Kroki niosły się przez echo pustki panującej w piwnicach dworskich. Latarka świeciła coraz słabiej, wygasając poprzez miganie niczym światło stroboskopowe. Byli tylko oni, martwe ciała, ciemność i osoba o nieznanych intencjach. Maksim powiedział ciche "cśśś", tykając pozostałych towarzyszy. Korzystając z okoliczności, iż kompletnie nie było ich widać, powinni się schować i udawać, że faktycznie ich tutaj nie ma. Krynicka i Raskolnikov przeczołgali się po cichu, chowając się za stertą pudełek z książkami i ramkami na zdjęcia oraz fotelami. Paweł ukrył się z powrotem za kanapą, wracając na miejsce obok martwej siostry. Sam udawał trupa, co ułatwiała mu jego obecna aparycja i stan. Serce bolało go z głodu i nadmiaru stresu. Suchość w gardle sprawiała, że nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Kroki przetrwały się w pewnym momencie, jakoś w progu pomieszczenia, w którym przebywali.
Ktoś nakręcał pozytywkę. Taką dla dzieci, z korbką. Koneksja niepokoju i melancholii rozbrzmiewała ze starej zabawki. Zapach ognia oraz zapałek wypełnił pomieszczenie cuchnące stęchlizną i trupiarnią. Malutkie światełko zbliżało się w ich stronę. Nikt nie wychylił się nawet o milimetr, bali się choćby drgnąć. Staroświecko przyodziany mężczyzna w średnim wieku z staromodnym wąsem spacerował po pomieszczeniu, zerkając następnie za kanapę. Patrzył teraz na Santorskiego, który nie ruszał się i jego oddech zamarł na chwilę.
Facet szturchnął nogą zziębniętego Pawła, który bezwładnie przewrócił się na plecy, gdy tamten usiłował obrócić go stopą na bok. Musiał udawać, nie wiedział ile jeszcze wytrzyma o tak płytkim, celowo uciszanym oddechu. Złapał się za twarz z teatralnym smutkiem wymalowanym na twarzy i pokręcił głową. Kucnął przy blondynie i jego nieżywej siostrze, po czym zaczął głaskać ich po głowach, szlochając. Przytulał do siebie żywego jeszcze chłopaka i martwą już dziewczynę.
- Moje dzieci...
Aleksandra trzęsła się w objęciach Maksima, który zatykał dłonią jej usta. Powstrzymywał ją od krzyku i płaczu, by nie zdradziła ich obecności. Bała się tego niezręcznego, psychopatycznego teatrzyku, którego głównym aktorem był szlachcic. Dlaczego płakał, skoro ich skrzywdził? Rosjanin też tego nie pojmował. W jednej ręce trzymał pistolet, zastanawiając się, kiedy wkroczyć do akcji. Na razie dzieliła go zbyt duża odległość od oprawcy i kąt jego położenia był niekorzystny do oddania strzału.
Przebieraniec przyłożył dłoń do nadgarstka Pawła, mierząc puls. Najwidoczniej wywnioskował, że chłopak jest nieprzytomny, bądź w śpiączce. Podniósł go i położył na kanapie. Następnie usadził Dankę na fotelu, który oddzielał go od Maksima i Aleksy jedynie o swoją obecność i położenie kartonów w koło. Wstrzymali oddechy, kuląc się jeszcze bardziej za zdradliwą fortecą niepewności.Poszedł gdzieś na chwilę. Maksim wychylił się i na czworaka wyczołgał się zza kanapy. Coś złapało go za nogę. A raczej ktoś. Był to Paweł, który ostatkami sił rzucił się na niego, wyrywając mu z ręki broń. Rosjanin nie wiedział, co się dzieje i szarpał się z drugim mężczyzną w celu odzyskania swojego Makarova. Nie rozumiał jego zamiarów. Czy on chciał utrudnić im ucieczkę i pozwolić, by szlachcic ich uśmiercił? I skąd miał tyle siły, po kilku dniach bycia przetrzymywanym w dworskich podziemiach?
- Oddaj to, kurwa - wycedził, przepychając się z Santorskim - Co ty robisz?!
- Chcesz nas zabić? - spanikowała Aleksa, zerkając niepewnie zza starej sofy. - Paweł, nie rób tego. On cię zmanipulował, to my jesteśmy twoimi przyjaciółmi.
Nie mówił nic. Na miejsce wrócił szlachcic ze szklanką płynu o dziwnym zabarwieniu, przypominającym mieszankę wody i czegoś obrzydliwego. Zanim przyszedł, Maksim zdążył wrócić na miejsce, ukrywając się. Marian Iwaszkiewicz wpatrywał się lodowatymi ślepiami szaleńca w Pawła, który... mierzył do niego z pistoletu. Wielkie oczy i uśmiech malowały się na twarzy mężczyzny. Ambiwalentna przeplatanka przerysowanego strachu, niepoczytalności i wesołości widniały na chorym, obłąkanym obliczu mordercy. Mordercy, który wpadł we własną pułapkę.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐢𝐬𝐲
Mystery / ThrillerRok 2002. Choć PRL skończył się już ponad dekadę temu, postkomunistyczne gmachy w bloków wciąż ozdabiają martwe, wyblakłe ulice polskich miast. Grupa pracownicza żyje swoim życiem zarabiając marne pieniądze, zaś niektórzy wychowują dzieci, powielają...