Siedziałyśmy na samym końcu sali, więc przygotowałam się na to, że ominą mnie główne atrakcje wieczoru. Jako, że to mocno rodzinne święto – w końcu rocznicę ślubu raczej obchodzi się w gronie najbliższych, nie miałam nic przeciwko.
Ze znudzeniem obserwowałam zbliżającą się do prowizorycznego podium mamę moich przyjaciół. Energicznym krokiem machała wszystkim po drodze, a szlachetnie siwa fryzura była tak sztywno ułożona, że nawet jeden włos nie ruszył się z misternego wiązania. Kremowa garsonka opinała pełne kształty. Zrobiło mi się cieplej na sercu: tak serdeczna kobieta nie zdarzyła się w całej mojej rodzinie.
- Kochani – pani Helena zerknęła po pomieszczeniu i przysięgam, że czułam przez chwilę jej wzrok na sobie. – Dzisiaj wyjątkowe święto. Razem z mężem dziękujemy za tak liczne przybycie. Lata temu obiecałam sobie, że kiedy moje dzieci staną na nogi i będą samodzielne, wyruszymy razem z Czesiem w podróż po Europie. LECIMY JUTRO!
Wiwaty i owacje potoczyły się po zebranych. Super! Jeśli to te wieści, to ja też się cieszę. Szybko wymieniłam spojrzenie z Mery: ona z kolei wyraźnie ciągle czekała na zrzucenie bomby.
- Moje dzieci są najwspanialsze na świecie – powiedziała każda matka – zażartowała i cierpliwie poczekała aż reszta doceni jej wysiłek choćby krótkim uśmiechem. – Ale kilka lat temu dowiedziałam się, że ich siłą napędową i inspiracją jest nie kto inny, jak Matylda Damien.
Osz kurwa mać. Wstrzymałam oddech i uśmiechnęłam się sztywno czując na sobie zainteresowanie.
- Matyldko, podejdź proszę.
Zmroziło mnie i wytrzeszczyłam się do Mery szukając pomocy. Pokręciłam głową do pani Heleny i machnęłam ręką mając nadzieję, że zrozumie to jako grzecznościową odmowę bycia w centrum uwagi.
- Nalegam.
Tego nie było w umowie, ale teoretycznie powinnam być tu bezpieczna, prawda? Odchrząknęłam zrezygnowana i wstałam z najwyższą godnością na jaką mnie było stać w tym momencie.
W zasadzie nie stresował mnie aspekt prezentowania się przed publicznością, ale ten teoretyczny snajper sprzed wejścia, trochę namieszał mi w głowie. Sunęłam gładko w szaleńczo wysokich szpilkach i powtarzałam sobie w głowie zasady ze szkolenia modelingu.
- Wyglądasz wspaniale – usłyszałam od pani Heleny jak tylko przytuliłam ją na powitanie.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się spięta w odpowiedzi i odwróciłam się do publiczności.
W mgnieniu oka poczułam intensywne przyciąganie z pierwszego rzędu. Michał siedział jak na szpilkach na dość ostentacyjnie odsuniętym krześle. Blondynka obok niego nic sobie z tego nie robiła i co chwilę gładziła palcem po jego ramieniu.
Uśmiechnęłam się swoim najbardziej profesjonalnym uśmiechem, który miałam zarezerwowany dla tych wrednych kontrahentów. Michał przełknął ciężko ślinę.
- Matyldka jest przedsiębiorczynią i kobietą sukcesu. Czego się nie dotknie, to jej wychodzi.
Powstrzymałam parsknięcie. Nieudany, ale wieloletni związek z Teodorem to chyba niekoniecznie potwierdzenie tej tezy.
- Moje dzieci darzą Cię przyjaźnią i zaufaniem. To znaczy bliźnięta, bo mojego Michałka nie miałaś kiedy poznać – tu wskazała na swojego najstarszego syna, który zdaje się był już na krańcu wytrzymałości. Kiwnął sztywno głową w moją stronę. – W podziękowaniu mam dla Ciebie prezent.
- Pani Helenko, nie trzeba, dziękuję.
Nie słuchała mnie i machnęła ręką w stronę starszej wersji Kamila. Oniemiała wpatrywałam się w niebywale seksownego starszego mężczyznę i w duchu zapisałam sobie notkę jak dokuczać dzisiaj braciom.
![](https://img.wattpad.com/cover/304611463-288-k230156.jpg)
CZYTASZ
Mafijny Dług
RomanceMatylda jest kobietą sukcesu, tuż przed ślubem z mężczyzną, który trzymał ją przy sobie tylko siłą przyzwyczajenia. Czy zerwanie oświadczyn pozwoli jej odetchnąć pełną piersią? Dlaczego nagle zostaje wciągnięta w nieznany sobie świat? Czy ktoś zdoła...