Wszelkie pozory eleganckiej imprezy dla wyższych sfer zniknęły wraz z pierwszym GORZKO GORZKO wykrzyczanym przez wujków i ciocie moich przyjaciół. A potem już posypały się kolejki wódki, teksty w stoliku obok ,,ze mną się nie napijesz, Marianku?!" i nieubłagane hity disco polo szturmem wchodzące mi pod skórę.
Jakiś nastolatek pojawił się przy moim krześle sekundy po tym, jak DJ puścił pierwsze ,,Jesteś szalona". Nieproporcjonalnie chudy i tyczkowaty wyglądał tak, jakby przez noc urósł na całą tę wysokość i jeszcze niekoniecznie zdążył przywyknąć. Twarz miał absolutnie przeciętną, co w przypadku nastolatka w burzy hormonów jest już ogromnym plusem.
- Pozwoli Pani, że się przedstawię – zaintonował basem, żeby na koniec leciutko zapiać. – Nazywam się Wojciech Balicki i chciałbym zaproponować Pani taniec.
Uśmiechnęłam się zauroczona jego bezczelną pewnością siebie. Sama chciałabym mieć tyle wiary we własne możliwości w jego wieku.
- A powiedz, Wojtuś, ile Ty dokładnie masz lat? – wypalił Kamil zanim zdążyłam odpowiedzieć.
Młody zaczerwienił się potężnie i wyprostował się jeszcze bardziej.
- O, cześć wujku – zagadnął jak gdyby nigdy nic. – Szmat czasu się nie widzieliśmy!
Bliźniak zastukał kłykciami w stół.
- No już, dzieciaku, uciekaj. Dokładnie wiem ile masz lat, ale nie chcę Cię zawstydzać przed damami, skoro sam nie masz odwagi się przyznać.
Chłopak puścił mi oczko i odszedł.
- Nie powiem, zaimponował mi – Mery kiwnęła głową. – Ja w jego wieku chowałam się za matką na weselach, żeby tylko żaden wuj do mnie nie zagadał o szkołę. Jakimś cudem mam samych takich dziadów w rodzinie.
Kamil machnął ręką.
- Tu to samo! Odstrzelili się w najlepsze garniaki, ale poczekaj aż wódeczka uderzy im do głowy! Podczas jakiejś poprzedniej okazji, wujek Tomek pobił się z kuzynem Marcinem, bo UWAGA jeden krzywo patrzył na drugiego przez całą imprezę, a to przecież szczyt bezczelności. Potem dopiero okazało się, że kuzyn Marcin miał zapalenie spojówki i te krzywe spojrzenia i mrugania, to był sposób na radzenie sobie z bolącym okiem.
Huknęłyśmy z Maryśką śmiechem i od razu poczułam się jeszcze bardziej swojsko.
- U mnie były i takie i takie imprezy. Póki ojciec w miarę dogadywał się z dziadkiem, to mieliśmy więcej klasycznych popijaw, a potem już tylko eleganckie bankiety. Moja matka od zawsze aspirowała jak najwyżej się da. Szkoda tylko, że zapominała, iż pieniążki pochodzą od dziadka, a nie z ich ciężkiej pracy.
- Znowu się pokłóciłyście – Mery wyłapała mój gorzki ton.
Dopiłam drinka.
- A gdzie tam! Żeby to zrobić, musiałybyśmy rozmawiać, a ja unikam tego odkąd wróciłam z delegacji.
- Może i słusznie? Z tego, co pamiętam, to chyba bardzo zależało jej na Twoich pieniądzach – Kamil dodał z przekąsem.
- I udziałach! Nie zapominaj o udziałach w firmie! – zakrzyknęła Mery.
A ja wdzięczna za przyjaciół wzruszyłam tylko ramionami. Nie lubię rozmawiać o nieprzyjemnych sprawach rodzinnych.
- Może lepiej szocik na poprawę humoru i idziemy w tany? – Kamil potarł ręce zachwycony własnymi słowami. – I nie myśl sobie, że odmówisz, Tilly. Takich Wojtusiów tu jest na pęczki, nie zostawimy Cię na pastwę losu.
- Nah! Pierwszy taniec jest Wasz – zakrzyknęła Maryśka polewając nam do kieliszków resztkę bimbru. – Ja pójdę do toalety i uzupełnię zapasy.
CZYTASZ
Mafijny Dług
RomanceMatylda jest kobietą sukcesu, tuż przed ślubem z mężczyzną, który trzymał ją przy sobie tylko siłą przyzwyczajenia. Czy zerwanie oświadczyn pozwoli jej odetchnąć pełną piersią? Dlaczego nagle zostaje wciągnięta w nieznany sobie świat? Czy ktoś zdoła...