Rozdział VIII

761 53 12
                                    

Obudziłam się rano na kanapie, nie chce nawet wspominać o tym, jak wszystko mnie boli. Podniosłam się i wykonałam swoją poranną rutynę. Myślałam nad wczorajszą sytuacją, może zachowałam się zbyt nerwowo, ale absolutnie nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Odeszłam z grupy, żeby mieć ostatnie słowo, taką miałam naturę. Zerknęłam na telefon, Jessy rzeczywiście dodała mnie ponownie do czatu grupowego, jednak po tym, nikt już nic nie napisał. Uśmiechnęłam się złośliwie na myśl o tym, jak Lilly musiała się zdenerwować. Postanowiłam nie tracić czasu i zapytać Jessy o bransoletkę, w końcu wczoraj zasugerował mi to Jake.

Napisałam wiadomość do dziewczyny, która niemal natychmiast zapytała ,,czy ten straszny facet czyta?''. Cóż, nie uważam, żeby Jake był w jakiś sposób straszny, po prostu trzeba było się do niego przyzwyczaić. Próbowałam ją przekonać, że w tej chwili nie jest to ważne, w odpowiedź na to, dziewczyna po prostu przestała mi odpisywać. Kilka minut zajęło mi przekonanie jej do rozmowy ze mną. Dowiedziałam się, że bransoletka nie jest od niej. Tak jak podejrzewałam. Nie dowiedziałam się nic więcej, bo Jessy zarzuciła mi dziwne zachowanie i wyszła.

Po rozmowie z Jessy napisałam do Jake'a żeby przekazać mu informacje. Omówiliśmy jeszcze teorię odnoście Thomasa, jeśli rzeczywiście pokłócił się z Hannah o bransoletkę od rzekomego kochanka, to mógł jednocześnie jej coś zrobić. Jake miał jeszcze kilka rzeczy do sprawdzenia, więc przeszedł office. Ja też miałam do załatwienia jedną ważną sprawę, dzisiaj czeka mnie pierwsza sesja u psychologa, dzięki której mogę odzyskać pamięć.

Pogoda tego dnia była ładna, słońce otulało mnie ciepłymi promieniami, co dość mocno podniosło moje samopoczucie. Spojrzałam na telefon, na ekranie zobaczyłam wiadomość od Jessy, napisała, że Danem wszystko w porządku i wróciła do warsztatu, aby pomóc Richy'emu. Martwiłam się o chłopaka, nie wiedziałam, jak poważnie powinniśmy traktować groźbę ze strony porywacza. W końcu mamy do czynienia z kimś żądnym zemsty. Zatrzymałam się przed pasami czekając na zielone światło, czemu zawsze musi trwać to tak długo? Zniecierpliwiona wpatrywałam się w czerwony sygnał, który po około minucie, zmienił kolor na zielony. Byłam już przed gabinetem mojego psychologa, więc pożegnałam się z przyjaciółmi. Chowałam już telefon do torby, kiedy zauważyłam wiadomość od Richy'ego, okazało się, że porozmawiał z Philem i wysłał mi screena wiadomości. Ucieszyłam się na te wieści i weszłam do budynku.

- Dzień dobry - przywitał mnie staruszek. - Gotowa?

- Dzień dobry, jestem gotowa. - Odpowiedziałam po czym położyłam się w miejsce wskazane przez staruszka.

Przez jakiś czas psycholog mówił coś do mnie, a ja zaczęłam się rozluźniać, coraz bardziej i bardziej, w końcu moja świadomość była skoncentrowana na tym konkretnym dniu. Widziałam kolorowe światła i postury wielu osób przechadzających się w różne strony. Wyglądało to na jakieś zgromadzenie, jednak dalej nie potrafiłam przywołać do siebie wspomnień z kim i gdzie wtedy byłam. W mojej głowie przeplatało się wiele urywków, których dalej nie potrafiłam złożyć w całość. Widziałam ulicę i szkło. Wokół było ciemno. Nagle wróciły do mnie wspomnienia z samego wypadku. Siedziałam na tylnych siedzeniach i odpięłam pas, krzyknęłam coś, czego nie udało mi się przypomnieć i nagle z impetem wyleciałam przez przednią szybę. Skąd potłuczone szkło i ulica. Po widoku tego obrazu, wzięłam głęboki oddech i zerwałam się z miejsca, przyjmując pozycję siadu prostego.

- Co sobie przypomniałaś? - Zapytał spokojnym głosem psycholog.

- Tego dnia znajdowałam się w miejscu gdzie było dużo ludzi i świateł. - Zaczęłam od pierwszego przywołanego wspomnienia.

- Mógł być to jakiś koncert?

- Możliwe, w tamtym czasie byłam fanką pewnego zespołu, zawsze marzyłam, żeby uczestniczyć w ich koncercie. - Wzięłam do ręki szklankę wody, którą postawił mi na stoliku psycholog i napiłam się. - Jechałam z kimś w samochodzie, nagle odpięłam pasy i krzyknęłam coś, czego nie mogę sobie przypomnieć, wyleciałam przez przednią szybę, musiałam być chwilę przytomna, bo pamiętam ulicę i szkło.

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz