Wytoczyliśmy się z klubu w szampańskich nastrojach.
- Jak coś, to idziemy bokiem! – jęknęłam patrząc na drogę przed nami. – Nie dość, że pod górę, to jest nierówno. Stopy mi umierają!
- Potwierdzam! – Maryśka nieco bełkotliwie pokiwała głową. – To nie są warunki na powrót!
Zawiał zimny wiatr. Otulając się szczelniej płaszczem pomyślałam, że marzec to zdecydowanie jeden z najgorszych miesięcy w roku. Zaczęła mi drżeć szczęka z zimna.
- A jak byśmy pobiegli? – zapytałam marudząco dmuchając sobie w dłonie.
Kamil roześmiał się w głos.
- Dopiero co mówiłaś, że bolą Cię nogi!
Patrycja zaczęła chichotać pod nosem.
- Ale teraz jednak jest mi zimniej i to mój priorytet! – fuknęłam.
Maryśka pokręciła głową.
- Musimy zajść po alkohol i się rozgrzejesz w sekundę!
- O nie, nie, nie. Żadnego już alkoholu! Dopiero przestało mi wirować!
- To co? Ścigamy się?? – Patrycja trochę jakby nie nadążała za dyskusją.
- Nikt się nie będzie z Tobą ścigał, głupia. Chodź tu! – Kamil krzyknął za swoją bliźniaczką, jak tylko zobaczył, że ta biegnie w stronę grupki facetów z fajkami.
- To co? Może chociaż jakaś cytrynóweczka? – zanim zdążyłam ją powstrzymać, Maryśka już szła w stronę całodobowego sklepu.
Odwróciłam się do Michała.
- Czy Ty też masz wrażenie jakby to była jakaś wycieczka szkolna i totalnie nie da się nad tym zapanować?
Parsknął śmiechem.
- Przy takich indywiduach serio spodziewałaś się czegoś innego?
- W ogóle nie – przyznałam mu rację. – Ale jest mi zimno i śpiąco i chcę już do domu. A jak przyjdzie ta ruda wariatka, to będę musiała znowu wejść na obroty.
W oddali Patrycja dorwała papierosa i kłóciła się z Kamilem.
- Zamarzniemy tu, wiesz? – spojrzałam błagalnie na Michała. – Może pójdziemy już do mnie? Nie wytrzymam dłużej...
Uśmiechnął się.
- Moja siostrzyczka nie przyjdzie, dopóki nie spali, Kamil nie przestanie jej tak szybko opieprzać, a Marycha chyba tam kupuje jakieś hurtowe ilości. To chwilę potrwa. Dawaj ręce.
- Co? – zdziwiłam się.
- No pomogę Ci się rozgrzać. Dawaj ręce – podszedł do mnie i złapał moje dłonie. Otworzył oczy przerażony. – Ty nie żartowałaś! Jak kostki lodu!!
Był tak przyjemnie ciepły, że aż ciarki przeszły mnie po plecach.
- Myślałeś, że gwiazdorzę?
Ewidentnie próbował powstrzymać salwę śmiechu.
- Może troszeczkę.
- Świnia! – pacnęłam go w ramię.
- Słodka jesteś – przyciągnął mnie do siebie i przytulił. – A teraz jakbym rozgrzewał bałwana. Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego wieczoru.
- No też mi coś – mruknęłam gdzieś na wysokość obojczyka.
Za mną zadzwoniła siatka z butelkami.
CZYTASZ
Mafijny Dług
RomanceMatylda jest kobietą sukcesu, tuż przed ślubem z mężczyzną, który trzymał ją przy sobie tylko siłą przyzwyczajenia. Czy zerwanie oświadczyn pozwoli jej odetchnąć pełną piersią? Dlaczego nagle zostaje wciągnięta w nieznany sobie świat? Czy ktoś zdoła...