Rozdział XXXI

492 26 43
                                    

Kilka ostatnich dni na szpitalnym łóżku, minęło niemiłosiernie nudno. Miałam wykonane mnóstwo badań, które miały potwierdzić stabilny stan zdrowia. Z niecierpliwością przy każdej kolejnej porannej wizycie, wyczekiwałam pozwolenia na opuszczenie szpitala. W końcu nastał ten dzień, spakowałam wszystkie rzeczy i czekałam na Jake'a, który miał mnie odebrać. Na moim telefonie nie pojawiła się żadna wiadomość od Richy'ego. Czyżby wiedział, że wciąż tutaj jestem? Czy może uciekł? Miałam nieznośny natłok myśli. Czy w jego zamyśle, nie było podanie mi wskazówki dotyczące tego, gdzie ukrył resztę ciała Hannah? Alan napisał mi wiadomość z informacją, że odnaleźli kończyny Hannah. Zostawił je. Kontynuował ciągle swoją chorą grę. Więc teoretycznie wykluczało to mój zamysł o jego zniknięciu. Czyżby na pewno? Uderzyłam się dłonią w głowę, która pulsowała mi już od nadmiaru teorii spiskowych. 

- Dzień dobry! - Podniosłam głowę w stronę głosu bruneta, który przyszedł z wielkim bukietem róż. - Nie mogłem się doczekać momentu, aż Cię stąd zabiorę! 

- Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się lekko, podchodząc w stronę chłopaka. - Ja też nie mogłam się doczekać. Martwiłam się. - Chłopak wcisnął mi bukiet po czym delikatnie objął dłońmi moją twarz, zbliżając swoje wargi do moich, by obdarzyć je pocałunkiem. - To było miłe. - Moją twarz oblał rumieniec, który starałam się zasłonić za różami. 

- Ja też się martwiłem. - Odpowiedział odsuwając się ode mnie i łapiąc w dłoń moją torbę z rzeczami. - W sumie to codziennie spałem przed szpitalem, bo nie pozwolili mi zostać w środku. - Wzruszył ramionami i poszedł w stronę wyjścia z sali. 

- Co? - Rzuciłam spojrzenie na chłopaka, który znikł już za drzwiami. Otrzepałam się i szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia ze szpitala. - Czy Ty spałeś w samochodzie? - Chwyciłam chłopaka za ramię. 

- Coś Ty taka zdyszana? - Zaśmiał się zamykając bagażnik samochodu. 

- Nie zmieniaj tematu! A poza tym, Ty chyba tu biegłeś! 

- To zaledwie 300 metrów. - Wybuchnął śmiechem wbijając wzrok w moją czerwoną twarz. - Liv, jak na dziewczynę, która przeszła cały las z krwawiącą raną, spodziewałem się po Tobie lepszej kondycji. 

- A ja po chłopie, który nie ma poczucia humoru, nie spodziewałam się nagłego włączenia trybu śmieszka. - Odgryzłam się przegryzając dolną wargę. 

- Widzisz, życie zaskakuje. Wsiadaj. - Brunet otworzył drzwi po czym zajął miejsce kierowcy. 

- Życie zaskakuje! - Powiedziałam pod nosem, naśladując głos chłopaka. 

- Słyszałem! 

Przewróciłam oczami ruszając w stronę drzwi. Otworzyłam je i usiadłam na wygodny fotel samochodu. Bukiet czerwonych róż ułożyłam na kolanach. Uśmiechnęłam się ponownie na ich widok. To niesamowite, że mogłam stopić lód z tak chłodnego serca. Kątem oka spojrzałam na Jake'a. Wydawał się niewyspany, co nie wydawało się niczym dziwnym, po kilku nocach w samochodzie.

- Dziękuję. - Powiedziałam cicho, głaszcząc palcem jedną z róż. 

- Za co? - Zdziwił się chłopak, rzucając na mnie szybkie spojrzenie. 

- Za to, że byłeś. Chociaż uważam, że powinieneś się wysypiać, a nie ciągle myśleć o tym, że coś mi się stanie. Zwłaszcza w szpitalu. 

- Myślisz, że umiałbym zasnąć? - Jake zatrzymał się przed domem Jessy. Wyglądało na to, że to u niej wraz z Cedrikiem mieszkali ostatnie kilka dni. - Nie zasnąłbym z myślą, że może grozić Ci niebezpieczeństwo. - Chłopak złapał mnie za dłoń, co spowodowało u mnie przyjemne dreszcze na plecach. - Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Jeśli miałbym zginąć, by ratować Ciebie, zrobiłbym to bez wahania. Pamiętasz jak powiedziałaś, że Twoje serce beze mnie mogłoby się zatrzymać? - Brunet wziął głęboki oddech, ściskając mocniej moją dłoń. - Moje bez Ciebie też. Nigdy nie przestanę dziękować, za spotkanie Ciebie. Żadne słowa nie są w stanie tego opisać Mogę brzmieć jak wariat, jak ktoś go postradał zmysły, ale bez Ciebie, nie miałoby sensu ich zatrzymać. Wolałbym nie wiedzieć co się dzieje, niż żyć z myślą, że nie ma Ciebie obok. To byłaby tortura. 

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz