- Czy pozwoli nam pan wejść? Proszę, to dla nas ważne.
Trzech chłopaków i dwie dziewczyny stały w progu mieszkania starej kamienicy. Po pierwsze, chcieli po raz ostatni udać się do pokoju przyjaciela by na swój sposób przeżywać żałobę. Po drugie, liczyli na znalezienie jakichś wskazówek. Być może Paweł zostawił jakiś list bądź prowadził dziennik z notatkami o życiu? Nie mieli pojęcia, dlaczego je zakończył i o co w tym wszystkim chodziło.
Charakterystyczny zapach i piwniczne zimno roznosiło się po wszystkich piętrach nieogrzewanego budynku. Piece działały dopiero wtedy, gdy temperatura spadała poniżej pięciu stopni na minusie. W środku było zawsze zimniej niż na zewnątrz, choć teraz był początek wiosny. Właściciele biednego lokalu niezbyt dokładali się do tego typu rachunków, tym bardziej mieszkańcy, którym ledwo starczało na podstawowe potrzeby i opłacanie czynszu. Częstym zjawiskiem były przerwy w dostawie prądu bądź ciepłej wody. Martwy blok wyglądał jeszcze bardziej nieżywo gdy stracił kolejnego mieszkańca. Sytuacją rodziny Santorskich interesowali się lokalni ludzie mimo tego, że cała tajemnica nie została jeszcze odkryta. Zainteresowali się jednak za późno, wcześniej tylko ściany ich mieszkania słyszały głosy kłótni oraz znęcania się psychicznego w postaci przetrzymywania i chowania niepełnosprawnej Danuty. Inni udawali, że nie słyszą. Teraz dowiedzieli się o kolejnej tragedii jaką była samobójcza śmierć Pawła. Pan Santorski został sam. Odeszła jego żona, córka i syn. Mężczyzna zbyt późno uświadomił sobie, że powinien być przy Pawle, jednak nie było już odwrotu. Zamiast tego gnębił go jeszcze bardziej, obwiniał i sprawiał, że młody mężczyzna zmuszony był do opłacania wszystkich rachunków i utrzymania jego pijaństwa oraz rozwiązłości w postaci spraszania różnych pań do mieszkania.- Czego tu szukacie? Dajcie mi spokój. Nachodzicie ojca w żałobie - omal nie zamknął im drzwi przed nosem, lecz Tomek chwycił klamkę i zatrzymał je.
- Co to zmieni, czy przyjdziemy, czy też nie? Jego już nie ma - przerwał wypowiedź, patrząc pusto na mieszkanie za plecami mężczyzny - Chcemy dowiedzieć się chociaż dlaczego nasz przyjaciel odszedł. Nie zostawił listu. Nie mówił nam o swoich problemach, zamknął się w sobie nie mówiąc nam ani słowa. Liczymy na to, że znajdziemy choćby jakieś notatki czy pamiętnik.
- Cóż, wejdźcie - rzekł obojętnie. Usiadł na krześle w kuchni i ukrył twarz w dłoniach. W pomieszczeniu panował nieporządek. Niepozmywane naczynia, kurz, zastawiony stół i dużo butelek po piwie i wódce. Aleksandra, Irmina, Tomasz, Witek i Maksim weszli do środka. Usiedli na drewnianym narożniku o skórzanych poduszkach, który stał pod oknem w kuchni.
- Dlaczego dopiero teraz dowiadujemy się, że Paweł miał siostrę? Dopiero wtedy, kiedy zaginęła? - zapytała Aleksandra.
Była na prawdę dobita. Głos jej się trząsł, nie było w nim tej siły i pewności siebie. Maksim chwycił ją za rękę, gładząc delikatnie jej dłoń i przez chwilę obserwując jej spojrzenie. Nikt nigdy nie widział jej w takim stanie, w jakim znajdowała się obecnie. To nie ta sama żywiołowa dziewczyna o silnym temperamencie. Teraz wyglądała smutno i niezdrowo. Traumy z przeszłości oraz ciąg trudnych wydarzeń w teraźniejszości kompletnie ją zniszczyły. Rosjanin martwił się, że wróciła do używania narkotyków po śmierci Pawła. Nie mówiła mu nic, gdy zbyt dużo chciał wiedzieć, wybuchała agresją. Raniło go to. Kochał ją i nie potrafił zbliżyć się do tego zniszczonego serca, które kryło się pod pokrywą emocjonalnego chłodu. Jednak on wiedział, że pod tymi warstwami zmarzliny znajduje się serce dobrej, wrażliwej i doświadczonej przez los kobiety, a umysł wciąż po części należy do tej dziewczynki, którą spotkał kiedyś w rosyjskim Petersburgu, zmarzniętą pod blokiem i skarżącą się na przymus do pracy prostytutki.
- Przyszliście tutaj wypytywać mnie o wszystko i nie dawać mi żyć, czy rozpamiętywać śmierć swojego kolegi?! - podniósł głos, uderzając w stół.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐢𝐬𝐲
Misteri / ThrillerRok 2002. Choć PRL skończył się już ponad dekadę temu, postkomunistyczne gmachy w bloków wciąż ozdabiają martwe, wyblakłe ulice polskich miast. Grupa pracownicza żyje swoim życiem zarabiając marne pieniądze, zaś niektórzy wychowują dzieci, powielają...