Disclaimer/ostrzeżenie: treści wrażliwe ─ ten rozdział zawiera wiele wątków o tematyce uzależnień. Jeżeli zmagasz się z problemem nadużywania alkoholu i substancji psychoaktywnych i próbujesz wyleczyć się z uzależnienia, odradzam czytanie tego, może cofnąć postępy w odwyku bądź leczeniu, nawracając do starych nawyków. Nie promuję ani nie romantyzuję tego typu działań, jaki wykonują bohaterowie. Czytasz na własną odpowiedzialność, a jeżeli zmagasz się z podobnym problemem to pamiętaj, że nigdy nie jest za późno, aby szukać pomocy.
♡♡♡
─ Zna pani tą sprawę, co nie? ─ zapytał Tomasz. Wzrok ciemnych oczu skupił na bujanym fotelu, na którym siedziała starsza kobieta w podeszłym wieku. Zrobił znaczną pauzę w wypowiedzi. Błądził wzrokiem po kolorowych dywanach zawieszonych na ścianach, które wyglądały na te przywiezione ze Związku Radzieckiego jeszcze za czasów PRL. W domu jego świętej pamięci babci znajdowały się podobne, dlatego pogrążył się w chwili nostalgii przypominając sobie miejsca z dzieciństwa. Oprócz tradycyjnych, wzorzystych dywanów, uwagę przyciągał również stary telewizor na dużym, drewnianym kredensie oraz wzorzyste firanki w kwiaty. ─ Kojarzy pani tę kobietę? ─ powrócił do tematu, wskazując zdjęcie Danuty. Paweł westchnął zrezygnowany, opierając głowę na oparciu narożnika. Spodziewał się przeczącej odpowiedzi bądź jej braku. Pani Wolska zdawała się nie kontaktować, patrzyła na palący się płomień w kominku.
Lisicki i Santorski byli już w którymś z z kolei domu podczas przesłuchania dotyczącego zaginięcia Danki, zorganizowanego na ich własną rękę. Najpierw obeszli Czechowice. Pruszków planowali obejść dnia następnego. Po pewnym czasie przestali nawet liczyć ile mieszkań odwiedzili. Po pewnym czasie poczuli się zrezygnowani i stracili cały swój zapał. W trzech poprzednich domach, dwójka młodych mężczyzn spotkała się z dosłownym wyrzuceniem za drzwi i dwoma powtarzającymi się sentencjami. "Nie chcę o tym rozmawiać, wynoście się z mojego domu" bądź "nie mam pojęcia, nie interesuje mnie to". Ewentualnie spotykali się z dość agresywną krytyką za brak kompetencji prawnych odnośnie zadawania tego typu pytań. W skrócie ─ "Nie jesteś z policji? To wypierdalaj, zajmij się swoim życiem". Tomek pewnego razu nie wytrzymał i wszedł w dość awanturniczą dyskusję z pewnym mężczyzną odpowiadając mu, że przecież pruszkowska policja ma wszystko w poważaniu. Rzecz jasna, w owym komunikacie zawarł nieco mniej kulturalne i wyszukane słownictwo, ale kto by spodziewał się czegoś innego w takiej sytuacji, do tego z jego choleryczną osobowością? Paweł był tym, który odciągał go z miejsca zbędnej kłótni i zaciągał do kolejnego domu. Miał nieco większą cierpliwość i motywację.
─ Tak. Jo żem była ostatnio u krawcowej i jo to babe widzioła, suknie zanosiła. Tako ładno. I długo, elegancko ─ odezwała się z gwarą typową dla starszych ludzi w tym regionie.
─ Ostatnio? Czyli kiedy? ─ Tomek zmarszczył brwi. W przeciwieństwie do podekscytowanego odpowiedzią kolegi, nie zaświeciła się w nim choćby najmniejsza lampka nadziei. Był niemal pewien, że staruszkę dopadała już demencja i pomyliła sobie daty, tracąc poczucie czasu.
─ No wczoroj chyba, abo przydwczoroj. Nie pamięta się, człowiek stary już. I łeb nie tyn co kidyś ─ odpowiedziała, wsłuchując się w chwilową ciszę zakłócaną delikatnie przez tykanie zegara ściennego. Typowo słowiańskiego zegara z kukułką, starego tak samo jak gospodyni domu jak i sam budynek. ─ Wy jej szukocie? Cosik się stało?
─ Na zdjęciu jest moja siostra. Nazywa się Danuta Santorska i została uznana za zaginioną. Jest pani pewna, że się pani nie pomyliła? ─ dopytywał szatyn, żywiąc ostatki nadziei na prawdziwość tych słów. W głębi serca bardzo chciał, żeby jego siostra okazała się być cała i zdrowa, aczkolwiek z każdym dniem powątpiewał w jakiekolwiek dobre zakończenie tej sprawy.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐢𝐬𝐲
Misterio / SuspensoRok 2002. Choć PRL skończył się już ponad dekadę temu, postkomunistyczne gmachy w bloków wciąż ozdabiają martwe, wyblakłe ulice polskich miast. Grupa pracownicza żyje swoim życiem zarabiając marne pieniądze, zaś niektórzy wychowują dzieci, powielają...