Rozdział XXIII

735 28 274
                                    

Pospiesznie wróciłam do domu by przygotować się na spotkanie z Cedrikiem. Czekała mnie trudna rozmowa, ale w głębi duszy wiedziałam, że muszę w końcu wyjawić swój sekret. Zaparzyłam dwie herbaty i postawiłam je na stoliku obok swojego łóżka w pokoju. Po chwili opadłam na poduszkę myśląc o tym, jak powiedzieć Cedrikowi o tym wszystkim, jakich słów użyć. Zamknęłam oczy wymyślając różne scenariusze. Czy jeśli się dowie, to mnie zostawi? Czy nie będzie chciał mieć kontaktu z morderczynią? Nie. Wyparłam szybko myśl. On taki nie jest. Cedrik jest dobrym, wpierającym człowiekiem, nie zostawi mnie.

- Tak myślisz? - Męski głos zwrócił się w moją stronę.

- Zasnęłam? - Zapytałam szybko podnosząc wzrok i rozglądając się po pokoju. Znów widziałam te ciemne ściany. Czułam chłód ogarniający całe pomieszczenie, po moich plecach przeszły silne nieprzyjemne dreszcze.

- Tak myślę. - Odpowiedział Kevin wpatrując się we mnie pustym wzrokiem.

- Dlaczego ciągle tu jesteś? - Krzyknęłam, a mój głos odbił się echem o ponure ściany, po czym ponownie zapanowała cisza. Głucha cisza. Zupełnie tak, jakby ściany wchłaniały każde słowo gdzieś w swoje zakątki, tworząc historię, której koniec był daleki i mroczny.

- Nie pozwalasz mi odejść. - Zaśmiał się chłopak, po czym podniósł się z podłogi. - Masz w końcu odwagę otworzyć oczy. Czy rośnięcie w siłę, nie jest wyzwalające?

- Myślę, że jest. - Odparłam krótko po czym powtórzyłam ruch chłopaka i podniosłam się z miejsca.

- Czy teraz naprawdę chcesz zepsuć Cedrikowi to, czego nie chciałabyś, aby ktoś zepsuł Tobie? - Wyszeptał chodząc przy ścianie, lekko dotykając je opuszkami palców.

- Nie rozumiem co masz na myśli. - Wpatrywałam się w chłopaka, który przemieszczał się bardzo powoli. Wyglądał tak, jakby badał każdy minimetr tej przeklętej ściany.

- Twój związek z Jake'm. - Zaśmiał się ironicznie, lekko odwracając do mnie wzrok.

- Nie chciałabym aby nas rozdzielono. Ja go...

- Więc dlaczego to robisz? - Przerwał mi Kevin. - Boisz się. Czuję to. Panicznie boisz się straty swojego ukochanego. - Zaśmiał się głośno, po czym podszedł do mnie i szybkim ruchem podniósł mój podróbek ściskając go mocno palcami. - Tak samo boisz się straty Cedrika. Czy może jednak boisz się, że będzie miał kogoś innego?

- Absurd! - Oburzyłam się, szybkim ruchem odsuwając zimne dłonie z mojego podbródka.

- Więc bardziej boisz się jego śmierci? - Chłopak złapał mnie za ramiona i odwrócił plecami do siebie. - Spójrz. To wszyscy, którzy zginęli przez Ciebie. - Wskazał palcem na Amy, Hannah, Richy'ego i Jennifer.

- NIE TO NIEPRAWDA. - Krzyknęłam próbując zasłonić twarz dłońmi, lecz chłopak złapał je i uwięził w szczelnym uścisku. - PUŚĆ MNIE!

- Dołączy do nich Cedrik? - Zaśmiał się złowieszczo. - A może Jake?

- ZAMKNIJ SIĘ! - Odwróciłam się agresywnie w stronę chłopaka po czym podniosłam dłoń, która teraz wycelowana była w jego twarz.

- Chcesz mi dać liścia? - Wybuchnął śmiechem brunet. Po czym złapał moją dłoń i wsadził do niej jakąś rzecz. Spojrzałam na przedmiot w dłoniach i zamarłam, była to broń. Ta sama broń, która zabiła Kevina, z impetem odrzuciłam ją w bok. - Nagle boisz się jej trzymać? - Zaśmiał się głośno, a ja cofnęłam się kilka kroków do tylu. - Wtedy nie przeszkadzało Ci to, by STRZELIĆ mi nią w głowę.

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz