Chłodny wiatr kołysał wysokie drzewa, zrzucając z nich coraz więcej zeschniętych liści. Parkowe alejki były nimi wręcz zasypane, tworząc naturalne dywany. Pochmurne niebo w połączeniu z placem zabaw tworzyło dziwną do opisania aurę. Witek siedział na starej, skrzypiącej huśtawce bujając się lekko do przodu i do tyłu. Po wczorajszej imprezie u Tomka ogarniało go zmęczenie. Od ostatniej większej imprez minął ponad tydzień, ale wraz z chłopakami zdążyli pić jeszcze kilka dni pod rząd. Wczorajszej nocy spał tylko trzy godziny, do tego w jakichś krzakach. Na zimnie. Ale nie żałował tego. Dobrze się bawił. Tylko teraz kac nieco męczył jego organizm. Złapał się za głowę i westchnął, przecierając następnie zmęczone oczy.
Chciało mu się pić. Rzucił okiem na leżący nieopodal plecak, lecz nie miał najmniejszej chęci schodzić z huśtawki i sięgać po wodę. Szkolne podwórko na którego terenie przebywał, od lat nie doświadczyło renowacji. Nikt nie miał pojęcia, kiedy ostatnio zjeżdżalnie oraz inne sprzęty były naprawiane. Prawdopodobnie co najmniej dwa pokolenia dzieciaków bawiły się w tym miejscu. Plac zabaw ten nie był jednak kolorowy i jego wizerunek nie wywoływał pozytywnych odczuć. Wprawiał raczej w niepokój i nostalgię związaną z dzieciństwem.
Nieskoszony, pożółkły trawnik idealnie komponował się z huśtawkami i drabinkami o wyblakłych już kolorach. Obecnie, oprócz Witka nie było tu nikogo. Czasem przychodziła tu młodzież, jednak owa lokacja już dawno nie słyszała wesołego śmiechu dzieci, a trawnik od lat nie czuł deptania małych bucików. Najmłodsi definitywnie nie chcieli bawić się w tak obskurnym i przestarzałym miejscu, dlatego z czasem stawało się ono siedliskiem gimnazjalnej patologii. Albo tak jak tego pochmurnego październikowego popołudnia, plac zabaw pozostawał pusty. Prawie pusty, gdyż Witek bardzo często tam przychodził kiedy chciał pobyć w samotności.Niektóre miejsca na świecie powinny kojarzyć nam się z kolorami, wywoływać radość pozytywne odczucia i skojarzenia. Na przykład do jednych z nich powinny należeć wszelkie bazy dla dzieci czy też przedszkola. I plac zabaw, na którym przebywał samotnie młody mężczyzna. Ale pozory lubiły mylić. Witek Nowak czuł się jak personifikacja tego miejsca. Społecznie uznany i postrzegany za szczęśliwego, wyluzowanego chłopaka. Przecież każdy chciałby mieć takie życie jak on. Sielanka, brak nauki i życie na ściągach (co dziwne, zawsze zdawał bez problemu) co weekendowe melanże oraz paczka cudownych przyjaciół.
A po drugiej stronie lustra inna historia, problemy oraz myśli odbiegające od jego wyrazu twarzy i zachowań jakie przejawiał. Był tym zabawnym przyjacielem, który to raczej pocieszał innych częściej, niż sam był pocieszany. Obawiał się mówienia o tym, co czuł. Wstydził się swoich problemów. Były społecznie uznawane za te "niemęskie". Bo przecież "to tylko baby użalają się i płaczą nad swoim wyglądem", tak jak mówił Tomek.To był ostatni raz kiedy Witek odniósł się do swojego prawdziwego samopoczucia. Później już zawsze trzymał wszystko w sobie. Nigdy nikomu nie powiedział, o tym że czuł się po prostu brzydki. Niepotrzebny. Nikomu nie mówił o tym, jak bardzo często chodził głodny nie mając siły na codzienne czynności. Bał się, że będzie gruby. Taki jak w dzieciństwie. Podstawówka była dla niego koszmarem. Miał po prostu lekką nadwagę i trądzik. I nie był zbyt wysoki. No i nie posiadał typowo męskich zainteresowań, podzielanych przez chłopców. Trzymał się z dziewczynami. Jednak to wystarczyło, aby rówieśnicy zmienili jego życie w piekło, dlatego w gimnazjum postanowił zacząć się odchudzać i całkowicie zmienił swój wizerunek. Wtedy też odkrył, że nie jest hetero. Zakochał się w pewnym chłopaku, który jednak wyśmiał jego uczucia. Postanowił się zmienić.
Ale nie dla niego, a dla siebie. Dla swej przyszłości. I tak też się stało. Kosztem obsesji na punkcie wyglądu zewnętrznego, która ciągła się za nim do tej pory. Do liceum przyszedł już jako wciąż drobny i niewysoki, jednak od teraz bardzo szczupły chłopak. Z innym stylem, charakterem oraz nastawieniem. Stał się pewnym siebie śmieszkiem, który szybko zyskał popularność i szacunek innych osób. Podobało mu się to. Wiedział, że wygląd był kluczem sukcesu. Dlatego bał się jeść. Nie chciał być znowu gruby, bo myślał, że wtedy wszystko straci. Nigdy nie jadł w szkole. Chyba, że chowając się w łazience. Wstydził się. Choć jego osoba przykuwała uwagę, to owy problem nigdy nie został zauważony. Nikt nie chciał mu pomóc i nikt nic nie podejrzewał.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐢𝐬𝐲
Mystery / ThrillerRok 2002. Choć PRL skończył się już ponad dekadę temu, postkomunistyczne gmachy w bloków wciąż ozdabiają martwe, wyblakłe ulice polskich miast. Grupa pracownicza żyje swoim życiem zarabiając marne pieniądze, zaś niektórzy wychowują dzieci, powielają...