Rozdział XI

783 46 24
                                    

Rankiem towarzyszył mi dobry humor. Tak naprawdę wszystko odzyskiwało swój sens i harmonię. Przynajmniej wtedy tak myślałam. Przebrałam się z piżam i zeszłam schodami do kuchni, gdzie zaparzyłam kawę i zrobiłam tosty. Cedrik jeszcze nie wstał. Wyjęłam talerz z szafki i nałożyłam na niego przygotowany posiłek, po czym udałam się do salonu i włączyłam telewizor, w którym leciał paradokument, chociaż uważałam ten rodzaj programów za skrajnie głupi, to z chęcią je oglądałam, czasami warto się odmóżdżyć. W pewnym momencie, usłyszałam, że Cedrik schodził po schodach.

- Dzień dobry śpiochu! - Uśmiechnęłam się wskazując chłopakowi miejsce na kanapie.

- Kochana jesteś! - Wziął z talerza jednego tosta i usiadł na kanapie.

- Co byś beze mnie zrobił?

- Prawdopodobnie prowadziłbym smutne życie samotnika. - Odparł, biorąc kęsa tosta. - Olivia?

- Słucham? - Spojrzałam na chłopaka, po czym schyliłam się, chwytając ręką kubek z kawą.

- Myślałem nad tym całą noc, albo chociaż połowę. Chciałbym Ci powtórzyć to, co już prawdopodobnie wiesz, zawsze będziesz dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu. Bardzo się o Ciebie martwię... Wiesz, po prostu zrozumiałem, że gdyby coś Ci się stało, to ciężko byłoby mi znaleźć jakikolwiek sens. Przyjaźnimy się od dziecka... Bardzo Cię kocham. - Chłopak uśmiechnął się nieśmiało, zabierając moją kawę i upijając z niej kilka łyków.

- Też Cię kocham głuptasie, jesteś tak samo ważny dla mnie. - Powiedziałam posyłając mu ciepły uśmiech i przytulając się do niego.

Resztę poranka spędziliśmy na komentowaniu paradokumentów i przedrzeźnianiu wielu postaci. Z Cedrikiem przyjaźniłam się od dziecka. Nasze mamy były przyjaciółkami, więc często spędzaliśmy razem czas, w pewnym momencie staliśmy się nierozłączni, tak naprawdę razem robiliśmy dosłownie wszystko, jedliśmy tego samego lizaka, wyrywając sobie go z buzi, chodziliśmy na wszystkie imprezy, wspieraliśmy się w naszych związkach, przechodziliśmy rozstania. Cedrik jest moim starszym bratem i jestem niesamowicie wdzięczna Bogu za to, że mi go dał. W pewnym momencie zauważyłam na swoim telefonie wiadomość, to Jake! Omówiliśmy nasze nowe ślady, typu nagła zmiana zachowania Hannah i to, że nic nie chciała wyjaśnić swojemu chłopakowi. Zastanawialiśmy się, z kim Hannah mogła być u tajemniczej rodziny, ja przypuszczałam, że to nie był nikt ze znajomych, przynajmniej nam znanych. Rozmawialiśmy też o bransoletce, odkryliśmy, że Hannah sama ją kupiła, co wykluczało teorię o kochanku, dodatkowo, bransoletka dała nam znak, że osoba, z którą rozmawiała Hannah miała szmaragdowe oczy. Wynikało z tego, że Iris, była matką Jennifer i obie miały zielony kolor oczu. W każdym razie biżuteria należała do Jennifer. Kiedy bransoletka znalazła się w lombardzie, Hannah ją rozpoznała i kupiła, może w pewnym stopniu czuła się z nią związana.

Jake: Masz naprawdę dobre przemyślenia.

Olivia: Więc może teraz Twoja kolej na hakowanie w chmurze Hannah?

Jake: Jesteś jedyną osobą, która wciąż mnie rozmiesza wiesz? :)

Olivia: Miód na moje serce.

Jake: Muszę iść, przeglądaj dalej listę połączeń Hannah dobrze?

Olivia: Jasne. Jake? Uważaj na siebie

Jake: Oczywiście. Pamiętaj w każdym momencie możesz do mnie napisać.

Olivia: A Ty do mnie

Jake: Byłoby dobrze.  Przy okazji, wgrałem Ci mapę Duskwood do aplikacji.

Chłopak coś pisał, lecz nagle przerwał i przeszedł office. Zmartwiłam się i napisałam jeszcze kilka wiadomości ale to na nic. Mam nadzieję, że nie został napadnięty. W międzyczasie wyjaśniłam sprawę włamania do baru Phila z Cleo, Thomasem i w zupełnie niespodziewanych okolicznościach z Richy'm. Jak się okazało, uznali go za podejrzanego i chcieli przeszukać jego piwnicę w celu zebrania dowodów.

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz