Rozdział 9

110 6 0
                                    

Po śniadaniu Kamil niemalże purpurowy na twarzy najpierw próbował zachować stoicki spokój, potem delikatnie starał się przekonać siostrę, że spotykanie się z kimkolwiek kogo nie zna, to słaby pomysł, a na koniec począł spacerować po salonie mamrocząc pod nosem. Patrycja z kolei wydawała się być zachwycona przebiegiem spraw i tylko wpatrywała się w brata z psotnym uśmiechem. Znając ją już dość długo, zaczęłam podejrzewać, iż szuka kolejnego sposobu jak dodatkowo zaleźć mu za skórę.

Maryśka przed pięcioma minutami pożegnała się z całym towarzystwem, a ja utknęłam razem z Michałem w kuchni – sprzątanie po śniadaniu to dość niewdzięczne zadanie, ale nie poskarżył się nawet słowem.

- Jestem trochę zaskoczony – odezwał się nagle szukając miejsca dla masła w lodówce. – Byłem święcie przekonany, iż będziesz miała w domu służbę.

Parsknęłam śmiechem znad zlewu.

- A zamiast mieszkania jakiś zameczek pod miastem?

Michał sięgając po kolejny produkt do schowania, znowu się o mnie niechcący otarł. Trzynasty raz. Liczyłam.

- No może nie aż tak, ale jakaś posiadłość z ogrodem już prędzej – włożył mi do zlewu do opłukania mały talerzyk po oliwkach. Poczułam jego elektryzującą sylwetkę tuż za mną i zrobiło mi się gorąco. Biodrem lekko dotknął mojego pośladka. Czternaście.

Odchrząknęłam.

- Muszę być w pobliżu firmy, w centrum dowodzenia. Zresztą często zostaję dłużej w biurze, więc dodatkowe kilometry na dojazd w tych korkach są dla mnie niewyobrażalne.

Zakręciłam kran i przełożyłam ostatnią rzecz do zmywarki. Odwróciłam się i napotkałam tuż nad sobą rozbawione zielone oczy. Cofnęłam się o krok zmieszana.

- Proszę, ręcznik – podał mi materiał z szelmowskim uśmiechem i oparł się o przeciwległy blat. – W sumie mógłbym przywyknąć do tego.

- Czego dokładnie? Kłótni przy śniadaniach? Sprzątania?

Parsknął śmiechem.

- Kobiety w kuchni.

Zaskoczona przyjrzałam się mu uważnie.

- Ale że Wasza mama nie gotuje?

Pokręcił głową.

- Mama od zawsze tylko piecze. Ojczym... Znaczy ojciec zajmuje się gotowaniem, a myśmy za dzieciaka sprzątali. Patrycha traciła wszystkie kieszonkowe, żeby się z tego wykręcić.

Uśmiechnął się do wspomnień.

- Nie wiedziałam, że masz innego tatę. Tzn. domyśliłam się po wczorajszym, jak się okazało, iż Ty i bliźniaki jesteście rodzeństwem.

Wzruszył ramionami.

- Mój biologiczny ojciec podobno kochał wszystko: życie, pieniądze, władzę i kobiety. Te ostatnie w szczególności. Toteż mama odeszła od niego będąc już w ciąży ze mną.

- Kochał? Nie żyje? – dotknęłam swojej szyi zawstydzona. – Przepraszam, nie chciałam wypytywać. Bardzo mi przykro!

- Nie, nie. Wszystko w porządku! Umarł jak byłem mały. Nie znam kolesia. Tzn. poznałem jakiś czas temu swoje rodzeństwo, które wychowywał, więc daje mi to jakieś pojęcie jaki był. Plus pozostawił swojemu pierworodnemu mnóstwo kłopotów.

- I jak się z tym czułeś?

Roześmiał się gorzko.

- W sumie nijak. Bracia przyrodni są paskudni. Kłopotami się zająłem. Lubię wyzwania – mrugnął do mnie.

Mafijny DługOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz