- Nie możesz zachowywać się w ten sposób. - Westchnął chłopak. - Najchętniej odsunąłbym Cię od tej całej sprawy i to zamierzam zrobić.
- Chyba sobie żartujesz! - Krzyknęłam oburzona. - Nie zapomnij, że to do MNIE pisze Richy, że to JA jestem źródłem nowych wiadomości!
- Właśnie! Tylko JA, JA, JA i JA! - Ton głosu Jake'a niespodziewanie się podniósł, rzadko można było zobaczyć go w takim stanie poirytowania, w którym się teraz znajdował. Przeczesał palcami swoje czarne włosy, podnosząc się gwałtowanie.
- Przepraszam. - Odpowiedziałam cicho. W mojej głowie chaotycznie zaczynały pojawiać się wspomnienia, w których rzeczywiście zachowywałam się dość samolubnie. Być może nawet stałam się zbyt irytująca dla samej siebie. Jeśli sama nie mogłam wytrzymać w swojej obecności, jak mogłam wymagać tego od innych osób? - To jest trudne. Wiem, że nie tylko dla mnie. Wszyscy coś straciliśmy.
- Jak można Ci wierzyć w to, że w końcu zaczniesz myśleć racjonalnie? - Czarnowłosy podszedł do mnie kilka kroków łapiąc mnie za łokieć. - Nie ufam Ci, Olivia.
- W jakim sensie? - Podniosłam wzrok do góry, zatrzymując się na jego błękitnych oczach. - Możesz mi ufać!
- Nie mogę Ci ufać w tym, że znowu nie zrobisz czegoś za plecami, lub nie narazisz siebie, tylko po to, by pokazać jak odważna jesteś.
- Wiesz, że robię to tylko po to, by ocalić choć jedną osobę. - Głos mi się złamał. Miałam ochotę płakać, lecz już nie miałam sił, by to zrobić. Łzy nic nie zmienią w tej sytuacji, ale czy kiedykolwiek coś zmieniają? Możemy płakać, wpadać w histerię i wariować z bezsilności, jednak na niektóre sytuacje nie mamy wpływu, choćbyśmy nie wiem jak chcieli i jakie mieli intencje.
- Czasami nie wystarczy tylko chcieć. - Chłopak przybliżył się do mnie o następny krok. - Musisz zachować trzeźwy tok myślenia i nie robić głupot, nie wyżywać się ani na mnie, ani na nikim innym. Każdy z nas przeżywa to na swój sposób, każdy z nas się boi. Strach w tej sytuacji jest zupełnie normalny i nie należy się go wstydzić. Sedno rzeczy leży w tym, że nie martwi mnie tylko i wyłącznie obecna sytuacja, ale również Twoje irracjonalne zachowanie. Obiecuję, że zrobię wszystko, by Cię ochronić, jeśli mi na to pozwolisz. Daj sobie pomóc, Liv.
Jake przytulił mnie delikatnie. Poczułam wewnętrzy spokój i odczułam harmonię, która była mi obca, przez długi okres czasu. - Masz rację. - Rzekłam przytulając się mocniej do chłopaka. - Sama nic nie zrobię, nie zatrzymam go, ale my damy radę.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. - Nie widziałam, ale poczułam jak chłopak lekko uśmiechnął się pod nosem.
***
Tego dnia towarzyszyło mi uczucie spokoju wewnętrznego, czułam się zupełnie tak jakby wszystkie najgorsze chwile były już za nami. Nalałam wody do czajnika, po czym włączyłam urządzenie. Wyjęłam z szafki dwa kubki, których końce były pozłacane i delikatnie położyłam je na blacie, po czym energicznym ruchem umieściłam w każdym z nich torebkę zielonej herbaty. Kiedy woda się zagotowała, zalałam zawartość wrzątkiem. Złapałam za białe uszka, kładąc kubki na stoliku, przy którym siedział Jake, po chwili zajęłam miejsce naprzeciwko mężczyzny.
- Nie wiedziałam, że herbata może sprawić taką przyjemność. - Zaśmiałam się łapiąc kubek do ręki, biorąc ostrożnie łyk napoju.
- Ja też nie. - Chłopak uśmiechnął się pod nosem powtarzając moją czynność. - Zielona może być dość relaksująca.
- Dużo zielonych rzeczy jest relaksujących, Jake. - Rzuciłam w jego stronę dwuznaczne spojrzenie.
- Innym razem, na pewno zrelaksujemy się w ten sposób. Co myślisz o spokojnych wakacjach? - Jake odstawił kubek na stół wbijając we mnie spojrzenie. - Ty i ja wśród zielonych drzew i śpiewających ptaków.
CZYTASZ
Duskwood/Jesteś
Fiksi PenggemarPewnego dnia w Duskwood zaginęła dziewczyna - Hannah Donfort. Trzy dni po zaginięciu jej chłopak dostaje z jej numeru, wiadomość z tajemniczym numerem telefonu. Opowiadanie inspirowane grą, w rozmowy będę wplatać swoje własne dialogi kiedy, co i jak...