Życie jest zbiorem trudnych doświadczeń, prób i cierpienia czekającego na każdym kroku. Maksim przekonał się o tym wystarczająco, a jego egzystencja od ostatnich dwóch lat wydawała się być karą za tak właściwie, nie wiadomo co. Siedział na przystanku, z niskim budżetem w portfelu i skłonnością do przepijania smutków alkoholem udało mu się dotrzeć dopiero na granicę Polski ze Słowacją. Gdyby nie światło z witryn sklepowych i oświetlenie ulicznych lamp, byłoby całkowicie ciemno. Godzina dwudziesta, końcówka października. Oprócz szybko przejeżdżających samochodów, nie było tutaj żywej duszy.
Pogrążony przemyśleniach, zapomniał nawet o zimnie i głodzie, ostatnim jego posiłkiem była najtańsza bułka zakupiona na stacji poprzedniego dnia o godzinie trzynastej. Zostało mu w portfelu jedynie pięćdziesiąt złotych, które udało mu się zarobić podczas pracy u jednego z sąsiadów Aleksy i pani Zofii. Nie zamierzał żyć na ich koszt, więc pracował w różnych miejscach. Raz w warsztacie u ojca Tomka, kolejnym razem sprawował opiekę nad dziećmi sąsiadki, a czasem wyprowadzał na spacer psy. Nie odmawiał również możliwości zarobku przy sprzątaniu bądź zwyczajnym zajmowaniu się domem. Nigdy nie było łatwo, więc każdy pieniądz się liczył, a żadna praca nie hańbiła, takiego był zdania.Od dzieciństwa nie miał łatwo, wychowywał się w dużej rodzinie, gdzie ojciec nie akceptował żadnego rodzaju sprzeciwu, a matka nie miała nic do gadania. Był drugim najstarszym synem, wiele od niego wymagano. A nigdy nie było miejsca na uczucia czy też zrozumienie. Jedynie matka w jakiś sposób emocjonalnie wspierała swoje dzieci. Niestety, Oksana dość szybko spotykała się z krytyką męża, bo przecież chłopcy muszą być silni i nie można wychować ich na beksy. Wystarczyła jakakolwiek oznaka ludzkich uczuć, zwana w domu rodzinnym Raskolnikov "słabością" żeby oberwać od ojca fizycznie jak i psychicznie. Valentin, bo tak nazywał się ojciec Maksima, zawsze patrzył z odrazą na jego osobowość i zainteresowania. Pasje i osobowość chłopaka nigdy nie należały do tych typowo męskich.
Lubił rysować i pisać różnego rodzaju teksty i filozofie, nigdy nie pozwalał zajrzeć nikomu do swojego zeszytu. Chodził również na zajęcia z tańca towarzyskiego i miał całkiem dobre ruchy na parkiecie. (szczególnie po wódce, co zostało mu do dziś). Czasem grał ze swoją matką na fortepianie i często opiekował się młodszą siostrą. W pewnym momencie, zerkając na sklep z zabawkami znajdujący się po drugiej stronie alejki, przypomniał sobie drewniany domek dla lalek, który skonstruował dla Polinki wraz ze starszym bratem ─ Aleksiejem. Wziął kolejny łyk wódki i oparł głowę o drewnianą zabudowę przystanku.Już nigdy nie pobawi się z Poliną i Igorem. Już nie zagra z Aleksiejem w szachy i nie wybierze się z nim na nocny spacer po mieście z papierosem i winem. Nie porozmawia też z mamą o literaturze i nie posłucha utworów klasycznych, wykonanych przez nią na pianinie. Nie usłyszy już nawet kazań ojca odnośnie systemu politycznego i zachwalania komunizmu, bo nawet tego mu brakowało. Nawet to byłby w stanie znieść. Tylko po to, żeby znów było jak dawniej. Ale nie będzie. Bo ich już nie ma, a Maksim nie posiada żadnej pewności, czy w ogóle istnieją w jakimś wymiarze rzeczywistości. Być może po śmierci jest nicość, a takowy niebyt właśnie przerażał go najbardziej. Czasem wolał wmówić sobie tak zwaną bajeczkę o duchach czy innych formach egzystencji pozagrobowej, niż dopuścić do siebie myśl o tym, że jego rodziny nie ma już wcale. Już kilka lat temu przeszedł kryzys religijny, choć matka wychowywała ich w wierzeniu chrześcijańskim. Po prostu żaden bóg nie miał prawa bytu w tak okrutnym świecie. Gdyby istniał, nie dopuściłby do takiej krzywdy ludzkiej. Szatana również nie ma w formie fizycznej, jest jedynie koncepcją i personifikacją wszelkiego zła i brudu istniejącego na tej planecie. A za Boga ludzie uznają niewielkie drobiny dobra, szczęścia i empatii, które jeszcze ostatkami ukazują się w naszym życiu.
Mijały sekundy, minuty, godziny. Dalej siedział i myślał, jakby nieświadomie. Zupełnie jakby głos w głowie odpowiedzialny za wspomnienia oraz rozmyślenia wcale nie należał do niego. Te myśli były obce i natrętne. W jego głowie nigdy nie było ciszy. Pusta butelka wódki wypadła mu ze zmarzniętej dłoni, roztrzaskując się o chodnik. Nagły dźwięk wyrwał go na chwilę z myślowej pętli. Rosjanin wstał z miejsca i ruszył w nieznanym mu kierunku. Szedł po prostu przed siebie. Nie miał określonego celu swojej ucieczki. Po prostu chciał znaleźć się jak najdalej tych wszystkich kłamstw, oszczerstw i oskarżeń na temat jego osoby. Poczuł się zaatakowany i zagrożony, gdy Tomek głosił teorie odnośnie jego winy za śmierć Anety. Nie miał nic wspólnego z morderstwem tej dziewczyny, o ile w ogóle to wydarzenie zawierało wątek kryminalny. Wyglądało bardziej jak przedawkowanie nielegalnych substancji o motywie samobójstwa. Do tego wyziębienie organizmu spowodowane zbyt długim siedzeniem na zewnątrz. Tak szybkie rozpoznanie rodzaju śmierci było przerażające, jednak czy tego chciał czy też nie, posiadał spore doświadczenie w tym temacie. Wszystko wskazywałoby na prawdziwość tej teorii, wykluczając tajemniczy telefon i umyślną próbę wkopania Maksima w morderstwo.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐢𝐬𝐲
غموض / إثارةRok 2002. Choć PRL skończył się już ponad dekadę temu, postkomunistyczne gmachy w bloków wciąż ozdabiają martwe, wyblakłe ulice polskich miast. Grupa pracownicza żyje swoim życiem zarabiając marne pieniądze, zaś niektórzy wychowują dzieci, powielają...