Jeśli udamy się tam całą grupą trudniej będzie nam się ukryć.

- Więc jaki jest plan? - Jessy usiadła na ławce stojącej obok nas. - Zgaduje, że mamy czekać?

- Dobrze zgadujesz! Poinformujemy Was o wszystkim co znaleźliśmy, oczywiście po naszym małym prywatnym śledztwie wezwiemy policję.

- Zasugerowałaś to. - Jessy schowała twarz w dłoniach. - Zasugerowałaś. - Dziewczyna mierzwiła swoje rude włosy między palcami, wyglądało to zupełnie tak, jakby chciała je wszystkie powyrywać jednym pociągnięciem.

- Jessy. - Przykucnęłam przy dziewczynie opierając dłonie na jej kolanach. - Wiem, że to dla Ciebie trudne ale...

- Dan nie żyje, to masz na myśli? - Jessy wstała impulsywnie na nogi, odchodząc kilka metrów dalej. - Dan żyje!

- Nie twierdzę, że tak nie jest. - Podniosłam się na równe nogi, uważnie obserwując ruchy dziewczyny. Wyglądała na kompletnie zdezorientowaną, może nawet wystraszoną. Nikt nie mógł zgadnąć jaki chaos w głowie towarzyszył jej w tej chwili.

- Zobacz do czego nas to doprowadziło. Ciągłe tajemnice i sekrety. Nie możemy mówić nikomu o tym co się dzieje. Nie chcesz wtajemniczać osób, które mogłyby nam pomóc. Do nikogo, nie masz za grosz  zaufania, nawet przed nami masz wiele tajemnic. - Twarz dziewczyny bladła wraz z każdym zdaniem. Krzywiła się wraz z każdym słowem. Nie sposób było nie zauważyć, jakie było to dla niej ciężkie. Zbyt trudne do powiedzenia a jednak przynoszące wielką ulgę, kiedy w końcu mogła to z siebie wydusić.  - Dlaczego nikomu nie ufasz?

- Ponieważ Ty, ufasz wszystkim! Uważasz, że każda osoba, która powie choć jedno miłe słowo może być przyjacielem. Świat nie jest taki, Jessy. Przekonałaś się o tym, na własnej skórze.

- Skąd takie przypuszczenie?

Spojrzałam na dziewczynę i poklepałam po ramieniu Jake'a. Mężczyźni zrozumieli przekaz i w trójkę udaliśmy się w wyznaczone miejsce. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale zgaduję, że myśleliśmy o tym samym. Wzięłam telefon do ręki i weszłam na rozmowę z Danem. Odruchowo napisałam do niego wiadomość. ,,Jesteś''? Pokładałam wielkie nadzieje w tym, że mi odpisze. Choć jedno słowo lub typowy tekst ,,sorry zasnąłem''. Zgasiłam wyświetlacz i szłam z telefonem w ręce mocno go ściskając. Mijały sekundy, minuty. Nic. Zero reakcji. Może rzeczywiście śpi, a rano odpisze, że bez niego jak zwykle nic się nie udaje? Cieszyłabym się jak dziecko, kiedy mogłabym to przeczytać. Nie czułabym złości, tylko radość. Zabawne jest to, że w chwili wielkiego kryzysu, jesteśmy w stanie odczuć radość z tego co niegdyś nas irytowało. Telefon zawibrował. Moje serce zabiło szybciej. Spojrzałam na wiadomość. ,,Śpię'', jedno słowo, choć dla niego zbyt nietypowe, nie ma w nim ani grama uszczypliwości, zupełnie nie jak on.

- Musimy się pospieszyć! - Krzyknęłam przyspieszając kroku.

- Co się dzieje Liv? - Jake szybkim krokiem podszedł do mnie. Szliśmy równym tempem, nie zwalniając ani na chwilę.

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz