Pobyt w szpitalu był mieszaniną zmęczenia, przebłysków bólu i tłumnych odwiedzin. W zasadzie nawet na chwilę nie pozwalali mi być samej, jakbym mogła w tym czasie zniknąć albo przejść głębokie załamanie nerwowe. Dość zabawne, jak na osobę, która mimo wszystko ceni sobie chwile dla siebie.
Mery właśnie przerzucała strony magazynu modowego, kiedy do sali wpadł zadyszany Kamil.
- Cześć dziewczynki!
Olśniewający uśmiech i psotne błyski w oczach mówiły mi, że w końcu coś ciekawego się wydarzy. Z utęsknieniem zauważyłam wypieki na policzkach: na zewnątrz musiało być ciągle piekielnie zimno. I prawie jak na zawołanie zaczął pocierać dłońmi próbując się rozgrzać. Miał na sobie gruby czarny sweter z golfem i puchowy bezrękawnik.
- Tilly będziesz mnie nosić na rękach, mówię ci.
Prychnęłam. Tydzień w szpitalu wyczerpywał moje pokłady cierpliwości. Tym bardziej, że pozwalano mi pracować tylko godzinę dziennie. Z trudem oddawałam komputer i telefon.
Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu podszedł do Maryśki i głęboko ją pocałował.
- Łoooo. Nawet to mnie ominęło?! - warknęłam wściekła spod ostatniej tego dnia kroplówki. Miałam przeogromne poczucie starty czasu, a nikt nawet mi tego nie współczuł. Wręcz przeciwnie: dość sugestywnie pukali się w głowy i wywracali oczami.
Twarz Mery była równie czerwona jak jej włosy.
- No wiesz, bejb. Zeszliśmy się. Trzeba cenić życie, bo może być różnie.
- Kurwa. Wiem. I dlatego próbuję codziennie przekonać lekarza, że mogę stąd wyjść!
Rzeczywiście: doktor Tomasz na mój widok już nawet nie czekał na pytanie, kiedy wypis, tylko od tego zaczynał każde spotkanie. Codziennie od tygodnia odpowiedź była ta sama: jeszcze nie dziś.
Kamil machnął ręką w moją stronę.
- Gdybyś nie próbowała się przekręcić na stole operacyjnym, to pewnie zajęłoby nam dłużej. A tak, to się wspieraliśmy i wiesz. Raz wspierałem ją przy ściance prysznica, innym razem ona mnie u siebie w klubowym gabinecie.
- Ty zboczuchu! - Maryśka pacnęła go po ramieniu. - Nie widzisz, że dziewczyna cierpi na braki w rozrywce? Musisz jej jeszcze przypominać, że jest tu uwięziona i raczej szybko sobie nie powspiera nikogo?
Zaczęli rechotać jak szaleni.
- Dobra, kurwa, bo serio zaraz wyjdę na żądanie i to będzie wasza wina - burknęłam sfrustrowana.
- No mam coś dla ciebie, co może ci poprawić nastrój!
Poprawiłam się na łóżku czekając.
- A zaraz? Gdzie Michu? Przywykłem do widoku tego głąba wszędzie w tym szpitalu.
Pokręciłam głową.
- Wygoniłam go do domu, bo mnie wkurzał.
Mery złośliwie błysnęła zębami i obejrzała sobie paznokcie.
- To jest ktoś, kto cię ostatnio nie denerwuje?
Kamil mrugnął do mnie.
- No, bo ile można powtarzać to samo?! Piętnasty raz mnie zapytał dlaczego uważam, że Teodor nie chce mnie zabić i nie wynajął tego strzelca! No ludzie.
Maryśka zmarszczyła brwi.
- Zanim zaczniesz na mnie wrzeszczeć, to czekaj. Ja nie wiem dlaczego ty myślisz, że on jest niewinny. Nikt mi tego nie opowiadał! - zapiszczała wściekła w stronę Kamila.
CZYTASZ
Mafijny Dług
Roman d'amourMatylda jest kobietą sukcesu, tuż przed ślubem z mężczyzną, który trzymał ją przy sobie tylko siłą przyzwyczajenia. Czy zerwanie oświadczyn pozwoli jej odetchnąć pełną piersią? Dlaczego nagle zostaje wciągnięta w nieznany sobie świat? Czy ktoś zdoła...