Rozdział 18

58 5 0
                                    

Na skraj świadomości przedostał się rozdzierający mnie ból całego ramienia. Mocno zacisnęłam powieki i zęby próbując się w sobie zebrać. Dwa głębokie oddechy później i już siedziałam.

Z zaskoczeniem zauważyłam skulonego Michała, śpiącego w fotelu przy łóżku. Wczorajszy zarost jakimś cudem uczynił go jeszcze bardziej przystojnym, a lekko rozczochrane włosy nadały mu łobuzerskiej nonszalancji. Naciągnął na siebie jakiś cienki, ciemny koc, ale przysięgłabym, że drgnęłam z zimna na widok gołych stóp i krótkiego rękawa piżamy. Spokojnie i bezkarnie lustrowałam go wzrokiem – chyba po raz pierwszy odkąd się znamy. Bardzo podobało mi się to, co widziałam. Z lekkim rumieńcem stwierdziłam, że mogłabym widzieć tę twarz po przebudzeniu częściej. Moją uwagę natychmiast przykuła wyraźna wypukłość spod koca. Chryste. Poranny wzwód. Ogromny.

Zawstydzona ruszyłam do łazienki po zimny prysznic. Albo gorący. Albo w ogóle mieszany. Jak jakaś pieprzona nastolatka.

Przez piętnaście minut pod natryskiem zastanawiałam się nad swoim życiem i nad tym, czy jednak nie powinnam bardziej rozpaczać za Teo. Nie mogłam wymusić w sobie nawet łzy za tym człowiekiem. Ciekawe czy chociaż trochę tęsknił i dotarło do niego, że piękne czasy z Matyldą dobiegły końca?

Owinęłam się ręcznikiem i zażenowana uświadomiłam sobie, że wszystkie rzeczy zostały w sypialni, a nie mam najmniejszego zamiaru zakładać tego samego w czym spałam. Stuprocentowo pewna, że Michał ciągle drzemie, po cichutku wyszłam z łazienki.

- O kurwa. Przepraszam, już wychodzę!

Z zakłopotaniem machnęłam ręką gdzieś w jego kierunku klnąc w duchu.

- Chyba teraz i tak widzisz mniej, niż przy poprzedniej okazji.

Ciągle na niego nie patrząc, dumnie ruszyłam do torby z rzeczami. W sumie nie mógł wiedzieć, że jeszcze chwilę wgapiałam się w niego dość intensywnie. Mocno się zarumieniłam. Przeklęte policzki!

Odchrząknęłam.

- Widziałam, że spałeś na fotelu. Stało się coś?

Odwrócona plecami bardzo pilnie szukałam bielizny modląc się, żeby było tu coś poza koronkami. Bezskutecznie. Zawinęłam wszystko w luźną swetrową sukienkę i w ostatniej chwili złapałam ześlizgujący się ręcznik. Michał w milczeniu obserwował moje wysiłki.

Stanęłam na wprost niego akurat w chwili kiedy poprawiał się na fotelu. Na jego miejscu też bym nie wstawała.

- Krzyczałaś w nocy – lekko zachrypnięty głos przyprawił mnie o gęsią skórkę. Wtedy zobaczyłam, że spod koca wyciąga broń i ledwo powstrzymałam się od śmiechu przygryzając policzek. Ale znowu kto mógł pomyśleć, że będzie trzymał w okolicach krocza pistolet?! – Chyba coś ci się śniło, ale przestraszyłem się na tyle, że chwilę jeszcze stróżowałem. I musiałem zasnąć.

Szczęśliwie nie zauważył mojego skrępowania. Zebrałam się w sobie i uśmiechnęłam.

- Dziękuję. Nawet tego nie pamiętam – zgrabnie go wyminęłam. – To ja jednak pójdę się przebrać.

Zakłopotany tylko przytaknął i czułam, że odprowadził mnie wzrokiem do łazienki.

Wydłużałam w nieskończoność ubieranie się. Najrozsądniej byłoby gdybym jednak powściągnęła jakiekolwiek zauroczenie Michałem. Niestety chwilowo byłam na jego łasce, co wyklucza angażowanie się uczuciowo. Biznes i przyjemności nigdy nie szły w parze. Przyklejając opatrunek, stwierdziłam, że dam sobie spokój przynajmniej do momentu aż wydobrzeję i znajdę sposób na wyplątanie się z moich kłopotów. Przecież ciągle nijak nie wiedziałam skąd one się wzięły, ale przy dobrym rozplanowaniu, mogłabym sobie poradzić, jak ze wszystkim zresztą.

Mafijny DługOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz