Rozdział 8

106 7 0
                                    

Reszta nocy uciekła gdzieś niespodziewanie szybko. Jak przez mgłę pamiętam prysznic, drinka w dłoni i ciepły koc na kanapie. Ktoś włączył film, ktoś inny zgasił światło, a jeszcze ktoś otoczył mnie ramieniem. Zasnęłam w mgnieniu oka na czyimś ciepłym boku.

Obudził mnie zapach kawy. Otworzyłam oczy w swojej sypialni, a mieszkania dochodziło radosne szczebiotanie Patrycji. Podobnie jak jej bliźniak od zawsze była niezniszczalna i nawet największa ilość alkoholu nigdy jej nie szkodziła.

Przeciągnęłam się leniwie. Zegar wskazywał na 10 – było jeszcze wcześnie jak na niedzielne resztki po imprezowe.

- Ej! Nie możesz pić Krwawej Mary na śniadanie! Ochujałaś?! – oburzony wrzask Kamila mógł znaczyć jedynie to, że jego siostra zdradziła jedną ze swoich metod na kaca. Przeszły mnie ciarki: sok pomidorowy, tabasco, wóda i seler naciowy to w moim słowniki przepis na katastrofę.

Delikatne pukanie do drzwi rozproszyło moje rozbawione rozmyślania nad tym jak bardzo jest potrzebna interwencja.

- Hej? Nie śpisz może?

Zaskoczona usłyszałam głos Michała. Jego akurat wcale się nie spodziewałam.

- Wejdź proszę.

Rozczochrane blond włosy wyłoniły się zza uchylonych drzwi. Michał widząc, że ciągle leżę, wszedł po cichu do pokoju i zamknął za sobą. Wciąż był w dresach, które wczoraj wyłożyłam jemu i Kamilowi: tak jak spodnie pasowały idealnie, granatowa koszulka była zdecydowanie za mocno opięta i podkreślała twarde mięśnie na torsie, brzuchu i ramionach. Musiałam się powstrzymać, żeby nie przypadkiem nie przyglądać się mu zbyt nachalnie.

- Co tam? Wszystko okej? – Zapytałam nagle zaniepokojona. Przecież każdy mógł mnie obudzić, a weszła najkrócej znana mi osoba.

- Tak, jasne. Maryśka robi kawę i śniadanie, Kamil opierdziela Patrychę za drinka, a ja chciałem skorzystać z chwili i z tobą porozmawiać.

Roześmiałam się zaskoczona i usiadłam: całe szczęście wczoraj założyłam wyciągniętą, starą piżamę. W koronkach mogłoby być dość niezręcznie. W towarzystwie Michała cały czas czuję napięcie i zakłopotanie jakąś energią między nami przepływającą.

- To opowiadaj. Co ci chodzi po głowie?

Odchrząknął nagle zakłopotany.

- Ja wiem, że nic nas nie łączy, a od jutra będę jednym z twoich pracowników, ale muszę zapytać, bo pół nocy przez to nie mogłem spać.

Zaintrygowana zmarszczyłam brwi.

- Okeej? Zaczynam się stresować.

Uśmiechnął się krzywo i machnął ręką.

- Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, muszę zapytać: czy chciałabyś spędzić ze mną ten dzień?

Zatkało mnie.

- Zanim coś powiesz – ubiegł mnie, bo ewidentnie musiał wyczuć, iż formułuję jakąś wypowiedź. – Martwię się, że ten twój były może cię nachodzić. I oczywiście byłbym durniem, gdybyś mi się nie podobała, ale moja propozycja jest dzisiaj czysto koleżeńska.

- Dzisiaj? – mrugnęłam do niego jak jakaś idiotka.

- Nie podpuszczaj mnie; wiem co powiedziałem.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Nie powinnam igrać z ogniem jak ze mnie jeszcze promile nie zeszły po wczoraj – zamknęłam oczy próbując się skupić. Machinalnie poprawiłam włosy w zamyśleniu.

Mafijny DługOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz